Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To może się dziać tylko w Polsce...

Treść

Pięć lat temu widzieliśmy taką Polskę - zamyśloną, płaczącą, rozmodloną... Polacy jakby stanęli, zatrzymali się na chwilę... Każdego dnia w różnych miejscach naszej Ojczyzny odprawiane są Msze św. za tych, którzy zginęli pod Katyniem, za tych, którzy dziś cierpią, za Polskę. Dziś nikt nie wstydzi się publicznie przeżegnać, modlić się, nieść w dłoniach biało-czerwonej flagi czy kwiatów w tych barwach. Dziś wszyscy są dumni, że są Polakami.
- Już od blisko 20 lat każdego dnia na Jasnej Górze o godz. 15.30 w intencji Ojczyzny odprawiana jest Msza Święta. W tym szczególnym czasie też tak jest. Ale o tym, co się stało, pamiętamy także w każdej modlitwie i każdej Eucharystii. Dobremu Bogu polecamy ofiary katastrofy oraz tych, którzy je opłakują. Prosimy Boga, by z tej ofiary wyrosło dla Polski dobro - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Zachariasz Jabłoński, dodając, że nie ma dnia, by ludzie nie przybywali do Matki Bożej Częstochowskiej. - Ludzie spontanicznie tu przyjeżdżają, by polecić naszej Królowej sprawy Ojczyzny. Wielu wpisuje się do wyłożonej księgi kondolencyjnej - podkreśla o. Jabłoński. Już w piątek o godz. 9.30 na Jasnej Górze zostanie odprawiona Msza św. w intencji rektora UKSW ks. prof. Ryszarda Rumianka, na którą przyjedzie środowisko tego uniwersytetu.
Także w innych miastach - jak choćby w Krakowie - ludzie gromadzą się na Mszach Świętych. Często ta inicjatywa wychodzi od zwyczajnych ludzi, tak spontanicznie, a potem informacja rozchodzi się choćby drogą internetową. Tak było choćby w Krakowie w przypadku Mszy św. za śp. posła Zbigniewa Wassermanna czy prezesa IPN Janusza Kurtykę.
Wczoraj - przed Marszem Katyńskim - Eucharystię w kościele Mariackim sprawował ks. kard. Stanisław Dziwisz. Na długo przed jej rozpoczęciem przed Krzyżem Katyńskim czy kościołem Mariackim gromadzili się krakowianie - od przedszkolaków po starców. Klękali, modlili się. Niezwykłym widokiem byli młodzi ludzie, odświętnie ubrani, z kwiatami, zniczami czy chorągiewkami w dłoniach. Zamyśleni. Cisi... Nie sposób było nie płakać na ten niecodzienny przecież widok... Od kilku dni młodzi krakowianie planują już kolejny marsz pamięci - tym razem ma się odbyć już w czwartek, przejdzie spod placu Matejki do Krzyża Katyńskiego. W homilii do zebranych bardzo licznie krakowian metropolita krakowski mówił o potrzebie pojednania budowanej na prawdzie. Nawiązując do zbrodni katyńskiej, powiedział: - W narodowej pamięci Katyń przetrwał jedynie dzięki przekazowi rodzinnemu, a także dzięki wykładom i książkom "drugiego obiegu". Utrwalany w domach, zakazany w mediach, książkach, salach szkolnych i uniwersyteckich; wykrzykiwany w podziemiu, a zagłuszany i represjonowany w życiu publicznym, nie goił rany, ale ją rozogniał, pogłębiał poczucie krzywdy i podejrzliwość, nie czynił dramatu "przeszłym", ale ciągle aktualnym i pomnażanym - mówił. Zwrócił uwagę, że co innego znaczy raz zabić ludzi, a co innego nieustannie, dzień po dniu, przez całe dziesięciolecia zabijać pamięć o nich, skazywać na niebyt. - To już nie "zabijanie ciała" tysięcy oficerów, ale "zabijanie ducha" i tożsamości całego Narodu - mówił.
Turyści odwiedzający nasz kraj w tym czasie są zadziwieni tym, co się w Polsce dzieje. Dziś pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie usłyszałam, jak pewna Angielka - patrząc na przedszkolaki odmawiające "Ojcze nasz" za tych, co zginęli, trzymające w rękach biało-czerwone chorągiewki z kirem - mówiła: - To niezwykłe. To może się dziać chyba tylko w Polsce. Można wam tylko pozazdrościć...
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik 2010-04-14

Autor: jc