Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tak tworzy się historia

Treść

Hiszpania pokonała Portugalię i w niedzielę w Kijowie zagra o mistrzostwo Europy. Tym samym będzie mogła obronić trofeum zdobyte przed czterema laty, czyli dokonać wyczynu historycznego. Wczoraj w Doniecku musiała jednak stoczyć niesamowicie twardy i ciężki bój. Przez 120 minut ani ona, ani Portugalia nie zdołały strzelić bramki. O wszystkim musiały rozstrzygnąć rzuty karne, które lepiej wykonali podopieczni Vicente del Bosque.

Zanim piłkarze wyszli na boisko, zaskoczył trener Hiszpanów - del Bosque. Nie zdecydował się posłać do boju Fernando Torresa, nie desygnował do gry fałszywej "dziewiątki", czyli Cesca Fabregasa. Spróbował zaszachować rywali, wstawiając do składu Alvaro Negredo.

Rozpoczęło się też zaskakująco, bo od ataków Portugalii. Przeciw najlepszej drużynie świata ostatnich lat rzadko kto decyduje się na otwartą grę. Nawet reprezentacje uchodzące za bardzo mocne dwa razy się namyślają, zanim wdadzą się w wymianę ciosów. Drużyna Paulo Bento nie zamierzała kalkulować, czekać na ruch utytułowanego rywala. Zaatakowała. Już w 2. min dwa razy groźnie uderzył Miguel Veloso, sprawiając kłopoty Ikerowi Casillasowi.

W 9. min przed szansą stanęła Hiszpania. Po ładnej akcji Andresa Iniesty i Negredo piłka trafiła do Alvaro Arbeloi, ten uderzył mocno, minimalnie ponad poprzeczką. Obrońcy tytułu grali dokładnie tak, jak we wcześniejszych meczach. Spokojnie, wręcz majestatycznie, wymieniając między sobą dziesiątki krótkich podań.

Niewiele jednak z nich wynikało, co niecierpliwiło widzów. W pewnym momencie ci bezstronni, teoretycznie niewspierający żadnej z drużyn, zaczęli nawet gwizdami dawać wyraz swej dezaprobacie. Na zawodnikach del Bosque nie robiło to jednak żadnego wrażenie. Portugalia za to atakowała, starała się wywierać presję, była bardziej dynamiczna i błyskotliwa. W pewnym momencie, koło 30. min gry, na długi czas wręcz zamknęła rywali w obrębie ich pola karnego.

Hiszpania już dawno nie znajdowała się w takich tarapatach. Być może była zbyt pewna siebie, zbyt zaskoczona postawą Portugalii i nie potrafiła złapać swojego rytmu. Mimo to przed przerwą powinna prowadzić. Iniesta ładnie przymierzył z 18 m, minimalnie niecelnie.

W drugiej połowie mieliśmy moment historyczny. W 54. min na boisku pojawił się Fabregas, który dzięki temu stał się... najczęściej wchodzącym z ławki zawodnikiem w historii mistrzostw Europy.

Na boisku, niestety, dziejowych wydarzeń brakowało. Portugalia doskonale się broniła, praktycznie uniemożliwiając Hiszpanom stworzenie dogodnej sytuacji. Faktycznie, ta przez 90 minut nie wypracowała sobie ani jednej (!) okazji, którą można by nazwać stuprocentową. Częściej strzelali wojownicy Bento. Najczęściej, z rzutów wolnych, Ronaldo. W 84. min miał nawet piłkę ustawioną, jak lubi, 25 m od bramki Casillasa, ale uderzył niecelnie. W 90. min wydawało się, że gol wreszcie musi paść. Portugalczycy wyprowadzili błyskawiczną, znakomitą kontrę, piłka trafiła do Ronaldo, ten znalazł się w naprawdę doskonałej sytuacji, ale strzelił bardzo źle, kilka metrów obok słupka.

O wszystkim musiała zatem przesądzić dogrywka. Od początku dodatkowego czasu gry do ataku ruszyła Hiszpania, wychodząc z założenia, że lepiej nie czekać na loterię, jaką są rzuty karne. W 104. min jej sympatycy już wznieśli ręce w geście triumfu, bo Iniesta strzelał może z 5 metrów, stojąc niemal na wprost Ruia Patricio. I gdy wszyscy widzieli piłkę w siatce, portugalski bramkarz fantastycznie odbił ją w bok. To była najlepsza okazja, przez 120 minut gol nie padł.

Podobnie jak w ćwierćfinałowym meczu Anglii z Włochami, o wyniku musiały rozstrzygnąć jedenastki. Pierwszej nie wykorzystał Xabi Alonso, ale po chwili nie trafił i Joao Moutinho. Potem Hiszpanie się nie pomylili, w poprzeczkę uderzył Bruno Alves i w ten sposób obrońcy tytułu dotarli do finału.


 Hiszpania - Portugalia 0:0.
Karne 4:2.

Xabi Alonso (broni Rui Patricio), Andres Iniesta, Gerard Piqué, Serio Ramos, Cesc Fabregas - Joao Moutinho (broni Iker Casillas), Pepe, Nani, Bruno Alves (poprzeczka). Żółte kartki: Sergio Ramos, Sergio Busquets, Alvaro Arbeloa, Xabi Alonso - Fabio Coentrao, Pepe, Joao Pereira, Bruno Alves, Miguel Veloso. Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja). Widzów: 47 400.
Hiszpania: Casillas - Arbeloa, Ramos, Piqué, Alba - Hernandez (87. Pedro), Busquets, Alonso, Silva (60. Navas), Iniesta - Negredo (54. Fabregas).
Portugalia: Patricio - Pereira, Alves, Pepe, Coentrao - Meireles (112. Varela), Veloso (106. Custodio), Moutinho - Nani, Almeida (81. Oliveira), Ronaldo.

 

Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik Piątek, 29 czerwca

Autor: au