Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko brak profesjonalizmu?

Treść

Chodzi o piątkowe exposé Donalda Tuska, podczas którego zapowiedział "zwiększenie i unowocześnienie daniny, którą w tej chwili pobieramy w niewystarczającym stopniu od wydobywanych bogactw, głównie miedzi i srebra". Nowy podatek mógłby wejść w życie już na wiosnę 2012 roku. Po tej zapowiedzi kurs KGHM na Giełdzie Papierów Wartościowych spadł o 13,8 proc., co w przeliczeniu dało stratę wartości przedsiębiorstwa prawie 4 mld złotych. Wczoraj akcje spółki notowały dalsze spadki.
Podejrzenie wzbudził fakt, że tuż przed wystąpieniem premiera doszło do tzw. krótkiej sprzedaży 4990 akcji KGHM - inwestor pożycza akcje, sprzedaje je, a następnie odkupuje po niższej cenie i oddaje je, zarabiając na różnicy kursów. Na spadku można było zarobić około 100 tys. złotych. Transakcję przeprowadził jeden z tzw. animatorów rynku. Przeważnie są to domy maklerskie. W ocenie Tuska, przed exposé liczba obrotów na akcjach KGHM wynosiła około 20 na sekundę, by potem wzrosnąć do 400 (i ma to dowodzić, że nie doszło do spekulacji). W podobnym tonie sytuację oceniała Komisja Nadzoru Finansowego.
Sprawę na nadzwyczajnym posiedzeniu sejmowej Komisji Skarbu Państwa chce wyjaśnić Prawo i Sprawiedliwość. - PiS jest za tym, by polskie społeczeństwo korzystało z konsekwencji wydobycia w Polsce surowców naturalnych. Jeżeli rząd zamierzał taki dodatkowy dochód w budżecie gromadzić, to ta informacja w exposé mogła mieć charakter ogólny, informujący o podwyżce opłaty eksploatacyjnej od kopalin. Nie trzeba było wymieniać ani miedzi, ani srebra, żeby powiedzieć, że te opłaty wzrosną. W ten sposób premier wskazał na podmiot, który ta dodatkowa opłata dotknie - powiedział Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS. W jego ocenie, gdyby premier jedynie zasygnalizował pomysł w sposób ogólny, a następnie w Sejmie pojawiłby się projekt ustawy, to nie byłoby miejsca na spekulacje, bo nad rozwiązaniem toczyłaby się otwarta dyskusja. - Proces legislacyjny jest długotrwały. Nie byłaby to wówczas informacja zaskakująca dla rynku, inwestorów, graczy giełdowych, a zatem nie mogłaby być wykorzystywana w sposób spekulacyjny - dodał Dawid Jackiewicz, poseł PiS.
W ocenie parlamentarzystów, na pewno w dniu exposé na gwałtownym spadku akcji KGHM ktoś zarobił. Powstaje jednak wątpliwość, czy sposób przekazania przez premiera informacji był efektem błędu, braku profesjonalizmu, czy też ktoś spodziewał się takiej deklaracji i wykorzystał tę informację. Według parlamentarzystów PiS, sprawę należy wyjaśnić, a przed sejmową KSP powinni stanąć premier i szefowie Giełdy Papierów Wartościowych oraz Komisji Nadzoru Finansowego. - Chcielibyśmy mieć 100-procentowe przekonanie, że w okresie poprzedzającym exposé ta informacja nie była przedmiotem spekulacji. I nie chodzi o 24 godziny. Warto zbadać okres od wyborów parlamentarnych, bo wtedy pojawiły się koncepcje dodatkowych dochodów do budżetu - podkreślili parlamentarzyści. Ich zdaniem, sejmowa KSP to dobre miejsce, by sprawę wyjaśnić, i partia będzie dążyć do takiego spotkania. Szczególnie że chodzi o sytuację, w której w grę wchodzi kwota 4-5 mld złotych.
Oburzenie opozycji nie wzrusza ekipy rządzącej. Z dotychczasowych deklaracji szefa sejmowej komisji skarbu Adama Szejnfelda (PO) można wnioskować, że specjalnego posiedzenia komisji w sprawie akcji KGHM nie będzie. - Moja wiedza i te wszystkie informacje, które napływają, przede wszystkim wystąpienie i prezentacja informacji przez premiera Donalda Tuska, rozwiewają wszystkie wątpliwości merytoryczne, a z powodu jakiejś hucpy politycznej skrajnej lewicy czy skrajnej prawicy nie będę angażował poważnej instytucji polskiego Sejmu, jaką jest komisja - mówił Szejnfeld.
Sam pomysł rządu na uporządkowanie przychodów z podatku od wydobywania miedzi i srebra w KHGM został przyjęty ze spokojem, ale jak ocenił Herbert Wirth, prezes spółki, wymaga on szczegółowych konsultacji. Obecnie podatek od urobku, płacony od każdej tony miedzi wydobytej na powierzchnię, wynosi 3,1 zł za tonę i w tym roku KGHM zapłaci z tego tytułu ok. 80-90 mln złotych.
W ocenie dr. Marka Dietla, eksperta Instytutu Sobieskiego, zapowiedziane przez premiera rozwiązanie samo w sobie jest korzystne z punktu widzenia Skarbu Państwa. Obecnie do budżetu trafia bowiem nieco ponad 30 proc. dywidendy (Skarb Państwa posiada 31,8 proc. akcji KGHM), a dzięki opłacie te wpływy byłyby wyższe. - Ekonomicznie jest uzasadnione, by KGHM, jak inni, odprowadzało opłaty górnicze, ale to należało wprowadzić już 20 lat temu - zaznaczył. Proponowane rozwiązanie będzie miało wpływ na wynagrodzenia pracowników, bo te są uzależnione od zysku spółki. Można się więc spodziewać, że głos w tej sprawie zabiorą związki zawodowe. Czasu jest niewiele, bo jeśli przepisy miałyby obowiązywać w przyszłym roku, powinny zostać przedstawione do końca listopada.
Marcin Austyn

Nasz Dziennik Wtorek, 22 listopada 2011, Nr 271 (4202)

Autor: au