Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To reforma, która rodzi patologie

Treść

Po rozdzieleniu funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości ten ostatni nie będzie miał żadnego wpływu na kształtowanie polityki karnej, ale zyska uprawnienie dowolnego kształtowania Prokuratury Generalnej - wskazują politycy opozycji oraz prokuratorzy. Według posła Zbigniewa Wassermanna, pod płaszczykiem rozdzielenia obu funkcji chodzi o dokonanie czystek i usunięcie niewygodnych prokuratorów, zwłaszcza tych mianowanych w okresie rządów PiS.

- Minister sprawiedliwości będzie mógł wydawać zarządzenia, ale nie będą one dotyczyły konkretnych śledztw, tak że praktycznie nie będzie mógł kształtować polityki karnej ani reagować na nieprawidłowości, które mogą mieć miejsce - podkreśla poseł Zbigniew Wassermann, oceniając skutki rozdzielenia funkcji szefa resortu sprawiedliwości od prokuratora generalnego. Stosowna ustawa została właśnie przyjęta przez Sejm i ma trafić do Senatu. - Hasło "Rozdzielamy obie funkcje" dostarczyło argumentów do ograniczenia niezależności prokuratorów. Wcale nie pozbawiło prokuratury związków z polityką i możliwości nacisku - wskazuje poseł. - Nie poprawiło standardu pracy prokuratorów, ich odpowiedzialności, nadzoru służbowego, przejrzystości awansów - kontynuuje.
- Ta nowelizacja w żaden sposób nie reformuje prokuratury, utrzymuje hierarchiczne podporządkowanie, nie odpolitycznia prokuratury - ocenia prokurator Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów "Ad Vocem". Przyznaje, iż reforma prokuratury jest konieczna, ale nie w takiej formie, jaką zaprezentował rząd, który nie słuchał krytycznych uwag ze strony prokuratorów. Bednarek wskazuje, że wbrew zapowiedziom nie poprawiono kwestii niezależności prokuratora. Nie będzie mu co prawda można wydać polecenia, aby podjął jakieś czynności procesowe, np. skierował akt oskarżenia, ale szef danej prokuratury może "zabrać mu tę sprawę i sam podjąć decyzję, jaka ma zapaść", a na dodatek kazać do niej napisać uzasadnienie temu prokuratorowi.
- W tym przypadku tworzymy kolejną korporację prawniczą, która w mojej ocenie nie może dobrze działać - uważa poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS). - A jak działa prokuratura, widać w wielu sprawach, państwo traci jakikolwiek wpływ na jej działanie czy nadzór - dodaje.
Zarówno Wassermann, jak i Bednarek wskazują na jeszcze jeden negatywny aspekt tej ustawy - weryfikację prokuratorów z Prokuratury Krajowej. W okresie przed powołaniem prokuratora generalnego minister sprawiedliwości będzie miał wolną rękę przy powoływaniu prokuratorów, którzy znajdą się w Prokuraturze Generalnej zastępującej Prokuraturę Krajową. - To w jego gestii będzie leżało, którzy prokuratorzy będą pracować w jednostce centralnej, a jeżeli kogoś nie wskaże, to może mu dobrać jakąkolwiek prokuraturę okręgową w kraju - mówi Bednarek. - Po co było w ogóle likwidować Prokuraturę Krajową i zastępować ją Prokuraturą Generalną? - zastanawia się Wassermann. - Otóż po to, że jest to wygodny pretekst do pozbycia się tych prokuratorów, których nie chce się mieć w prokuraturze - dodaje. A tacy "niewygodni" prokuratorzy wywodzą się przede wszystkim z okresów rządów PiS. - Minister sprawiedliwości nie ma żadnych kryteriów do tego, by kierować się przy doborze prokuratorów w jednostce centralnej - podkreśla Bednarek.
Prezydent już zapowiedział, że zawetuje tę ustawę, ale koalicja rządowa ma wsparcie Lewicy, co umożliwia jej odrzucenie weta.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-21

Autor: wa