Uczniowie na schodach
Treść
Wczoraj w całej Polsce strajkowali nauczyciele, ZNP grozi zamknięciem szkół we wrześniu
Ponad 35 procent małopolskich szkół wzięło udział we wczorajszym dwugodzinnym strajku ostrzegawczym. To dane Związku Nauczycielstwa Polskiego. Zdaniem Małopolskiego Kuratorium Oświaty, do protestu przyłączyło się niespełna 17 proc. placówek.
- Nasze dane są najbardziej wiarygodne, bo były zbierane przez wizytatorów bezpośrednio w szkołach - przekonuje Agata Szuta, małopolska wicekurator oświaty.
Co innego mówi prezes ZNP. - Informacje o przebiegu strajku zbierane przez kuratorów na polecenie Romana Giertycha są niewiarygodne i mało rzetelne, bo były kompletowane w pośpiechu, aby zdążyć na południe - twierdzi Sławomir Broniarz.
Jak informuje wicekurator Szuta, spośród 3508 małopolskich placówek oświatowych do wczorajszego strajku przyłączyło się 586. To niespełna 17 proc. Według małopolskiego oddziału ZNP w strajku wzięło udział 706 placówek i ponad 10 tys. nauczycieli. Związek twierdzi, że w Małopolsce jest 2 tys. szkół. Według szacunków związkowców, protestowało zatem ponad 35 proc. placówek. Skąd te różnice?
- Dla kuratorium zespół szkół, składający się z gimnazjum, szkoły podstawowej i liceum to trzy różne szkoły. Dla nas to jedna placówka - tłumaczy Andrzej Ujejski, prezes małopolskiego oddziału ZNP.
Na listę strajkujących placówek związek wpisał też te szkoły, które tylko formalnie przyłączyły się do protestu. Nauczyciele tam zatrudnieni poparli postulaty związkowe, wywiesili flagi na budynku, ale lekcje odbywały się normalnie. Kuratoria takich placówek nie brały pod uwagę.
Według Ministerstwa Edukacji, w całym kraju do strajku przyłączyło się niespełna 25 proc. placówek. Prezes ZNP szacuje, że strajkowało 60 proc. szkół. - Niezależnie od tego, jaki procent szkół przyłączył się do naszej akcji, jedno jest pewne: w strajku wzięło udział 200 tys. osób - przekonuje Sławomir Broniarz. - Takiej siły nie można lekceważyć.
Kuratoria nie zbierały informacji o liczbie protestujących nauczycieli.
Pod opieką dyrekcji
Jak przebiegał strajk w Małopolsce?
- Spokojnie i bez problemów. Nie było żadnych skarg od rodziców czy uczniów - podkreśla wicekurator Szuta.
Szef małopolskiego ZNP twierdzi, że wszystkie dzieci, które przyszły do placówek w czasie strajku, miały zapewnioną opiekę pedagogiczną.
W przedszkolach i szkołach podstawowych rzeczywiście nikt nie zamknął dzieciom drzwi przed nosem. Te, które wczoraj rano przyszły na zajęcia, mogły liczyć na opiekę. Siedziały w świetlicy lub w klasach pod okiem niestrajkujących pedagogów lub dyrektora placówki.
- Nasze przedszkole strajkowało od szóstej do ósmej. Dzieci przyszły tak jak zwykle, ale nauczyciele nie zajmowali się nimi - mówi Wanda Gołębiewska, dyrektor krakowskiego Przedszkola nr 61. Gromadką ponad 70 przedszkolaków zajęła się dyrekcja. - Nauczyciele siedzieli wspólnie w innej sali i w ten sposób protestowali.
W Przedszkolu nr 162 w Krakowie na 10 przedszkolanek do strajku przystąpiło 9. Mimo to dyrekcja nie zaapelowała do rodziców, by w tym dniu nie przyprowadzali dzieci. Maluchami zaopiekowali się protestujący pedagodzy.
W Szkole Podstawowej nr 95 w Krakowie dziećmi, które - mimo wcześniejszego apelu do rodziców - przyszły rano na zajęcia, zaopiekowali się ci, którzy nie strajkowali. Uczniowie przebywali w świetlicy lub w salach lekcyjnych. Lekcji jednak nie było.
Nieco inaczej strajk wyglądał w gimnazjach i liceach. W krakowskim Gimnazjum nr 9 uczniowie zostali wpuszczeni do budynku - przez strajkującą woźną - dopiero o 10, czyli już po zakończeniu protestu. Ci, którzy przyszli wcześniej, a było ich sporo, koczowali na schodach szkoły i wokół budynku. W tym czasie w szkole przebywali jedynie pracownicy, z których połowa strajkowała.
W wielu liceach do strajku nie doszło, a jeśli już jacyś pedagodzy zdecydowali się protestować, uczniowie nie mogli liczyć na taryfę ulgową. Tak było m.in. w I LO w Krakowie.
- Część naszych nauczycieli przystąpiła do strajku, ale pozostali w tym czasie zajmowali się uczniami - mówi Aleksander Palczewski, dyrektor "jedynki".
Do wczorajszego strajku nie przyłączył się czynnie ani jeden nauczyciel w Nowym Sączu, Zakopanem, Myślenicach i Proszowicach.
W Krakowie, według danych ZNP, strajkowało 175 placówek - na 343, a udział w proteście wzięło udział 2851 pracowników.
We wrześniu zamkną szkoły?
Wczorajszym dwugodzinnym strajkiem ostrzegawczym nauczyciele niewiele wskórali. Minister edukacji Roman Giertych nie poparł ich żądań. Poparł za to postulaty strajkujących lekarzy, którzy walczą o podwyżki płac i wzrost nakładów na ochronę zdrowia.
- Zostaliśmy postawieni pod ścianą. Nauczyciele są oburzeni postawą ministra edukacji - mówi Sławomir Broniarz. - Naszym kolejnym krokiem może być już tylko pójście w ślad lekarzy, czyli przystąpienie do strajku ciągłego, polegającego na zaprzestaniu pracy.
Zgodnie z zapowiedziami prezesa ZNP, do bezterminowego zamknięcia szkół może dojść już we wrześniu.
- Tylko taka forma protestu ma sens - komentuje Zdzisław Kusztal, dyrektor VIII LO w Krakowie, gdzie wczoraj strajku nie było. - Sprawa jest na tyle istotna, że nauczyciele muszą w końcu się odważyć i powiedzieć "dość". Strajk przy otwartych drzwiach szkoły to fikcja.
ANNA KOLET-ICIEK, "Dziennik Polski" 2007-05-30
Autor: ea