Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trener Majewski kontra kibice

Treść

- Mam do pana wielki szacunek, że w tych ciężkich dla pana chwilach zgodził się pan na spotkanie z nami - tymi słowami do Stefana Majewskiego zwrócił się jeden z licznie zebranych wczoraj w English Football Club sympatyków Cracovii. Trener "Pasów", mimo wielu nieprzyjemnych słów, które usłyszał ostatnio pod swoim adresem, podjął wyzwanie spotkania z kibicami i wyszedł z tego starcia z twarzą. Drużynę reprezentowało czterech graczy: Arkadiusz Baran, Marcin Bojarski, Przemysław Kulig i Jacek Wiśniewski, ale razem wzięci nie dostali tylu pytań ile trener. Wiśniewski, który pierwszy zabrał głos, zaprzeczył pogłoskom, że piłkarze mają zakaz wypowiadania się w mediach i że za złamanie tego przepisu grozi kara. Później na pytania odpowiadał już głównie Majewski. Dotyczyły słabszej formy zespołu Cracovii. Trener zwracał uwagę na brak skuteczności i... brak szczęścia. Pytany, jaką odpowiedzialność ponosi za wyniki odpowiedział: - Ponoszę winę maksymalnie w 20 procentach. Kibice sądzili inaczej i drążyli temat winy trenera. Ich koronnym argumentem było to, że Majewski stosuje archaiczne ustawienie 1-3-5-2, na co trener ripostował: - A w tamtym sezonie to się nie sprawdziło? Na sam koniec zdradził kulisy swojego przyjścia do Cracovii: - Miałem kilka ofert, ale wybrałem Cracovię - podkreślał. Zawodnicy jak jeden mąż powtarzali, że żaden nie chce odchodzić z Cracovii i nie wierzą w pogłoski o świadomym "odpuszczaniu" meczów przez kogoś z drużyny. Wyrazistą opinię miał znów Wiśniewski: - Jeżeli ktoś z drużyny tak się zachowuje, to dla mnie jest nikim, ale ja tym informacjom nie wierzę. Jednym z ostatnich tematów dyskusji była wypożyczenie Piotra Gizy do Legii. Stefan Majewski podkreślił: - Odejście Gizy było dla wszystkich stron najlepszym rozwiązaniem. Decyzja o powrocie należy tylko i wyłącznie do Piotrka. Zdaje się, że rozmowa oczyściła napiętą ostatnio atmosferę, bo na koniec wszyscy zebrani odklaskali sławną już "lokomotywę". Spotkanie było zamknięte dla dziennikarzy. (ML) "Dziennik Polski" 2007-11-09

Autor: wa