Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ukarać prokuratorów i policjantów

Treść

Na prawdopodobieństwo współpracy policjantów z porywaczami, odpowiedzialność prokuratorów i funkcjonariuszy za fatalne błędy i zaniechania, które doprowadziły do śmierci porwanego Krzysztofa Olewnika, oraz fatalny stan wymiaru sprawiedliwości i policji wskazuje raport sejmowej komisji śledczej, która przez dwa lata badała zachowanie się organów państwa w tej sprawie. Zarówno rodzina okrutnie zamordowanego, jak i posłowie domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności winnych, nie tylko sprawców i mocodawców, ale mundurowych i śledczych.
- Ta sprawa dotyczyła zwykłego obywatela i dlatego była to najważniejsza sprawa badana przez komisję śledczą w tym Sejmie. Choć dobrze byłoby, gdyby takich spraw w ogóle nie było - powiedział na zakończenie ostatniego posiedzenia komisji śledczej do zbadania prawidłowości działań organów administracji rządowej w sprawie postępowań karnych związanych z uprowadzeniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika jej przewodniczący Marek Biernacki (PO).
Członkowie jednogłośnie przegłosowali zgłoszone wczoraj poprawki, a także wspólnie bez głosów odrębnych przyjęli końcowy raport. Łącznie do raportu zgłoszono 72 poprawki. - Nasza praca była zgodna dlatego, że w naszej komisji pracowali Zbigniew Wassermann i poseł Edward Wojtas. Bez ich mrówczej pracy nie byłoby dzisiejszego wyniku - dodał Biernacki, wspominając posłów, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
Wczorajsze ostatnie posiedzenie komisji opóźniło się w związku z tym, że przez wiele godzin posłowie omawiali kwestię poprawek i ostatecznej wersji sprawozdania. - Nie chcieliśmy głosować z różnicami zdań, bo nad prawdą nie można głosować. Doszliśmy do wniosku, że z szacunku do siebie chcemy dojść do prawdy, dlatego nie stosowaliśmy arytmetyki sejmowej - wyjaśniał Biernacki, który będzie również sprawozdawcą przed Wysoką Izbą. - To moja trzecia komisja śledcza i oceniam ją najwyżej. Dochodziliśmy do prawdy, a nie nad nią głosowaliśmy - przyznał poseł Andrzej Dera z PiS.
Posłowie zapowiadają, że to oczywiście nie jest koniec sprawy. Taką nadzieję ma również rodzina tragicznie zmarłego Krzysztofa. - Jako komisja spełniliśmy swoje zadania. Pokazaliśmy błędy i zaniechania, ale do prokuratury należy wyciągnięcie wniosków i postawienie zarzutów, a także wyjaśnienie sprawy do końca i schwytanie sprawców oraz mocodawców tego zlecenia - podkreślał Mariusz Kamiński (PiS). - Tej sprawy na pewno nie odpuścimy - powiedział poseł Andrzej Dera. - Wnioski są smutne i bolesne. Kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się w tej sprawie na komisji sprawiedliwości, z ust pani Danuty Olewnik-Cieplińskiej padły słowa, że nie wierzy w państwo polskie. Ale gdy czyta się raport opisujący stan państwa, to widać, że jej słowa były dramatyczne, lecz prawdziwe - mówił Andrzej Dera. Według niego, sprawa jest wiwisekcją całego wymiaru sprawiedliwości i całego państwa. - Jest to obraz ponury, a naszym zobowiązaniem jest, by ten obraz się zmieniał, by państwo w aparacie sprawiedliwości i władzy zmieniło swój stosunek do prawa i obywatela - stwierdził Dera.
Zdaniem posłów, po porwaniu Krzysztofa Olewnika przez bandytów najważniejsze były pierwsze godziny i dni. Według nich, niewiele było trzeba, by uratować więzionego w nieludzkich warunkach Krzysztofa. Jak podkreślają, by tak się stało, trzeba było tylko rzetelnego wykonywania obowiązków przez funkcjonariuszy i prokuratorów. Ich zdaniem, gdyby tylko zrobiono to, co do wszystkich należało, z pewnością aż do takiej tragedii by nie doszło.
- Skala zaniedbań i zaniechań doprowadziła do tej śmierci - podkreślał Paweł Olszewski z PO. Rodzina Olewników wyraziła wczoraj nadzieję, że pójdzie w świat sygnał, że nie ma zgody państwa polskiego na źle pojętą solidarność zawodową. Zwracała uwagę na brak ciągłości odpowiedzialności w prokuraturze i ministerstwach. - Nie możemy pociągnąć do odpowiedzialności pierwszego prokuratora, bo się przedawniło. Ale dlaczego zarzutów nie postawił mu jego następca? Prokuratorzy i policjanci są święci, nakryci czapką, która chroni ich przed odpowiedzialnością. Muszą wiedzieć, że za to, co zrobili lub nie, będą odpowiadali - mówiła rozgoryczona siostra Krzysztofa Olewnika. - Jeśli coś się przedawniło, to należy rozważyć, czy nie rozliczyć tych, którzy dopuścili do przedawnienia się odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych - oświadczył pełnomocnik rodziny Olewników mec. Bogdan Borkowski podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Z kolei Olewnik-Cieplińska opowiadała, że do prowadzonej przez nich fundacji napływa wiele e-maili i listów od ludzi, którzy czują się oszukani i pokrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości. - Polska jest słaba i potrzebuje zmian. Oni źle czują się w demokracji, bo wiedzą, że są potrzebni tylko wtedy, gdy idą na wybory - dodała. - O kim dziś mówimy, o kibicach na stadionach? Są dużo ważniejsze sytuacje, którymi powinniśmy się zająć - mówiła. Rodzina Olewników apelowała również do mediów, które powielają - jak podkreślała - fałszywe informacje na jej temat. - Czy my, jako rodzina, chcielibyśmy poruszyć media i Sejm, gdybyśmy byli bandytami? - pytali. Nawiązali tym samym do pojawiających się co jakiś czas doniesień o tym, jakoby Krzysztof Olewnik był zamieszany w nielegalny handel stalą, bronią i kontakty ze światem przestępczym. - Chcemy wreszcie zdementować te kłamstwa. Nie było znajomości z panem Książkiewiczem, nie było handlu bronią - mówiła Danuta Olewnik-Cieplińska.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-05-18

Autor: jc