Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To już nie koszyk, a koszyczek

Treść

Z Bolesławem Piechą, przewodniczącym Sejmowej Komisji Zdrowia, rozmawia Izabela Borańska Jeszcze w środę poseł Szczypińska mówiła, że trzech ustaw, na które powoływała się minister Kopacz, nie widziała, a sejmowa debata toczy się wokół jakichś wirtualnych projektów. - Miała rację. Dlatego ich nie widziała, bo marszałek Sejmu nadał tym ustawom bieg wewnętrzny czyli konsultacji społecznych, natomiast nie nadał obiegu sejmowego, czyli druku poselskiego. Myślę, że to jest rozsądne rozwiązanie i że marszałek Komorowski nie utożsamia się tu z partyjnymi interesami, tylko prosi konsultantów społecznych, zwłaszcza samorządy i związki zawodowe o opinie na ten temat. Ja się spodziewam, że ta opinia powinna wpłynąć do końca tego miesiąca. Jeśli chodzi o debatę, to była ona bardzo dziwna, ponieważ nie dotyczyła wcale przyszłości, a przecież o to nam chodzi, a przeszłości i wskazań różnego rodzaju mniejszych czy większych nieprawidłowości. Uważam, że ona nie miała sensu, miałaby sens, gdyby coś Polakom zaproponowano. Rząd nic nie zaproponował. Czytał Pan te trzy ustawy minister Kopacz? - Tak, czytałem. I? - Myślę, że gdybyśmy je dzisiaj przyjęli, to wszystkie są niekonstytucyjne. Pierwsza ustawa dotyczy praw pacjenta i tzw. głosowania w przypadku sprzeciwu, oczywiście to jest kanwa "Alicji Tysiąc", ale nie tylko. Ta ustawa przewiduje, że nie ma żadnego trybu odwoławczego, dzisiaj ustawy ZUS-owskie na przykład zawsze proponują sąd, a Platforma chyba chce, żeby sądu w tych sprawach nie było. Druga ustawa mówi o zakładach opieki zdrowotnej. Dotyczy ona prywatyzacji ZOZ-ów, natomiast nic nie mówi np. o czasie pracy lekarzy. W ten sposób cofnęlibyśmy się przynajmniej o kilka lat i narazilibyśmy się na sprawy nie tylko uregulowań europejskich, ale też naszego kodeksu pracy. Trzecia ustawa dotyczy ubezpieczeń dodatkowych, no i przy niej kontrowersje są bardzo duże, nie dotyczą one politycznych spraw, a podmiotów, czyli zakładów ubezpieczeń absolutnie komercyjnych, które się wyrażają o tej ustawie bardzo źle. Co z podniesieniem składki zdrowotnej? - Podniesienie składki zdrowotnej jest konieczne, bo chcemy wszystkim Polakom umożliwić dostęp do szerokiego koszyka świadczeń. Platforma ten koszyk coraz zmniejsza i będzie to wyglądało tak: "chcesz się leczyć, to płać". PiS chce, żeby solidarnie pokrywać koszty świadczeń dla wszystkich potrzebujących, zwłaszcza tych, którzy są w podeszłym wieku i chorują na bardzo poważne choroby. A pomysł prawnego ograniczenia uprawnień związków zawodowych? - Jestem absolutnie przeciwny. Związki zawodowe mają swoją konstytucyjną wagę i zawsze trzeba brać pod uwagę ich zdanie. Natomiast to, że tak, a nie inaczej to jest postrzegane, że rząd sobie z tym nie radzi i obciąża najczęściej opozycję, czyli nas, iż podburzamy związki zawodowe, to już inna sprawa. To jest nieprawda. My ze związkami zawodowymi mamy dobre kontakty. To nie znaczy, że nie było burzliwych rozmów, ale zawsze umieliśmy się porozumieć. Nie wiem, z kim obecny rząd, z jakim związkiem zawodowym w ogóle potrafi się porozumieć. Wygląda na to, iż związek zawodowy jest wrogiem publicznym numer jeden Platformy Obywatelskiej. Strajki się nasilają, dołączają kolejne grupy zawodowe. PO bardzo rozbudziła oczekiwania w kampanii wyborczej. - Oczywiście, że tak. Nie wolno składać obietnic, w przypadku których od razu wiadomo, że nie mają i nie będą miały pokrycia w rzeczywistości, w życiu realnym, w złotówkach. Niestety, Platforma ustami Tuska i minister Kopacz złożyła obietnice, których zrealizować się nie da. Albo trzeba podwyższać składkę, albo trzeba znaleźć dodatkowe pieniądze, a mówienie o tym, że "system cieknie" i my znajdziemy pieniądze, jest nieporozumieniem i demagogią sensu stricte, bez odniesienia do jakichkolwiek faktów. Za to PO będzie musiała płacić. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-08

Autor: wa