Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk wysyła urzędników na zieloną trawkę

Treść

Nawet 28 tysięcy urzędników, zatrudnionych głównie w urzędach poza Warszawą, straci w przyszłym roku pracę. Redukcja zatrudnienia w administracji to element rządowego programu konsolidacji finansów publicznych. Na wysyłaniu urzędników na bezrobocie rząd chciałby zaoszczędzić w pierwszym roku obowiązywania ustawy do 800 mln zł, a w kolejnym około miliarda złotych. Minister w kancelarii premiera Michał Boni przekonywał, iż Sejm powinien potraktować projekt ustawy jako pilny. Zwolnienia ruszą z początkiem roku.
W przyszłorocznym budżecie rząd uwzględnił już zamrożenie płac w sferze budżetowej. A teraz forsuje masowe zwolnienia w urzędach. Pracę stracić miałoby 10 proc. pracowników administracji, czyli parędziesiąt tysięcy urzędników, a zwolnienia zostałyby przeprowadzone w przyszłym roku. Co ciekawe, kryteria, jakimi kierowano by się, wybierając kandydatów do zwolnień, nie zostały jasno sprecyzowane. W praktyce oznacza to, że możemy mieć do czynienia z wyrzucaniem ludzi z pracy według uznania decydenta. Przy okazji szukania oszczędności, albo wręcz pod ich pretekstem, możemy być świadkami usunięcia niewygodnych dla rządzących urzędników, których przed zwolnieniem dotychczas chroniło prawo, np. przepisy ustawy o służbie cywilnej, z racji tego, iż pochodzili z mianowania, czy też tych, którzy działali w związkach zawodowych. A reszta urzędników groźbą zwolnienia może być zwyczajnie zastraszana. Rządowa ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych w latach 2011-2013 w kwestii zwolnień praktycznie stoi ponad wszystkimi innymi ustawami. Podczas prac nad ustawą w sejmowej podkomisji minister w kancelarii premiera Michał Boni dał się przynajmniej przekonać, aby kryteria zwolnień, którymi kierować się będą dyrektorzy generalni, opublikowano w Biuletynie Informacji Publicznej.
Zgodnie z projektem ustawy redukcja zatrudnienia zaplanowana została w wielu instytucjach, zwłaszcza wśród pracowników jednostek terenowych, a więc pracujących poza centralami. Dotyczyć będzie m.in. organów skarbowych, państwowych jednostek budżetowych, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Narodowego Funduszu Zdrowia, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Agencji Mienia Wojskowego, Agencji Nieruchomości Rolnych, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencji Rezerw Materiałowych, Agencji Rynku Rolnego, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości czy Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.
Zwolnienia pracowników ruszą z początkiem przyszłego roku, a kierownikom jednostek, którzy "nie zracjonalizują" zatrudnienia, rząd grozi w ustawie nawet karą pieniężną.
Projekt przewiduje, że zwalnianym przysługuje odprawa: jednomiesięczna - jeśli pracownik był zatrudniony w danej jednostce krócej niż 2 lata, dwumiesięczna - jeżeli był zatrudniony w danej jednostce od 2 do 8 lat, albo trzymiesięczna - jeżeli pracował ponad 8 lat.
Zza biurka na kuroniówkę
Sejmowe komisje: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Polityki Społecznej i Rodziny, a później specjalnie zwołana w tym celu podkomisja, nad projektem ustawy spędziły w bieżącym tygodniu wiele godzin. Nie tylko dlatego, że posłowie mieli poważne wątpliwości, czy wysyłanie tysięcy urzędników na bezrobocie rzeczywiście przyniesie realne oszczędności. Rządowy projekt budzi bowiem poważne zastrzeżenia co do jego konstytucyjności.
- Ta ustawa jest w kilku aspektach niekonstytucyjna - uważa poseł Artur Górski (PiS) z sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. - Po pierwsze - jest niekonstytucyjna w tym względzie, że odbiera uprawnienia wcześniej nabyte przez członków korpusu służby cywilnej tym, którzy uzyskując mianowanie, czyli spełniając określone warunki ustawowe, otrzymali pewną gwarancję bezpieczeństwa zatrudnienia. W ten sposób zagraża funkcjonowaniu państwa, dlatego że ona de facto demontuje z trudem przez lata budowaną profesjonalną służbę cywilną. Po drugie - choć minister Boni tłumaczy, że ustawa nie dotyczy prokuratorów, tylko pracowników cywilnych prokuratury, niemniej na czele każdej prokuratury stoi nie pracownik cywilny, lecz właśnie prokurator. A ustawa stanowi, że jeżeli szef danej jednostki nie przeprowadzi tej racjonalizacji, czyli nie zwolni pracowników, otrzyma karę pieniężną. Tym samym ogranicza niezależność prokuratorów - zwraca uwagę Górski.
Sejm do pracy nad ustawą wróci w następnym tygodniu. Do głosowania nad jej uchwaleniem dojdzie najprawdopodobniej w przyszły piątek.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-11-26

Autor: jc