Tusk zaprasza tylko w mediach
Treść
Premier za pośrednictwem mediów zaprasza rodziny smoleńskie na  rozmowy, a prokuratura rezerwuje zaledwie półtorej godziny na spotkanie z  nimi. Tak wyglądają reakcje organów państwa na prośby rodzin ofiar  katastrofy z 10 kwietnia o wyjaśnienie okoliczności tragedii. - To jest  odcinanie nas od informacji - ocenia Andrzej Melak, którego brat zginął  pod Smoleńskiem.
- Pan premier zaprosił rodziny - wszystkie,  które mają na to ochotę - na spotkanie w dniu 10 listopada o godzinie  16.00 - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś w Radiu Zet. - Żadnego  zaproszenia nie otrzymałem - mówi nam Melak. - Podałem na liście swój  adres i telefon - dodaje. - Rząd stosuje profesjonalną dezinformację -  ocenia Beata Gosiewska, wdowa po wicepremierze Przemysławie Gosiewskim,  która również go nie otrzymała. - Człowiek zapraszany przez media nie do  końca czuje się zaproszony - mówi Melak. Ale podkreśla, że pójdzie na  spotkanie z premierem. 
Przedstawiciele 37 rodzin ofiar katastrofy  wystosowali w zeszłym tygodniu list do premiera z prośbą o spotkanie "w  związku z nadal istniejącymi, ważnymi wątpliwościami dotyczącymi działań  podejmowanych w tej sprawie przez polskie instytucje oraz sposobu i  efektu ich współpracy z odpowiednimi organami Federacji Rosyjskiej".  Bliscy ofiar wskazują, że największe wątpliwości dotyczą kwestii  identyfikacji zwłok oraz działań zmierzających do sprowadzenia do Polski  wraku samolotu i oryginałów czarnych skrzynek.
Melak zwraca uwagę,  że termin spotkania nie jest zbyt trafny, ponieważ ma się ono odbyć po  odsłonięciu pomnika ku czci ofiar katastrofy na Powązkach. - Po  odsłonięciu pomnika ludzie będą nieobecni - wskazuje. 
- Premier  doszedł do wniosku, że skoro tego dnia odbywają się uroczystości, tego  dnia odbywa się odsłonięcie pomnika, tego dnia również odbywa się  spotkanie z rodzinami w Pałacu Prezydenckim - to będzie najwygodniej i  najlepiej dla tych rodzin, żeby nie ściągać ich po kilka razy, tylko by  również w tym dniu miały możliwość spotkania z panem premierem i innymi  ministrami - argumentuje Graś. Melak mówi, iż na spotkanie rodziny  udadzą się z pełnomocnikami, którzy będą zadawać konkretne pytania. 
Również  10 listopada ma odbyć się w Belwederze spotkanie z żoną prezydenta Anną  Komorowską. Ma mieć ono kurtuazyjny charakter. - Spotkanie pana  premiera ma taki bardziej merytoryczny, roboczy charakter, z kolei  prezydentowej bardziej się bierze z potrzeby serca - powiedział Tomasz  Nałęcz, doradca prezydenta. - Prezydent zakłada, że jeżeli tylko czas mu  pozwoli, to chciałby też z takiej potrzeby serca, ale nie dla składania  jakichś wyjaśnień - tak jak to jest planowane w siedzibie premiera - na  tym spotkaniu ewentualnie się pojawić - dodał. Nałęcz zapewnił, że  zaproszenie zostało skierowane do wszystkich rodzin. Jednak - jak się  okazuje - nie dotarło ono do wszystkich rodzin. - Może jakiś kurier  będzie rozwoził - zastanawia się Melak. 
Informacje o tym spotkaniu  również nie dotarły do wszystkich rodzin, mimo zapewnień doradcy  prezydenta. - To jest dzielenie rodzin na lepsze i gorsze - ocenia  Gosiewska. Dodaje, że okres kampanii samorządowej nie jest właściwy dla  odsłaniania pomnika. - Prezydent Komorowski robi kampanię, to nie jest  dobry czas na odsłonięcie pomnika - podkreśla.  
Na 2 grudnia z kolei  prokuratura zaplanowała spotkanie z rodzinami. Na zaproszeniu  podpisanym przez szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa  Parulskiego jest mowa, że rodziny mają zostać zapoznane z  uwarunkowaniami prawnymi dotyczącymi współpracy z Rosją w sprawie  wyjaśniania okoliczności katastrofy smoleńskiej oraz bieżącymi  informacjami na temat prowadzonego śledztwa. Jednak całe spotkanie ma  trwać zaledwie półtorej godziny, gdy pierwsze, które odbyło się w lipcu,  trwało wiele godzin, a bliscy ofiar nie byli do końca  usatysfakcjonowani udzielanymi wyjaśnieniami. - To jest odcinanie nas od  informacji - stwierdza Melak. - Pogłębia się izolacja między  prokuraturą a nami, pozbawiono nas też możliwości kopiowania akt -  dodaje.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-11-08
Autor: jc