Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk buduje opozycję

Treść

Artur Kowalski


Mogło być liberalne skrzydło w Platformie Obywatelskiej, będzie Ruch Palikota. Poseł Łukasz Gibała, siostrzeniec ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, poinformował wczoraj, że zmienia barwy partyjne z Donalda Tuska na Janusza Palikota. Gibała, który był utożsamiany z liberalną frakcją w Platformie Obywatelskiej, swoją frakcję może już tworzyć w ramach Ruchu.

Platforma Obywatelska odeszła od idei, które leżały u jej podstaw - tłumaczył Łukasz Gibała wystąpienie z Platformy Obywatelskiej i dołączenie do Ruchu Palikota. Zarzucał, że PO nie chce zmieniać Polski. Nowy poseł Ruchu Palikota określił zasilenie przez niego ugrupowania Janusza Palikota jako "powrót do korzeni". Z otwartymi rękoma swój nowy nabytek witał sam Palikot. - To naprawdę historyczna chwila, powinny tu być fanfary - odtrąbił sukces Janusz Palikot, anonsując, że właśnie "pierwszy poseł Platformy opuścił partię-matkę, dołączając do innego ugrupowania". Palikot określił Gibałę jako "człowieka wolnego rynku i równych praw", podkreślając, iż w wyborach do Sejmu uzyskał świetny wynik, a posłem został wręcz "wbrew własnemu kierownictwu partii". Gibała - szef krakowskiej PO - był bowiem skonfliktowany z tamtejszą frakcją konserwatywną w Platformie, która miała zamiar skutecznie przeprowadzić jego odwołanie z tej funkcji. W połowie lutego Gibała doprowadził do utworzenia parlamentarnego zespołu do spraw wolnego rynku, który miałby działać "na rzecz rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości". Jednym z postulatów zespołu jest "obniżenie udziału własności państwowej do minimum". Do Gibały dołączyli także inni młodzi parlamentarzyści Platformy, co pozwoliło już mówić o tworzeniu się w Platformie "liberalnej frakcji". Wywrotowa działalność Gibały musiała nie mieścić się w planach Donalda Tuska, skoro krakowski poseł poczuł, że na odcinku pracy w PO jest niepotrzebny. Swoją frakcję może natomiast budować w ramach Ruchu Palikota. Dla Donalda Tuska - tracącego popularność u rozczarowanych działalnością PO własnych wyborców - koncepcja budowy własnej partii opozycyjnej jest niezwykle atrakcyjna. Pozwoli bowiem faktycznie zapobiec odpłynięciu niezadowolonych z rządów PO dotychczasowych wyborców tej partii, pozostawiając ich w posiadaniu Donalda Tuska w ramach autoryzowanej przez szefa Platformy opozycji. Szczególnie w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z wieloma gestami ze strony Platformy wobec Ruchu Palikota, mającymi wskazywać wyborcom, iż jego ugrupowanie reprezentuje poglądy, z którymi rządzący faktycznie się liczą. Szczególnie zwraca uwagę - wychodzące naprzeciw poglądom wyrażanym przez członków Ruchu - wzmożenie retoryki antykościelnej przez samego premiera Tuska. Kolejnym ukłonem wobec "opozycji" Palikota miałoby być podjęcie projektów ustaw w sprawie in vitro i związków partnerskich. Pojawiające się od czasu do czasu "oskarżenia" o to, iż faktycznie sprzyja rządowi Tuska, choć nazywa się opozycją, Janusz Palikot odpiera zazwyczaj wystąpieniami, w których prawi jakieś złośliwości pod adresem premiera. W strategicznych jednak dla rządu kwestiach - jak pokazuje sprawa forsowanego przez premiera podwyższenia wieku emerytalnego - Tusk na taką "opozycję" może jednak liczyć. W odniesieniu do emerytur otrzymał już bowiem zapewnienie o poparciu ze strony Ruchu. Słowa Janusza Palikota o Łukaszu Gibale jako sukcesie - nowym nabytku jego partii, nabierają innego wymiaru, jeśli weźmie się pod uwagę, że Ruch Palikota stopniowo staje się nowym nabytkiem Donalda Tuska.

Nasz Dziennik Piątek, 9 marca 2012, Nr 58 (4293)

Autor: au