Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] P. Ciećko: Jestem przekonany, że fala ścieków z Wisły zatrzyma się najpóźniej gdzieś na Włocławku

Treść

Jestem już dziś przekonany, że zatrzyma się to najpóźniej gdzieś na Włocławku, nie dotrze nawet do Torunia czy jeszcze wyżej, do Gdańska, dlatego że powstanie rurociąg, czyli zostanie zrealizowany pomysł ministra Kowalczyka przy pomocy MGMiŻŚ. (…) Ponieważ Wisła tak wolno płynie i jej przepływ jest tak bardzo malutki, to większość z tych zanieczyszczeń prawdopodobnie osiądzie w zbiorniku włocławskim, czyli będzie sedymentował do osadu dennego – mówił w piątkowym „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam Paweł Ciećko, Główny Inspektor Ochrony Środowiska.

Po awarii w warszawskiej oczyszczalni ścieków „Czajka” do Wisły cały czas trafiają ogromne ilości ścieków. Fala nieczystości w piątek dotarła do Płocka. To początek katastrofy ekologicznej – ocenił Paweł Ciećko.

– Do Wisły dostaje się w tej chwili 260 tys. metrów sześciennych nieoczyszczonego ścieku komunalnego na dobę. To jest tak potworna ilość, że trudno nawet to sobie wyobrazić. To jest 3 tys. metrów na sekundę. Olbrzymia ilość ładunku zanieczyszczeń. Olbrzymia ilość fekaliów, pozostałości z naszych pralek, z naszych pryszniców, z naszych zmywarek. Na szczęście np. szpitale mają swoje podczyszczalnie ścieków, bo jest to już obligatoryjne, więc szpitale dezynfekują swoje ścieki, ale te ścieki, które wypływają od nas bezpośrednio z lewobrzeżnej Warszawy, z siedmiu dzielnic, nie są dezynfekowane. W tych fekaliach znajdują się przede wszystkim bakterie z grupy coli, czyli te bakterie, które powodują nam uszkadzanie przewodu pokarmowego – wyjaśnił.

Główny Inspektor Ochrony Środowiska podkreślił, że stan wody w Wiśle uległ gwałtownemu pogorszeniu.

– Podam jeden wskaźnik dla porównania – przed wylotem tych ścieków, tego szamba do Wisły, jest jeden mikrogram na litr azotu amonowego, a sam ściek niesie ponad 40, tj. 4000 proc., a w nurcie rzeki, tuż za zrzutem tego ścieku, jest blisko 25000 proc. Olbrzymia ilość zanieczyszczeń organicznych dostających się do Wisły – zaznaczył gość „Polskiego punktu widzenia”.

Zastanawiający jest fakt, że doszło do jednoczesnej awarii obu kolektorów w oczyszczalni „Czajka” – akcentował Paweł Ciećko.

– Jest to absolutnie bardzo dziwne, że supernowoczesny, wybudowany za blisko 3 mld zł tunel pod dnem Wisły, w którym idą dwie rury, czyli dwa kolektory, które tłoczą nieczystości z lewej strony do prawej strony Warszawy, do oczyszczalni ścieków, najpierw jeden ulega awarii, a potem drugi. To jest wyjątkowy zbieg okoliczności. Czegoś takiego chyba nikt nie przewidział nawet na etapie koncepcji budowy tego systemu rurociągów. To oczywiście jest też poddane wnikliwej analizie prokuratury, bo prokuratura zajęła się tą sprawą. My zgłosiliśmy również zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Nikt nie wie, jaka jest przyczyna tej awarii. Jesteśmy zdziwieni, że to aż tyle trwa – powiedział ekspert.

W ocenie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska fala ścieków, która trafia do Wisły, nie dotrze do Bałtyku m.in. dzięki podjęciu przez rząd decyzji o budowie alternatywnego rurociągu.

– Jestem już dziś przekonany, że zatrzyma się to najpóźniej gdzieś na Włocławku, nie dotrze nawet do Torunia czy jeszcze wyżej, do Gdańska, dlatego że powstanie rurociąg, czyli zostanie zrealizowany pomysł ministra Kowalczyka przy pomocy MGMiŻŚ, bo tutaj prym wiedzie pani minister Moskwa. Ponieważ Wisła tak wolno płynie i jej przepływ jest tak bardzo malutki, to większość z tych zanieczyszczeń prawdopodobnie osiądzie w zbiorniku włocławskim, czyli będzie sedymentował do osadu dennego. To kolejne niebezpieczeństwo na całej długości Wisły bądź w tym osadzie dennym w zbiorniku włocławskim. Dlaczego? Dlatego że ryby, które bytują przy samym dnie, te, które mają tarło, najprawdopodobniej tego tarła mieć nie będą albo będzie to tarło bardzo liche. To nie dotrze do Bałtyku, ale tylko dlatego, że rząd pierwszy raz podjął taką decyzję w obliczu zbliżającej się katastrofy ekologicznej – wskazał gość TV Trwam.

Jeśli zrzut ścieków do Wisły będzie trwał dłuższy czas, minie wiele lat, zanim dojdzie do procesu samooczyszczenia się rzeki – zwrócił uwagę ekspert.

– Wisła, która już zaczyna nabierać całkiem niezłej jakości, bo jeszcze daleko jest do ideału, gdyby długo trwała ta emisja szamba do rzeki, być może cofnęła by nas do 2012 roku, czyli znowu lata zajmie to przyrodzie, bakteriom, które się tam znajdują, do tego, aby ta Wisła się samooczyściła, czyli aby ta biocenoza poradziła sobie (to, co żyje w tej rzece) z tym zanieczyszczeniem – zaznaczył Paweł Ciećko.

RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 31 sierpnia 2019

Autor: mj