Tragedia po przesłuchaniu
Treść
Andrzej K., dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, próbował targnąć się na życie po tym, jak prokuratura postawiła mu zarzuty w związku z kierowaniem przez niego komitetem wyborczym, popierającym w 2002 roku kandydaturę Jacka Majchrowskiego na prezydenta Krakowa.
O sprawie napisała w środę "Gazeta Wyborcza". Chodzi o śledztwo umorzone w 2004 r. i podjęte na nowo w kwietniu ubiegłego roku. Prokuratura twierdzi, że pojawiły się nowe dowody - dokumenty z katowickiego CBŚ. Materiały te trafiły do prokuratury w połowie 2005 r. Jednak zainteresowano się nimi kilka miesięcy później, bo - jak twierdzi prokuratura - tak długo trwało postępowanie wyjaśniające.
W lutym br. śledczy postawili pierwsze zarzuty. Usłyszał je pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego "Przyjazny Kraków" - Władysław J. Miał on podać nieprawdziwe dane w sprawozdaniu finansowym o źródłach pozyskania funduszy oraz poniesionych wydatkach na cele wyborcze. Z końcem maja prokuratura postawiła zarzuty kolejnym pięciu osobom, w tym Andrzejowi K., byłemu pełnomocnikowi komitetu wyborczego "Przyjazny Kraków".
Jak powiedziała "Dziennikowi Polskiemu" prokurator Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej, Andrzej K. jest podejrzany o ułatwienie zatajenia rzeczywistej kwoty wydatków na kampanię wyborczą prowadzoną przez komitet wyborczy w 2002 roku.
Andrzej K., działając w imieniu komitetu, miał przyjąć od osób prawnych darowizny i pieniądze o wartości około 140 tys. zł. Stanowiłoby to naruszenie przepisów ustawy o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta.
Podejrzany nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, po czym opuścił prokuraturę. Tuż po przesłuchaniu miał podjąć próbę samobójczą.
Andrzej K. przebywa obecnie w jednym z krakowskich szpitali. Prokurator Bogusława Marcinkowska twierdzi, że na razie prokuratura nie otrzymała żadnych informacji dotyczących incydentu, jednak gdy tylko zostanie o nim oficjalnie powiadomiona, wówczas przeprowadzi czynności wyjaśniające.
(STRZ), "Dziennik Polski" 2007-06-08
Autor: ea