Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Temat zastępczy w sytuacji kryzysu?

Treść

Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, zapewnił wczoraj, że w żaden sposób nie zmanipulował nagrania swojej rozmowy z Andrzejem Lepperem. Jego zdaniem, obecne wysuwanie oskarżeń jest szukaniem tematu zastępczego w sytuacji kryzysu w służbie zdrowia i krachu koncepcji cudu irlandzkiego premiera Tuska. Jak powiedział wczoraj wieczorem "Naszemu Dziennikowi" Zbigniew Ziobro - dzisiaj złoży doniesienie o popełnieniu przestępstwa urzędniczego przez warszawską prokuraturę - manipulowania materiałami dowodowymi i zeznaniami złożonymi w trakcie śledztwa. Ziobro przypomniał, że już składając w prokuraturze nagranie zawierające wypowiedzi Leppera, informował o pochodzeniu tego nagrania oraz nośniku. Były minister sprawiedliwości tłumaczył, że nagranie jego rozmowy z Andrzejem Lepperem zostało skopiowane na komputer, później z komputera na płytę CD i skasowane z dyktafonu. Przekazał prokuraturze zarówno płytę CD z nagraną rozmową, jak i sam dyktafon. Informacje, jakie Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury, przedstawiła jako "najnowsze ustalenia śledztwa" były znane prokuraturze już od kilku miesięcy. - Takie zeznania w tej sprawie składał zarówno ówczesny minister Zbigniew Ziobro, jak i prokurator Jerzy Engelking. Śledczy wiedzieli, że nośnik nie jest oryginalny, ale ekspertyzy wykazały, iż nagranie zostało skopiowane, nie dokonywano natomiast żadnej manipulacji w nim - mówi nasz informator, wysoki rangą urzędnik prokuratury w poprzedniej kadencji. Dodaje, że przedstawienie teraz takich "rewelacji" to jest manipulacja na zamówienie polityczne. Sprawa ma też drugie dno. Dzisiaj minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski ma tłumaczyć się przed sejmową Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka z bulwersujących czystek politycznych w podległych mu prokuraturach oraz kontrowersji ujawnionych przez "Nasz Dziennik", a związanych z odsunięciem prokuratora prowadzącego sprawę wekslową "Trójkątu Buchacza", w której pojawiają się firmy do niedawna reprezentowane przez Ćwiąkalskiego. Być może nowy minister sprawiedliwości potrzebował "medialnego skandalu", który odwróci uwagę mediów od skandalicznych wydarzeń, jakie mają miejsce w resorcie za jego kadencji. GLK, WW "Nasz Dziennik" 2008-01-10

Autor: wa