Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk kompletuje rząd

Treść

Państwowa Komisja Wyborcza podała wczoraj oficjalne wyniki wyborów. Rezultat pokazuje, iż mimo że po wyborach rząd musi podać się do dymisji, a prezydent RP desygnuje nowego premiera, to na szczycie władzy nic się nie zmieni. Koalicja Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym ma bowiem nadal większość w parlamencie niezbędną do stworzenia rządu. Dodatkowo Donald Tusk zapowiedział w wywiadzie dla tygodnika "Polityka", iż do końca roku chciałby utrzymać rząd w dotychczasowym składzie. - U progu nowego roku będę proponował zmiany w rządzie. Będę proponował zarówno prezydentowi, jak i wicepremierowi Pawlakowi, aby do końca prezydencji, czyli do końca roku, nie zmieniać składu rządu, niezależnie od tego, jak oceniam poszczególnych ministrów. Obecni prowadzą swoje rady sektorowe i jest racjonalne, aby dokończyli pracę, a nie pojawiali się nowi, którzy spraw tak dobrze nie znają - mówił premier. Poinformował, że "u progu nowego roku wspólnie z premierem Pawlakiem będzie proponował głęboką rekonstrukcję rządu". Dla niektórych ministrów rządu Donalda Tuska wczorajsze posiedzenie Rady Ministrów, jeszcze w starym składzie, na pewno było jednym z ostatnich. Jednakże jest też kilku pewniaków do dalszego rządzenia. Przed wyborami premier zapowiadał, że jeżeli będzie rządził nadal, jego ekipę czeka przemeblowanie, a stanowiska miało zachować pięciu ministrów. Oprócz samego premiera Donalda Tuska i ministra gospodarki, wicepremiera Waldemara Pawlaka z koalicyjnego PSL, pewny miejsca powinien być Jan Vincent-Rostowski. Obecny minister finansów zdecydował się tym razem poddać ocenie wyborców. Ubiegając się o mandat poselski w okręgu warszawskim, zdobył tylko jeden procent głosów. To jednak wystarczyło, aby posłem został. Stanowisko zapewne utrzyma także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który dla Platformy w okręgu bydgoskim zdobył bardzo dobry wynik - prawie 25 proc. głosów. Nie ma bowiem w tej chwili wolnych innych funkcji, które mogłyby zaspokoić ambicje Sikorskiego. Stanowisko szefa NATO jest zajęte, Bronisław Komorowski dopiero co zajął Pałac Prezydencki, a Donald Tusk w fotelu premiera, przynajmniej na razie, siedzi stabilnie.
Tekę ministerialną zachowa zapewne również minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. W przeciwieństwie do Sikorskiego i Rostowskiego, przyszedł on do rządu w trakcie poprzedniej kadencji. W okręgu łódzkim ubiegał się o mandat poselski - w minionej kadencji był senatorem - i zdobył najwięcej głosów (19 proc.). Donald Tusk przychylnie wypowiadał się także o pracy minister rozwoju regionalnego Elżbiety Bieńkowskiej, która została wybrana do Senatu, oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarze Kudryckiej, która uzyskała najlepszy wynik w wyborach do Sejmu z okręgu białostockiego.
Można się spodziewać, iż pracę ministra kultury i dziedzictwa narodowego będzie kontynuował Bogdan Zdrojewski, mimo że przed czterema laty na to stanowisko (zajmował się sprawami obronności) został przez Tuska "zesłany" trochę niespodziewanie. W niedzielę Zdrojewski pokazał, że nadal cieszy się dużą popularnością wśród wyborców. Obronił trzecią pozycję w kraju sprzed czterech lat pod względem liczby głosów poparcia w wyborach do Sejmu. Do czołówki swoich ministrów bezwzględnie premier Tusk zalicza szefową resortu zdrowia Ewę Kopacz. Minister już w trakcie kadencji sygnalizowała jednak, że podczas kolejnej aspirowałaby na stanowisko marszałka Sejmu zajmowane przez innego ważnego polityka PO - Grzegorza Schetynę. Kopacz może jednak na stanowisku pozostać, aby dokończyć komercjalizacji służby zdrowia. Chyba że Donald Tusk zdecyduje się zrobić ukłon w stronę Janusza Palikota i doprowadzi do usunięcia Schetyny z funkcji marszałka. Palikot pytany wczoraj o kandydata swojego klubu na wicemarszałka, odparł, że każdy byłby lepszy od Grzegorza Schetyny, za którym ciągną się różne afery. Palikot wyliczał, że Schetyna zamieszany był w afery hazardową, wałbrzyską, w kwestię zapisywania do Platformy "martwych dusz" oraz że nie miał odwagi ujawnić komisji hazardowej billingów swoich rozmów telefonicznych. Palikot ponownie zarzucił Schetynie, że to marszałek Sejmu stoi za działaniami organów ścigania, które tropią Palikota.
