Tłumy przed ekranem
Treść
Właściciele kin zacierają ręce i liczą zyski. Frekwencja jest bowiem bliska rekordowej. Rekord ostatnich lat należy do 2004 r. - w sumie ponad 33 mln osób w kinach. Dwa lata temu do kin poszło w sumie 23,5 mln widzów - zanotowaliśmy wtedy jeden z najwyższych spadków w Europie. W 2006 r. frekwencja znowu poszybowała w górę - w sumie 32 mln widzów. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku może paść nowy rekord. Na razie na filmy wybrało się 16,5 mln osób, czyli zaledwie 2 mln mniej, niż latem trzy lata temu. Od początku tego roku w kinach trwa hossa. Publiczność przyciągnęły najpierw polskie filmy - "Testosteron" (1,3 mln), "Dlaczego nie!" (1,1 mln), "Świadek koronny" (957 tys., jedyny w tym zestawieniu film niebędący komedią) oraz "Ryś" (807 tys.). Do tego wysokie wyniki dołożyły amerykańskie hity: "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata" (1 mln), "300" (580 tys.) czy "Noc w muzeum" (476 tys.). Nie zawiodła kinematografia europejska - "Pachnidło" zainteresowało 500 tys. widzów. Drugi oddech kina złapały wraz z nadejściem "Shreka Trzeciego". Choć film otrzymał przeciętne recenzje krytyków, publiczność ogarnęła prawdziwa "shrekomania". Pierwszą część przygód o zielonym ogrze obejrzał milion widzów. Drugą - 3,4 mln, film pobił też ówczesny rekord otwarcia w Polsce (565 tys.). Trzecia część przebiła jednak wszystkich - w ciągu pierwszych trzech dni emisji obejrzało ją 794 tys. osób, co jest nowym rekordem w polskich kinach po 1989 r. W tej chwili, po trzech tygodniach od premiery, "Shrek Trzeci" ma już na koncie 2,66 mln widzów i nadal cieszy się popularnością. Dobrze radzi sobie "Szklana pułapka 4.0" - w ciągu dwóch tygodni zainteresowała 264 tys. widzów. Te dwa filmy dzielą między siebie zyski w trakcie letnich miesięcy. Wygląda na to, że do jesieni żaden inny tytuł nie zdoła im zagrozić. Nie uczyni tego nawet najnowszy film Quentina Tarantino - "Grindhouse Vol 1. Death Proof", który jak na kino artystyczne sprzedaje się całkiem dobrze (40 tys. w pierwszy weekend), ale daleko mu do statusu przeboju. Porażkę poniosły natomiast dwa amerykańskie przeboje. "Spiderman 3", który za oceanem bił rekordy popularności, u nas przyciągnął tylko 275 tys. widzów. Także "Apocalypto" Mela Gibsona nie zrobiło u nas furory - obejrzało go 284 tys. widzów. Klęskę poniosło rosyjskie fantasy "Volkodav. Ostatni z rodu Szarych Psów", reklamowane jako słowiański "Władca Pierścieni" - tylko 5,7 tys. sprzedanych biletów. Królowały polskie filmy - Frekwencja jest dobra, początek roku był świetny, dawał nadzieję na osiągnięcie rekordowego wyniku - powiedział nam Andrzej Kucharczyk, szef Krakowskiego Centrum Kinowego ARS i analityk rynku kinowego. - Teraz jest trochę mniej dynamicznie, ale nie można narzekać na ilość osób w kinach. Przed sobą mamy jeszcze co najmniej dwa filmy, które powinny być hitami - "Katyń" Andrzeja Wajdy oraz "Korowód" Jerzego Stuhra. Jest więc szansa na rekordowy wynik. Pamiętajmy jednak, iż w zeszłym roku też zanosiło się na rekord, ale ostatecznie wynik okazał się słabszy od najlepszego. W tym roku na ekranach królowały polskie filmy. Liczę, że w kolejnych miesiącach jeszcze niejeden polski film w podobny sposób nas zaskoczy. (RS) "Dziennik Polski" 2007-07-25
Autor: wa