Przejdź do treści
Przejdź do stopki

U premiera było miło

Treść

W dobrych nastrojach opuszczali gabinet premiera Donalda Tuska szefowie opozycyjnych klubów parlamentarnych. Choć żadne konkretne rozwiązania nie zostały wczoraj zadeklarowane, to strony miały okazję przedstawić swoje pomysły na walkę z kryzysem gospodarczym. Po rozmowach premiera z prezesem PiS wydaje się, że strony bardziej sprecyzowały rozbieżności w poglądach, niż zbliżyły się do podjęcia współpracy.

Choć po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem Jarosław Kaczyński, prezes PiS, nie krył, że istnieje "różnica poglądów", to przyznał, że rozmowy odbywały się w dobrej atmosferze i były krokiem do zakończenia "stanu wojny", a także rozpoczęcia "normalnej politycznej konkurencji". - Różnice poglądów są rzeczą zwykłą i normalną w demokracji, wojna jest rzeczą niepotrzebną - powiedział Jarosław Kaczyński. W rozmowach z premierem z ramienia PiS udział wzięła także Aleksandra Natalli-Świat, wiceszefowa partii. Politycy rozmawiali m.in. o stabilizacji polskiej gospodarki, a sprawa OFE "była przedmiotem ożywionej rozmowy" i być może "będzie przedmiotem współpracy". Wbrew przewidywaniom, strony nie poruszyły kwestii wejścia Polski do strefy euro ani też zmiany Konstytucji RP. Mimo to PiS spotkanie uznało za pożyteczne. - Chociaż nasze poglądy w bardzo wielu sprawach są odmienne, jeżeli chodzi o filozofię podejścia do kryzysu, to pewne kwestie żeśmy sobie wyjaśnili - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Szef rządu zwrócił się z prośbą do PiS o poparcie zawieszenia finansowania partii na dwa lata. - Prezes Kaczyński nie pozostawił wątpliwości, że jest to projekt, który nie uzyska akceptacji PiS. Powiedział, że jakakolwiek forma oszczędności na partiach politycznych to jest zagrożenie dla demokracji - zaznaczył Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
Tuż przed wizytą u Donalda Tuska prezes PiS podkreślał, że będzie przekonywał premiera do prowadzenia "aktywnej polityki antykryzysowej". Chodzi o ukierunkowanie działań rządu na wzrost PKB. - Uważamy, że inne cele, jak przyjęcie euro, są celami drugo- lub trzeciorzędnymi - zaznaczył Jarosław Kaczyński. Kluczem do sukcesu, w opinii polityków PiS, mają być niewykorzystywane dotąd należycie środki unijne oraz wykorzystanie środków publicznych do napędzania gospodarki (chodzi o zwiększenie deficytu budżetowego o kwotę nawet 7 mld zł - takiemu rozwiązaniu przeciwny jest rząd). Ponadto PiS jest przeciwne ograniczaniu wydatków, które ma prowadzić do dalszego spowolnienia gospodarki. - Chcielibyśmy, aby rząd przyjął taki sposób działania, jaki dzisiaj realizują wszystkie inne kraje europejskie, jakie rekomenduje Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy - dodała Aleksandra Natalli-Świat. PiS proponuje ponadto większą swobodę przy wyborze systemu emerytalnego, wsparcie budownictwa mieszkaniowego poprzez utworzenie banku hipotecznego, dokapitalizowanie PKO BP czy wzmocnienie roli nadzoru finansowego.

Lewica zadowolona
Podczas wczorajszego spotkania premiera z liderami SLD obie strony potwierdziły potrzebę konsekwentnego i szybkiego zmierzania do wprowadzenia euro w Polsce i trzymania w ryzach deficytu budżetowego (w wysokości 18 mld zł). Lewica wyraziła też swoje obawy co do niejasnych cięć w resortach. Jak zaznaczył Sławomir Nowak, rozmowa dotyczyła m.in. aktywizowania kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw. - Pytaliśmy też premiera, co z pakietem socjalnym, co się będzie działo z tymi, którzy stracą pracę. Naciskaliśmy jednocześnie, żeby powrócić do poprzedniej stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających. Pokazaliśmy, że na zmianach zyskali najbogatsi - mówił Grzegorz Napieralski, szef SLD.
Wśród ważnych spraw SLD poruszał wczoraj m.in. zmniejszenie liczby wiceministrów oraz osób zatrudnionych w gabinetach politycznych ministrów, a także ograniczenie finansowania partii z budżetu. SLD opowiadał się też za zawieszeniem w latach 2009-2010 wypłacania nagród i "trzynastek", m.in. prezydenta, premiera, ministrów, marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu oraz podwyższeniem składek emerytalno-rentowych dla tych, którzy mają wysokie zarobki.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-02-12

Autor: wa