Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tajne państwo Polaków

Treść

Zdjęcie: arch./ Nasz Dziennik

Warszawa odpierała jeszcze niemieckie natarcia, gdy na lotnisku Bemowo wylądował samolot z majorem Edmundem Galinatem – kurierem Naczelnego Wodza marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Wysłannik przywiózł upoważnienie do kierowania dalszą walką dla gen. Juliusza Rómmla, który kilka godzin później – około pierwszej w nocy 27 września 1939 roku – przyjął gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. W jego obecności podyktował sekretarce krótki rozkaz: „Dane mi przez Naczelnego Wodza w porozumieniu z Rządem pełnomocnictwo dowodzenia w wojnie z najazdem na całym obszarze Państwa, przekazuję gen. bryg. Michałowi Tadeuszowi Karaszewiczowi-Tokarzewskiemu z zadaniem prowadzenia dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic”. Jednocześnie polecił wypłacić 750 tys. zł na potrzeby działalności konspiracyjnej.

Generał od razu przystąpił do pracy z zespołem wybranych przez siebie 15 zaufanych oficerów, tworząc organizację – Służbę Zwycięstwu Polski. Wkrótce przekształciła się ona w Związek Walki Zbrojnej, a następnie w Armię Krajową – największą podziemną armię okupowanej Europy, liczącą latem 1944 roku blisko 400 tysięcy żołnierzy i oficerów.

Jednocześnie powołano cywilny, polityczno-administracyjny aparat nie skupiający się wyłącznie na bieżącej walce z okupantem, ale przygotowujący kadry i pracujący nad koncepcjami powojennej odbudowy. Całość – SZP-ZWZ-AK, wraz ze strukturami cywilnymi – tworzyła Polskie Państwo Podziemne, w którym „połączyła swe siły we wspólnej walce o niepodległość zdecydowana większość Polaków… Znalazły się tutaj wielkie partie okresu przedwojennego, organizacje społeczne i kombatanckie, związki młodzieży, a także nowe, nie istniejące przed wojną, struktury… Rzadko kiedy Polacy potrafili, przy zupełnej dobrowolności, wykazać taką solidarność i tak zjednoczyć się w walce o wspólną sprawę” – tłumaczył prof. Tomasz Strzembosz.

Długo można wskazywać na wyjątkowość Polskiego Państwa Podziemnego. W żadnym z europejskich krajów, okupowanych przez Niemcy, nie zrealizowano podobnego przedsięwzięcia. Swój pierwowzór miało ono już w czasach Powstania Styczniowego. Jego uczestnik, członek Rządu Narodowego Agaton Giller, pisał: „Tajemne polskie państwo, które funkcjonowało regularnie, należy do najpiękniejszych objawów narodowego ruchu”, niemającego podobnego „do siebie w dziejach świata ani co do rozmiarów, ani co do form”. Najwybitniejszy badacz tego zagadnienia prof. Franciszka Ramotowska wyjaśniała: „Na państwowość tę składały się następujące elementy: własny rząd i własna administracja z agendami zagranicznymi, skarb, siły zbrojne, a wreszcie element najważniejszy – naród zamieszkujący odwiecznie to samo terytorium, naród o wielkiej przeszłości państwowej i kulturze, który zdolny był teraz wyłonić z siebie władze rodzime od szczebla najwyższego – Rządu Narodowego do najniższego – parafialno-gminnego i obdarzyć je posłuchem”. Jakże podobnie można określić Polskie Państwo Podziemne z czasów II wojny światowej – dzieło wnuków powstańców 1863 roku, którzy stworzyli „państwo tajemne”, nieporównywalnie bardziej rozbudowane i obejmujące swym zasięgiem o wiele szersze kręgi Narodu.

„Cząstka żywej Ojczyzny”

Wraz z rozpoczęciem okupacji niemiecko-sowieckiej „Naród szybko odprężył się po depresji, wywołanej klęską wrześniową, wszystko co było żywe uważało za konieczne wciągnąć się do pracy publicznej… Ambicja narodowa była głęboko dotknięta, energia jednak w dalszym ciągu niespożyta” – wspominał Zygmunt Stypułkowski, działacz Stronnictwa Narodowego. „Młodzi mogli zaspokoić swe aspiracje w organizacjach wojskowych. Starszym pozostawały tylko ścisłe kadry stronnictw jako jedynych komórek społecznych, które zachowały nieprzerwany wpływ na życie kraju, kierując nim z podziemia. Ludzie przed wojną zgoła obojętni dla układu stosunków politycznych Kraju stawali się teraz żarliwymi wyznawcami swej partii. Widzieli w niej cząstkę żywej Ojczyzny, wiązali z nią najsilniejsze swe przeżycia, w jej szeregach składali ofiary z wolności i życia. To ich silniej przykuwało do stronnictwa niźli wyrozumowana tylko doktryna społeczna czy określony program gospodarczy. Tym się przede wszystkim tłumaczył gwałtowny rozwój sił stronnictw pod okupacją” – opisywał atmosferę pierwszych okupacyjnych miesięcy.

