Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk znów obiecuje powodzianom

Treść

Powódź, o której mówi się, że jest porównywalna z tą z 1997 r., a może być nawet większa, zbiera kolejne śmiertelne żniwo. Utonęło już pięć osób. Najtrudniejsza sytuacja powodziowa panowała wczoraj na Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu. Ewakuowano ponad 2 tys. osób.
Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na wszystkich rzekach południowej Polski przekroczone są stany alarmowe. Premier odwiedził wczoraj tereny zalewowe w Małopolsce i na Śląsku. Był m.in. w Proszówkach (powiat bocheński) - jednej z najbardziej dotkniętych powodzią miejscowości Małopolski, gdzie woda zalała domy i trzeba było ewakuować mieszkańców. Pytany przez dziennikarzy, czy w obecnej sytuacji należy wprowadzić stan klęski żywiołowej, Donald Tusk stwierdził, że na tym etapie nie widzi takiej potrzeby.
Mieszkańcy narzekali, że podczas największego zagrożenia odpowiedzialne służby nie udzieliły im żadnej pomocy i sami musieli się ewakuować. Pytali też premiera, kto odpowie za to, że nikt nie poinformował ich o spuszczeniu wody ze zbiornika w Dobczycach. - W takiej sytuacji nigdy nie ma ludzi zadowolonych z tego, co się dzieje. To jest zawsze sytuacja traumatyczna, ludzie tracą dobytek, a niektórzy są bezpośrednio zagrożeni przez wodę - stwierdził enigmatycznie szef rządu. Zapowiedział, że sprawdzi, jak wyglądała ta dotychczasowa pomoc, i zapewnił, iż "nie będzie tolerował sytuacji, w której wszystko działa dopiero, gdy przyjeżdża".
Jest już piąta ofiara powodzi. Jest nią 85-letnia mieszkanka Kościeliska, której ciało wyłowiono z rzeki Zakopianki w Zakopanem. Kobieta prawdopodobnie została porwana przez nurt przepływającego obok jej domu potoku. Powódź w południowej Polsce spowodowała już śmierć pięciu osób, a jedną uznano za zaginioną. W Małopolsce i na Śląsku w akcji przeciwpowodziowej uczestniczyło wojsko. Żołnierze pomagali w umacnianiu wałów i ewakuacji mieszkańców także na Podkarpaciu. Kiedy woda ustąpi, wojsko ma odbudowywać drogi i mosty. Najtrudniejsza sytuacja panowała na Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu.
Małopolska
Niepokojąco wzrósł poziom Wisły w Krakowie, gdzie osiągnęła ona stan z tragicznej powodzi w 1997 roku. Alarm powodziowy obowiązywał w 88 gminach województwa, a pogotowie przeciwpowodziowe w 33 gminach. Jak powiedziała Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego, w wielu miejscowościach zawieszono zajęcia w szkołach oraz przedszkolach. - Z powodu wysokiej wody zamknięty został dla ruchu most Dębnicki w Krakowie. Na Wiśle nadal utrzymuje się stan alarmowy, nie grozi to jednak wystąpieniem rzeki z brzegów - powiedziała Sieradzka. Ewakuowano ponad 1200 osób. W kilku miejscowościach w województwie doszło do awarii sieci energetycznych. Trwały prace przy zabezpieczaniu wałów.
Śląsk i Opolskie
W ponad 130 szkołach w woj. śląskim odwołano od dzisiaj zajęcia lekcyjne. Jak wynika z informacji straży pożarnej, zalanych zostało blisko 2,7 tysiąca budynków, a wezbrane wody przelały się bądź przerwały wały na 25 odcinkach. Ewakuowano ok. 600 osób. Uszkodzeniu uległo 118 dróg. Z powodu intensywnych opadów deszczu na południu kraju w wielu miejscach były utrudnienia w kursowaniu pociągów. Na Śląsku zamknięto polsko-czeskie przejścia graniczne w Cieszynie i Chałupkach.
