Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk drży przed Trybunałem

Treść

Krzysztof Losz


Platforma Obywatelska zapowiadała w ubiegłym tygodniu złożenie wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Zaledwie po kilku dniach słyszymy, że wniosek jest niedopracowany, że trzeba nad nim dłużej się pomęczyć, i to nie tylko dwa tygodnie, jak zapowiadał początkowo szef klubu PO Rafał Grupiński. Teraz się okazuje, że Grupiński nieco się z wnioskiem pospieszył. Do tego stopnia, że w Platformie można usłyszeć, iż ten pomysł był autorskim przedsięwzięciem Grupińskiego i jego współpracowników (słychać nawet o aktywnym udziale w tym przedsięwzięciu Grzegorza Schetyny).
Schetynowcy w swoim radykalizmie nieco przeszarżowali, chcieli odzyskać polityczną inicjatywę, a zostali sprowadzeni do parteru przez premiera Donalda Tuska. Szef Platformy nie chce stawiać Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Stanu nie dlatego, że nagle Tuska owładnęła polityczna łagodność. Co to, to nie, premier z chęcią by obu swoich politycznych adwersarzy odesłał na polityczną emeryturę, najchętniej z wyrokiem Trybunału. Ale wie, że nie ma do tego amunicji, bo cztery lata intensywnych poszukiwań haków na byłego premiera i ministra sprawiedliwości i dowodów ich rzekomych win nic nie dały.
Donald Tusk za to ma świadomość, że on i Platforma mogliby więcej stracić na rozpętaniu "politycznych igrzysk" pod hasłem "Trybunał Stanu". Premier brałby bowiem pełną odpowiedzialność za losy wniosku, a potem za finał ewentualnego postępowania przed Trybunałem. A jest więcej niż pewne, że TS nie znalazłby podstaw do skazania liderów Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski, a sprawa zakończyłaby się fiaskiem kompromitującym premiera Tuska.
Gdyby doszło nawet do procesu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, mógłby się on toczyć akurat w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w 2014 r., a być może rozciągnąłby się nawet na wybory parlamentarne i prezydenckie w 2015 roku. Bo takie sprawy z reguły trwają bardzo długo. A na danie Ziobrze i Kaczyńskiemu darmowej trybuny wyborczej Tusk nie może sobie pozwolić. Tak samo jak na to, żeby ludzie w obu oskarżanych politykach zobaczyli "ofiary Tuska i PO", co zawsze daje dodatkowe poparcie w wyborach.
Donald Tusk obawia się ponadto uruchomienia precedensu w postaci stawiania przed Trybunałem Stanu byłych rządzących przez ich następców. Bo przecież za kilka lat komuś może przyjść do głowy rozliczenie obecnej ekipy, choćby za doprowadzenie do gigantycznego wzrostu długu publicznego. Lepiej więc nie kusić losu...

Nasz Dziennik Wtorek, 20 marca 2012, Nr 67 (4302)

Autor: au