Ten czas zapamiętał również Kazimierz Pużak, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, więziony przez Rosjan już za czasów carskich w twierdzy szlisselburskiej, a w czasie wojny z bolszewikami zastępca przewodniczącego Robotniczego Komitetu Obrony Warszawy, po 1939 roku zaangażowany w tworzenie ogniw podziemnej PPS. Spotkania organizował w prywatnych mieszkaniach, choć – jak zapamiętał – „cała konspiracja tworząca się podówczas w Warszawie po prostu nie wychodziła z lokalów. I to dało początek dekonspiracji, co było wodą na młyn Niemców. Zapewne już wtedy Niemcy mieli swoich zwolenników i wywiadowców, na szczęście nielicznych”.

„Nie ma już żadnego z nich”

Niemiecki i sowiecki terror pierwszych miesięcy okupacji, aresztowania wśród intelektualnych, duchowych i państwotwórczych elit, czyniły poważne wyrwy w tworzonych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Stypułkowski zapamiętał swe spotkanie z księciem Januszem Radziwiłłem, byłym przewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, który w 1941 roku wspominał: „Wie pan, ot tu siadywali u mnie na zebraniach po zajęciu Warszawy przez Niemców prof. Rybarski, prof. Staniszkis, Mieczysław Niedziałkowski, marszałek Rataj. Nie ma już żadnego z nich. Zostałem już tylko ja sam”.

Profesor Roman Rybarski, jeden z wybitnych przywódców narodowych, został dyrektorem departamentu skarbu (rozstrzelany w niemieckim obozie w Auschwitz w 1942 r.). Profesor Witold Staniszkis współtworzył konspiracyjne Stronnictwo Narodowe (rozstrzelany w niemieckim obozie w Auschwitz w 1941 r.), Mieczysław Niedziałkowski z konspiracyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej, członek Rady Politycznej Służby Zwycięstwu Polski, aresztowany przez Niemców, został zamordowany w Palmirach w 1941 roku. Rozstrzelano go razem z ludowcem Maciejem Ratajem, marszałkiem Sejmu RP, współtwórcą konspiracyjnego Stronnictwa Ludowego.

W ich miejsce przychodzili jednak następni i mimo niemieckiego terroru, który szczerbił poszczególne segmenty Polskiego Państwa Podziemnego, stawało się ono coraz większym organizmem.

Na początku 1940 roku powstała polityczna reprezentacja czterech partii politycznych kontynuujących swą działalność w podziemiu: Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej, Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Pracy, po czterech latach działalności przekształcona w Radę Jedności Narodowej na czele z Kazimierzem Pużakiem.

Budżet dla wolnej Polski

Równolegle trwało tworzenie ogniw władzy wykonawczej, administracyjnej koordynującej prace cywilne na czele z Delegaturą Rządu na Kraj podległą Rządowi RP w Londynie, a kierowaną przez Delegata Rządu RP na Kraj (od lata 1944 r. w randze wicepremiera Rządu RP).

Losy kolejnych polityków stojących na czele Delegatury, a później Krajowej Rady Ministrów wymownie ilustrują sytuację, w jakiej znaleźliśmy się podczas II wojny światowej i po niej. Cyryla Ratajskiego i Jana Piekałkiewicza zamordowali Niemcy, Jan Stanisław Jankowski – porwany przez NKWD – został skazany w Moskwie i zamęczony w sowieckim więzieniu, Stefana Korbońskiego zagrożonego aresztowaniem zmuszono do emigracji, Jerzy Braun był więziony przez komunistów w latach 1948-1956. Ogółem na jedenastu delegatów Rządu RP i ich zastępców trzech zginęło w niemieckich obozach, dwóch w sowieckich łagrach, pięciu trafiło do komunistycznych więzień. Spośród 34 dyrektorów departamentów trzech poległo w Powstaniu Warszawskim, pięciu zamordowali Niemcy, jednego Sowieci, pięciu skazano na łagry i ubeckie więzienia.

Delegatura już od 1940 roku tworzyła pod- ziemną administrację, jej departamenty (odpowiedniki przedwojennych ministerstw) kierowały poszczególnymi, konspiracyjnymi resortami, a poza Warszawą podlegały jej wojewódzkie i powiatowe delegatury. Działała podziemna policja (Państwowy Korpus Bezpieczeństwa), wymiar sprawiedliwości, podziemna prasa, wydawnictwa, łączność z Londynem.

