Przejdź do treści
Przejdź do stopki

TAK dla GMO, NIE dla ustawy

Treść

Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie. Zadeklarował jednocześnie, że nie jest przeciwnikiem upraw genetycznie modyfikowanych. Argumentami "przeciw" były niezgodność ustawy z prawem europejskim, niezachowanie procedur parlamentarnych i brak konsultacji społecznych.
Prezydent zawetował ustawę o nasiennictwie, która wprowadzała tylnymi drzwiami do Polski uprawy roślin genetycznie modyfikowanych. - Moje zastrzeżenia dotyczą wyłącznie przepisów na temat GMO - tłumaczył Komorowski. - Jeśli parlament przyjmie moje weto - ustawę bez tych przepisów - skieruję do parlamentu jako inicjatywę prezydencką, aby mogła być uchwalona jeszcze przed wyborami, a jeśli nie - to w nowo powołanym parlamencie - zadeklarował.
Zaznaczył, że osobiście nie jest przeciwny uprawie roślin genetycznie modyfikowanych, ponieważ, jego zdaniem, nie ma dowodów na ich szkodliwość, uważa jednak, że przed wprowadzeniem upraw GMO do Polski trzeba przekonać do tego stanowiska opinię publiczną. Ponadto najpierw powinna być uchwalona ustawa-matka o GMO, a dopiero potem można dokonywać zmian w ustawie o nasiennictwie, odwrotna kolejność jest, zdaniem prezydenta, niewłaściwa.
Projekt ustawy o nasiennictwie skierowany do parlamentu przez rząd miał za zadanie dostosować polskie prawo do przepisów europejskich, ale w parlamencie posłowie wprowadzili do niego na zasadzie "wrzutki" przepisy o nasionach GMO całkowicie zmieniające charakter ustawy.
- W obecnym kształcie ustawa jest sprzeczna z prawem europejskim - ocenił Komorowski, powołując się na opinię Mikołaja Dowgielewicza, wiceministra spraw zagranicznych ds. europejskich, szefa polskiej prezydencji w UE.
Ustawa o nasiennictwie w kształcie, w jakim wyszła z parlamentu, otwierała furtkę do rejestracji w kraju odmian genetycznie modyfikowanych, usunięto z niej bowiem przepis obowiązującej dotychczas ustawy, który stwierdzał, że "odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru". Według Koalicji "Polska wolna od GMO" skupiającej kilkadziesiąt organizacji społecznych aktywnie występujących przeciwko ustawie rejestracja nasion odmian GMO na terenie Polski pozwoli dystrybutorom na obchodzenie zakazu obrotu takimi nasionami i utoruje drogę do rozpowszechnienia w naszym kraju upraw genetycznie modyfikowanych. Koalicja wskazywała też, że kolejną furtką do omijania zakazu obrotu przez dystrybutorów zagranicznych są nieprecyzyjne przepisy o samym obrocie, które nie obejmują sprowadzania nasion na własny użytek.
Jednocześnie ustawa dawała ministrowi rolnictwa prawo wykreślania z rejestru konkretnych odmian GMO zarejestrowanych w UE w drodze rozporządzenia, co miało wychodzić naprzeciw deklaracji rządu sprzed trzech lat, że "Polska jest krajem wolnym od GMO". - To niedobra decyzja - ocenił prezydenckie weto minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL). Jego zdaniem, skutkiem zawetowania ustawy nie będzie wcale zakaz obrotu materiałem siewnym GMO. - Chcieliśmy obejść prawo europejskie, które nie pozwala na generalny zakaz rejestracji w kraju członkowskim nasion GMO, ale pozwala na wykreślanie z rejestru konkretnych odmian - tłumaczył minister.
- Umożliwienie rejestracji GMO otwierałoby drogę do obrotu materiałem siewnym GMO w Polsce, mimo zakazu wysiewania takich nasion - podkreśla ekonomista Zbigniew Kuźmiuk z PSL. Zapis ten, wrzucony do rządowego projektu w toku prac sejmowych, może być, w jego opinii, efektem lobbingu. - To prawda, że GMO może podnieść konkurencyjność, ale kraje, które wybierają tę drogę, bezpowrotnie tracą walor "ekologicznych" i za kilka lat przegrają cenowo z tymi, które mogą zaoferować zdrową żywność, wolną od GMO - uważa Kuźmiuk.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-08-25

Autor: jc