Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] M. Szołucha: Wstępując do strefy euro Polska na trwałe zakotwiczyłaby na ubogich peryferiach Europy

Treść

Strefa euro powoduje, że bogaci bogacą się jeszcze bardziej i coraz większa jest ich przewaga nad biedniejszymi. Wstępując do niej na trwałe zakotwiczylibyśmy na ubogich peryferiach Europy – zaznaczył dr Marian Szołucha, ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula, podczas wtorkowych „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.

Część ekonomistów zaapelowała do premiera Mateusza Morawickiego o wznowienie przygotowań do wejścia Polski do eurolandu. Pod listem otwartym podpisali się m.in. Marek Belka, Henryka Bochniarz i Witold Orłowski [więcej].

Marian Szołucha wskazał, że teoretycznie do wejścia Polski do strefy euro zobowiązuje traktat akcesyjny, ale praktycznie wygląda to inaczej.

– Po pierwsze, w traktacie akcesyjnym nie ma mowy o dacie tego wejścia. Po drugie, jest jeszcze istotna przeszkoda w postaci zmiany konstytucji polskiej, gdzie literalnie nie jest nigdzie wymieniony polski złoty jako nasza narodowa waluta, ale jest wymieniony Narodowy Bank Polski jako jedyny, wyłączny, pełnoprawny emitent pieniądza, który jest prawnym środkiem płatniczym w naszym kraju. Zmiana konstytucji byłaby nieodzowna, byłaby punktem wyjścia do dalszych kroków realnie zmierzających do wejścia Polski do strefy euro – wskazał gość Radia Maryja.

Ekspert zwrócił uwagę, że w liście ekonomistów zawarte są dwie płaszczyzny: ekonomiczna i polityczna. Z ekonomicznego punktu widzenia przyjmowanie euro prze Polskę nie ma najmniejszego sensu – oznajmił Marian Szołucha.

– Już dziś obszar euro jest nazbyt zróżnicowany ekonomicznie, by można go uznać za tzw. optymalny obszar walutowy – czyli obszar, gdzie można wprowadzić do obiegu jedną walutę bez uszczerbku dla efektywności gospodarowania na tym obszarze. Dla Polski byłaby złem w jeszcze większym stopniu, niż średnio na krajów już dziś członkowskich strefy euro. Polska byłaby jednym z najbiedniejszych jej członków, gdyby się do niej przyłączyła – powiedział ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Dr Marian Szołucha podkreślił, iż strefa euro nie sprzyja konwergencji – postępującej zbieżności, zrównywaniu się potencjału gospodarek poszczególnych państw, poziomu życia ich obywateli – ale czemuś zupełnie odwrotnemu, a więc dywergencji – postępującej rozbieżności.

– Bogaci bogacą się jeszcze bardziej i coraz większa jest ich przewaga nad biedniejszymi. Wstępując do strefy euro na trwałe zakotwiczylibyśmy na ubogich peryferiach Europy, tymczasem Polska ma większe ambicje, co do swojej ekonomicznej i politycznej roli na naszym kontynencie. Euro powoduje wzrosty cen podstawowych produktów. Jest to widoczne na naszych granicach, chociażby polsko-słowackiej. Teraz nasi południowi sąsiedzi przyjeżdżają do nas na zakupy, a nie odwrotnie, jak miało to miejsce jeszcze kilka, kilkanaście lat temu – przypomniał gość „Aktualności dnia”.

Wyzbywając się narodowej waluty – złotego – pozostalibyśmy bez tzw. poduszki kursowej, czyli jednego z najważniejszych elementów amortyzujących wszelkiego rodzaju wstrząsy ekonomiczne płynące do nas z zewnątrz – akcentował ekspert.

– Jak poduszka kursowa może być ważna, przekonaliśmy się podczas ostatniego kryzysu gospodarczego, kiedy silna deprecjacja złotego (spadek kursu w stosunku do najważniejszych walut) spowodowała wzrost konkurencyjności naszego eksportu, uchroniła całą gospodarkę polską przed załamaniem, pozwoliła nam „względnie suchą nogą” przejść przez ten kryzys. Wejście do strefy euro oznaczałoby uszczuplenie budżetu polskiego państwa o wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego, które w ubiegłym roku sięgnęły prawie 10 mld zł i w przeszłości chroniły nas przed zapaścią naszych finansów publicznych – mówił dr Marian Szołucha.

Wreszcie, gdyby Polska była w strefie euro, w momencie jej rozpadu znacznie bardziej stracilibyśmy ekonomicznie niż teraz, pozostając poza strefą euro – podkreślił ekonomista.

– Musielibyśmy także w większym stopniu niż robiliśmy to podczas ostatniego kryzysu dokładać się do funduszy ratunkowych, z których pieniądze płynęłyby do państw od nas, jak Grecja (…). Polska utraciłaby także ważny instrument wpływania na wiele danych makroekonomicznych, aspektów naszego życia gospodarczego – wskazał rozmówca Radia Maryja.

Dr Marian Szołucha zwrócił, uwagę, iż od strony politycznej sytuacja nie jest już tak zerojedynkowa.

– Zagrożenie ze strony Rosji jest coraz bardziej realne. To zagrożenie wpłynęło na decyzje rządów krajów nadbałtyckich: Litwy, Łotwy Estonii (…). Każda kolejna, głębsza forma integracji z Zachodem oznacza wzrost bezpieczeństwa w naszych stosunkach ze wschodnim sąsiadem, ale od strony ekonomicznej przyjęcie euro nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia. Milton Friedman, noblista ekonomiczny, powiedział kiedyś: Z euro jest jak z socjalizmem – to bardzo piękna idea, która jednakże nie sprawdza się w praktyce – powiedział ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Cała rozmowa z dr. Marianem Szołuchą dostępna jest [tutaj].

 

RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 2 stycznia 2018

Autor: mj

Tagi: M. Szołucha