Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzy puste szkoły

Treść

Aż 377 uczniów małopolskich szkół podstawowych i 287 gimnazjalistów z nieusprawiedliwionych przyczyn nie przychodzi na lekcje - wynika z najnowszych danych Kuratorium Oświaty.

Ponadto 404 uczniów otrzymało zgodę na odroczenie obowiązku szkolnego; w uzasadnionych przypadkach - np. ze względu na stan zdrowia - dziecko może pójść do szkoły 3 lata później.

- Procentowo te liczby nie są alarmujące, ale w praktyce oznaczają, że w naszym województwie wagarują trzy duże szkoły - mówi Janusz Szklarczyk, dyrektor Wydziału Nadzoru Pedagogicznego Małopolskiego Kuratorium Oświaty.

Kilkuset wagarowiczów w ogólnej liczbie ponad 231 tys. uczniów małopolskich szkół podstawowych i 135 tys. gimnazjalistów to wynik statystycznie zadowalający, jednak niefrasobliwi rodzice muszą liczyć się z konsekwencjami.

Jeżeli dziecko bez usprawiedliwienia nie przychodzi na lekcje, a wezwania dyrektora szkoły nie skutkują, postępowanie w sprawie realizacji obowiązku szkolnego przejmuje gmina, w której mieszka wagarowicz. Urzędnicy samorządowi w trybie administracyjnym usiłują nakłonić rodziców do wywiązywania się z obowiązku szkolnego; jeśli namowy nie przynoszą rezultatów, nakładana jest kara pieniężna.

- W 2005 roku wydaliśmy 9 postanowień o nałożeniu grzywny na rodziców, których dzieci nie chodzą do szkoły - mówi Jan Żądło, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa.

W podobnych przypadkach maksymalna kara to 5 tys. zł, lecz standardowe grzywny wynoszą około 1 tys. zł. Ten środek uważany jest przez urzędników za ostateczność - w całej Małopolsce nakładają kilkadziesiąt grzywien rocznie.

Proces egzekucyjny trwa nawet kilka miesięcy, często rodzice przychodzą do urzędu dopiero po otrzymaniu wezwania do zapłacenia kary tłumacząc, dlaczego ich dzieci nie chodziły do szkoły. Najczęstszym wyjaśnieniem jest brak wpływu na pociechy.

- W rodzinach niewydolnych wychowawczo dziecko jest panem domu - tłumaczy dyrektor Żądło.

Przyczyn szkolnych absencji jest wiele - od zwyczajnego wagarowania po alkoholizm i inne poważne patologie rodzinne. Powodem może być również wyjazd z miejsca zamieszkania; dzisiaj nie ma obowiązku meldunkowego, więc osoby, które wyjeżdżają za granicę lub do innej części kraju, często nie powiadamiają szkoły swojego dziecka o przenosinach. Po wyjeździe uczeń znika z ewidencji, a urzędnicy nie są w stanie sprawdzić, czy kontynuuje naukę - rodzic po prostu wypisuje dziecko ze szkoły i nie zapisuje go już do żadnej innej.

Urzędnicy odnotowują również przypadki, w których rodzice chcą samodzielnie uczyć swoje dzieci i nie pozwalają im chodzić na lekcje do szkoły. Takie sytuacje należą jednak do rzadkości.

(GN)

"Dziennik Polski" 2006-02-10

Autor: ab