Tusk pochwalił Tomasza Siemoniaka, który pod koniec kadencji objął po Bogdanie Klichu stanowisko szefa MON. Na miejsce Klicha typowany był już jednak poseł Platformy Czesław Mroczek, "jedynka" PO w okręgu siedleckim. Nie zdecydował się jednak zostać ministrem na te kilka tygodni, ale przyjął stanowisko wiceszefa MON. To jego szanse na to, by zostać ministrem obrony, należy oceniać wyżej. Przesądzone zdaje się odejście z rządu minister edukacji narodowej Katarzyny Hall oraz ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada, który już w trakcie minionej kadencji anonsował, że nie zechce pozostać w tym resorcie. W nowym rządzie nie znajdzie się też raczej miejsce dla ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera oraz ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Grabarczykowi za "zasługi" dla rozwoju infrastruktury wyborcy wystawili ocenę w niedzielę. Mimo że startował z pierwszego miejsca na liście Platformy w Łodzi, został pokonany przez dwóch kolegów partyjnych i kandydata Prawa i Sprawiedliwości. W nowej kadencji premier chciałby ministerialnym stanowiskiem docenić większą liczbę swoich kolegów. Przed kilkoma dniami zapowiadał reformę w rządzie. Oprócz rozdziału dziedziny administracji od spraw wewnętrznych w MSWiA i powstania ministerstwa transportu w miejsce infrastruktury mają zostać utworzone nowe ministerstwa: cyfryzacji oraz energetyki połączone z resortem ochrony środowiska. O tej ostatniej koncepcji bardzo sceptycznie wypowiadał się wczoraj wicepremier Waldemar Pawlak. To bowiem z jego resortu miałyby zostać zabrane niezwykle ważne kompetencje dotyczące energetyki. Pawlak przekonywał wczoraj, że spraw energetyki od reszty kompetencji resortu gospodarki nie da się szybko oddzielić. Można się spodziewać, że w resorcie rolnictwa nadal będzie rządził Marek Sawicki. PSL może też chcieć utrzymać stanowisko ministra pracy dla Jolanty Fedak, której dotychczasową działalność wyborcy ocenili bardzo źle. Wiceprezes PSL, mimo że startowała do Sejmu z pierwszego miejsca w okręgu zielonogórskim, posłem nie będzie. Stanowisko zajmowane przez Fedak mógłby zająć Bartosz Arłukowicz, dla którego Donald Tusk wymyślił na razie tylko funkcję ministra "od koordynacji". Z zapowiedzi zmian organizacyjnych w rządzie chcieliby też skorzystać ludowcy, którzy wysuwają propozycję objęcia większej liczby stanowisk. Jako jeden z ewentualnych następców Grabarczyka w dziedzinie infrastruktury w nowym resorcie transportu wymieniany jest krytykujący od czasu do czasu wicepremiera Pawlaka jego partyjny kolega Janusz Piechociński.
Podział mandatów w nowym Sejmie kształtuje się następująco: Platforma Obywatelska - 207, Prawo i Sprawiedliwość - 157, Ruch Palikota - 40, Polskie Stronnictwo Ludowe - 28, Sojusz Lewicy Demokratycznej - 27, Mniejszość Niemiecka - 1. Wobec wyników podawanych przez PKW poprzednio o jeden mandat poselski więcej otrzyma Platforma kosztem Prawa i Sprawiedliwości. Z danych PKW wynika, iż PO otrzymała 39,18 proc. (5,6 mln głosów), Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 29,89 proc. (4,29 mln), Ruch Palikota - 10,02 proc. (1,4 mln), PSL - 8,36 proc. (1,2 mln), SLD - 8,24 proc. (1,18 mln), PJN - 2,19 proc. (315 tys.), Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego - 1,06 proc. (151 tys.), Polska Partia Pracy Sierpień ´80 - 0,55 proc. (79 tys.), Komitet Prawica - 0,24 proc. (35 tys.), Mniejszość Niemiecka - 0,19 proc. (28 tys.) i Samoobrona - 0,07 proc. (9,7 tys.).

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Środa, 12 października 2011, Nr 238 (4169)

Autor: au