Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unijny zielony ład zagrożeniem dla poziomu życia polskich rodzin

Treść

Komisja Europejska dąży do radykalnej redukcji emisji dwutlenku węgla. Bruksela chce zmusić państwa członkowskie do przyspieszenia zmian. Debata w tej sprawie odbyła się w Parlamencie Europejskim.

Fit for 55 to pakiet przepisów, które mają zmusić państwa członkowskie do realizacji zaostrzonej polityki klimatycznej. Bruksela chce, aby do 2030 roku zredukować emisję CO2 o 55 proc. w stosunku do 1990 roku. Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE, przekonywał w Parlamencie Europejskim, że Unia Europejska jak najszybciej musi stać się neutralna klimatycznie.

– Nie mamy wyboru. Musimy działać. I mam nadzieję, że możemy uniknąć tego, że jesteśmy sparaliżowani strachem przed zmianą, sparaliżowani konsekwencjami tego, co musimy zrobić – mówił.

Plan Komisji Europejskiej doprowadzi do wzrostu ubóstwa milionów Europejczyków – przestrzegała poseł do PE, była premier Polski Beata Szydło.

– Jeżeli takim kosztem cel Fit for 55 zostanie osiągnięty, to nie tylko nie poprawi on losu Europejczyków (…), ale wręcz przeciwnie – przyczyni się do jego pogorszenia – wskazała Beata Szydło.

Przez unijną politykę klimatyczną Polska gospodarka z roku na rok będzie tracić konkurencyjność.

– Ta zielona rewolucja europejska ma taki charakter, że to Polacy zapłacą najbardziej brutalnie i bezwzględnie. Dotyczy poziomu życia polskich rodzin, dlatego że nasza gospodarka jest oparta na węglu – mówił Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.

Już teraz unijne regulacje napędzają ceny energii produkowanej w Polsce głównie z węgla. Jeszcze w 2014 roku uprawnienie do emisji jednej tony CO2 kosztowało kilka euro. Dziś jest to około 70 euro – podkreślił Bogdan Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”. [czytaj więcej]

– Jak by nie było opłat ETS – kar za emisję CO2 – to mielibyśmy jedną z tańszych energii w Europie. Tak jak korzystają z tego Chiny czy Amerykanie, bo jest to najtańsza energia – zaznaczył.

W przyszłym roku możliwe są nawet dwucyfrowe podwyżki cen energii. Przepisy, które mają zapewnić wsparcie dla najbiedniejszych nie zostały jeszcze uchwalone. Projekt czeka na wpis do wykazu prac legislacyjnych.

– Będziemy nakierowywać nasze działania na odbiorcę wrażliwego (zagrożonego ubóstwem energetycznym), a więc takiego, którego udział kosztów energii w dochodzie rozporządzalnym jest stosunkowo wysoki – powiedział Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska.

Opozycja przypomina jednak, że rząd nie wywiązał się z wcześniejszych deklaracji.

– Ludzie zostali okłamani przez PiS. Najpierw dostali informację od ministra Sasina, że podwyżek nie będzie, później, że będą rekompensaty, a na samym końcu, że podwyżki będą i nie da się z tym nic zrobić – oznajmił Cezary Tomczyk, poseł KO, w wywiadzie dla gazeta.pl.

To na barkach rządu PO-PSL spoczywa również odpowiedzialność za obecną sytuację. Po akceptacji niekorzystnej polityki klimatycznej w 2014 roku ówczesna premier Ewa Kopacz deklarowała: „jestem spokojna, że po roku 2019 prąd nie zdrożeje dla polskich odbiorców”. 

Plan Fransa Timmermansa może doprowadzić też do ograniczeń w transporcie lotniczym, drogowym i kolejowym. Bruksela chce wyeliminować samochody z silnikami spalinowymi. Emisję radykalnie będzie musiało ograniczyć też budownictwo.

„Unijny plan jest nierealny” – ocenił dr inż. Bogdan Sedler z Fundacji Naukowo-Technicznej w Gdańsku.

– Przypomnę tylko, że niemiecki think tank obliczył, że koszta neutralności klimatycznej do 2050 roku będą 30 razy większe niż przewiduje to budżet Unii Europejskiej. 30 razy większe! – akcentował ekspert.

To oznacza, że środki, które zgodnie z deklaracjami rządu Polska ma otrzymać z unijnej kasy na transformację energetyczną, będą niewystarczające.

TV Trwam News

Żródło: radiomaryja.pl,

Autor: mj