Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Unia rozciągnie przywileje homoseksualistów na Polskę?

Treść

Lewicowi posłowie Parlamentu Europejskiego chcą nieuprawnionych przywilejów dla par homoseksualnych. W Parlamencie trwa zbieranie podpisów pod wnioskiem zmierzającym do wprowadzenia w Unii Europejskiej regulacji zapewniającym tzw. związkom partnerskim "równe prawa" we wszystkich krajach członkowskich. Jeśli na poziomie unijnym taką regulację uda się wprowadzić w życie, Polska znajdzie się w kłopotliwej sytuacji prawnego przymusu jej uznania. - Mamy wolny przepływ środków, nie ma granic, jest jedna Unia i wszystko zmierza ku temu, by było to jedno superpaństwo. Skoro w jednych państwach mogą być zawierane takie związki legalnie, to w imię równości, walki z dyskryminacją i nietolerancją, będą podnosiły się głosy i próby ich zalegalizowania również na terenie Polski. My jako "uniosceptycy" od dawna przestrzegaliśmy, że takie próby będą podejmowane z użyciem różnych kruczków prawnych - powiedział nam Witold Tomczak, poseł do PE. Inicjatywa grupy liberalnych europosłów z Wielkiej Brytanii zyskała poparcie francuskich środowisk lewicowych i przedstawiciela szwedzkich chadeków (Kristdemokraterna). Przygotowane oświadczenie, pod którym europosłowie muszą zebrać prawie czterysta podpisów w europarlamencie, mówi o równouprawnieniu dla osób wchodzących w związki partnerskie, w tym także homoseksualne. Inicjatorów akcji razi fakt, że pary homoseksualne, zawierające zgodnie z prawem związek partnerski w jednym państwie, w krajach UE, które nie mają odpowiednich regulacji prawnych, napotykają pewne przeszkody. Autorzy oświadczenia twierdzą, że taki stan kłóci się z prawem do swobodnego przepływu osób w UE. Dlatego chcą, by sprawą zajął się PE i Komisja Europejska. Jeśli PE i unijna rada ministrów wprowadzą odpowiednie przepisy, to będą one obowiązywać we wszystkich krajach UE. W takiej sytuacji także Polska może zostać zmuszona do przyjęcia liberalnych zasad. - Przypomnę, że to był jeden z argumentów, jaki wysuwaliśmy przed przystąpieniem Polski do UE, jak również w głosach przeciwko ratyfikowaniu traktatu akcesyjnego. Wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wyraźnie mówią, że dominującym prawem w UE jest prawo unijne. Przyjdzie nam więc tylko schylić pokornie głowę i pozostanie nam jedynie moralna obrona - dodał Tomczak. Jedyną obroną dla Polski może okazać się brak podpisu prezydenckiego pod traktatem lizbońskim. Do czasu jego ratyfikacji rządowi polskiemu będzie bowiem przysługiwało prawo weta. Zdaniem Tomczaka, możliwość przeprowadzenia takich przepisów w PE jest obecnie realna. - Mimo że obecnie w PE największą formacją są chadecy, to tego typu projekty mają szansę przebrnięcia przez europarlament. Może do tego dojść w ramach handlu politycznego. Oczywiście będzie to ubrane w ładne słowa i czynione w imię obrony wolności i tolerancji - stwierdził Tomczak. Póki co, autorzy oświadczenia czekają na podpisy, a na zebranie kompletnej listy poparcia mają czas do połowy stycznia 2009 roku. Obecnie związki partnerskie (w różnej formie) akceptuje aż 15 z 27 krajów Unii Europejskiej Marcin Austyn "Nasz Dziennik" 2008-10-15

Autor: wa