Fala kulminacyjna na Odrze dotarła wczoraj na Opolszczyznę. Alarm powodziowy obowiązywał w powiatach: kędzierzyńsko-kozielskim i opolskim, w gminie Głogówek oraz w mieście Opole. Wojewoda opolski Ryszard Wilczyński określił sytuację w regionie jako bardzo niebezpieczną. Wraz ze wzrostem poziomu wód wiele rodzin trzeba było ewakuować. Odra wylała m.in. w gminie Cisek k. Kędzierzyna Koźla, gdzie pod wodą znalazło się 1,5 tys. domów i gospodarstw. Zostały przerwane dostawy prądu. Na Odrze brakuje 13 km wałów, o które mieszkańcy nie mogą się doprosić od 1997 roku. W Kędzierzynie Koźlu z powodu niebezpieczeństwa zalania przez Odrę ewakuowano dolne kondygnacje szpitala. Jak wynika z zapewnień służb kryzysowych, zbiorniki na Nysie Kłodzkiej wciąż mają ok. 40-procentową rezerwę.
Podkarpacie
Wisłoka między Dębicą a Mielcem w godzinach popołudniowych przekraczała stan alarmowy o ponad dwa metry. Zagrożone były wały przeciwpowodziowe w Mielcu. Na prośbę wojewody podkarpackiego do akcji umacniania i podwyższania wałów w podmieleckiej gminie Czernin z niezbędnym sprzętem włączyło się wojsko. Według wojewody Mirosława Karapyty, dużym zagrożeniem dla północno-wschodniej części województwa będzie fala kulminacyjna na Wiśle, która dotrze tam z Małopolski.
Jak wynika z informacji IMGW, sytuacja w południowej Polsce powinna się ustabilizować w piątek, ale od poniedziałku należy się spodziewać kolejnego niżu wraz z opadami deszczu.
To rząd PO zrezygnował z inwestycji przeciwpowodziowych
W ocenie posła PiS Stanisława Ożoga, w takich sytuacjach jak obecna pokutuje ciągły brak inwestycji w zakresie infrastruktury zabezpieczającej przed powodziami w południowo-wschodniej Polsce. Chodzi m.in. o brak programu ochrony przeciwpowodziowej w dorzeczu górnej Wisły, przygotowanego przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, a wyrzuconego przez obecny rząd Donalda Tuska do kosza. - Premier Tusk rozrywa dziś szaty nad tym, co się stało w Małopolsce, na Śląsku czy innych miejscach kraju, a nie widzi potrzeb czy problemów, którym rzeczywiście trzeba stawić czoła i które trzeba szybko rozwiązywać. Czas skończyć z polityką na pokaz, a zabrać się za konkretne działania tu i teraz - zauważa Ożóg. Przypomina, że rząd PiS po powodzi w 2006 roku natychmiast rozpoczął działania mające na celu usunięcie skutków kataklizmu, a w ciągu miesiąca podjęto prace w celu zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. - Obecny rząd poza retoryką i działaniami szkodliwymi nie robi nic dla Podkarpacia, a także dla innych regionów kraju, zwłaszcza jeśli chodzi o ochronę przeciwpowodziową. To z inicjatywy rządu premiera Tuska zostały usunięte z listy indykatywnej wszystkie projekty przeciwpowodziowe, chodzi o zbiorniki: Kąty - Myscowa na Wisłoce, Dukla na Jasiołce, Rudawka Rymanowska na Wisłoku, obwałowania górnej Wisły, a więc wszystkie te inwestycje, które wpisywały się w Program ochrony przeciwpowodziowej w dorzeczu górnej Wisły, opracowany i przygotowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego - wylicza poseł Ożóg. Przypomniał, że rząd tworzony przez PiS w połowie 2007 r. przygotował program zabezpieczenia górnej Wisły, a rząd PO - PSL nic z nim nie zrobił. - Dopiero teraz się mówi o programie górnej Wisły, ale oprócz gadania wciąż nie ma żadnych konkretów - podkreśla parlamentarzysta.
W piątek rząd ma przedstawić w Sejmie informację o sytuacji powodziowej i działaniach podjętych przez premiera i ministrów w związku z powodzią. Wnioskowały o to kluby PiS i Lewicy.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-05-19

Autor: jc