W podziemiu przygotowywano projekty, które miały zostać zrealizowane dopiero po wypędzeniu okupantów. Przykładem może być choćby działalność Departamentu Skarbu. Pracujący w nim specjaliści przygotowali gotowe dekrety, ustawy dotyczące bankowości, finansów, obiegu pieniądza, taryf celnych, przepisy dewizowe. Gotowy był budżet państwa na pierwszy rok po zakończeniu okupacji.

Podziemna matura i dyplom

Najbardziej masowym przejawem aktywności Polskiego Państwa Podziemnego było tajne nauczenie młodzieży. Powstające spontanicznie po 1939 roku lokalne, środowiskowe inicjatywy z czasem były koordynowane przez Departament Oświaty i Kultury, w którym kwestie dydaktyki powierzono prof. Julianowi Krzyżanowskiemu. Uzyskane podczas okupacji szkolne świadectwa, matury, a nawet dyplomy uniwersyteckie czy stopnie naukowe zostały uznane przez powojenne władze oświatowe.

Tylko w Warszawie w warunkach konspiracji, ryzykując często życiem, blisko 80 proc. młodzieży korzystało z tajnego nauczania. W stolicy zdobyto 6,5 tys. matur, co stanowiło połowę uzyskiwanych przed 1939 roku. Większość warszawskich uczelni kontynuowała tajne studia. Warszawa stworzyła również zaplecze dla Uniwersytetu Poznańskiego działającego pod nazwą Uniwersytetu Ziem Zachodnich, na którym kształciło się około tysiąca studentów. Na Uniwersytecie Warszawskim blisko dwa tysiące, a na Politechnice ok. trzech tysięcy. Studenci bronili prace magisterskie, potem doktoraty, a nawet habilitacje. Młodzież chętnie garnęła się do nauki, wiedząc, że ich wiedza będzie potrzebna w wolnej Polsce. Na prowincji, niekiedy w małych miasteczkach, które wcześniej nie posiadały szkoły średniej, prowadzono kursy gimnazjalne.

Realnym przejawem działalności Polskiego Państwa Podziemnego było Powstanie Warszawskie, gdy opanowane przez Armię Krajową dzielnice stolicy stały się – po pięciu latach niemieckiej okupacji – skrawkiem wolnej Polski. Na budynkach nie tylko zawisły biało-czerwone flagi, a na ulicach pojawili się żołnierze z orzełkami w koronach, ale rozpoczęły jawną działalność władze cywilne, sądownictwo, urzędy, prasa, poczta, opieka społeczna. Na „powierzchnię” wyszły, budowane dotąd w konspiracji, struktury obejmujące niemal wszystkie dziedziny życia.

Marzenie o dobrej Ojczyźnie

Komuniści doskonale wiedzieli, iż chcąc zniewolić i zsowietyzować Polskę, muszą zniszczyć Polskie Państwo Podziemne. Nie ukrywali swej nienawiści do niego, pisząc w prasie w 1943 roku, jak to „sanacyjno-ozonowa klika na współczesne wydarzenia patrzy oczami szefów gestapo… To już nie zdrada, to potworny trąd czy syfilis, ostatnie stadium gnicia”. Ten złowrogi język był zwiastunem losu, jaki zgotowano Polakom po zajęciu kraju przez Sowietów, a symbolem porwanie przez NKWD i skazanie w Moskwie 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego na czele z komendantem głównym Armii Krajowej gen. Leopoldem Okulickim i wicepremierem Krajowej Rady Ministrów Janem Stanisławem Jankowskim oraz przewodniczącym Rady Jedności Narodowej Kazimierzem Pużakiem.

Już pod sowiecką okupacją, latem 1945 roku, Rada wydała swój ostatni dokument „Testament Polski Walczącej”. Wezwała w nim wojska sowieckie i oddziały NKWD do opuszczenia Polski oraz zaprzestania represji politycznych: „Koniec wojny z Niemcami zastał Polskę w sytuacji niesłychanie trudnej, a nawet tragicznej… Polska w wyniku wojny, w której poniosła największe ofiary, znalazła się pod nową okupacją, z rządem narzuconym przez ościenne mocarstwa i bez wyraźnych widoków na pomoc swych sojuszników zachodnich…”.

Przez kilkadziesiąt następnych lat Polacy, rządzeni przez komunistów, nie mieli własnego państwa, dzisiaj okrągłostołowa republika czyni z niego karykaturę. Z tym większym szacunkiem, uznaniem patrzymy na naszych przodków tworzących Polskie Państwo Podziemne w latach 1939-1945, z którego, jak podkreślał prof. Tomasz Strzembosz, możemy być dumni. Nie tylko ze względu na to, iż było dziełem „wyjątkowych umiejętności organizatorskich”, ale dlatego, że wyrażało autentyczne wartości oraz marzenia Polaków o „własnej, dobrej Ojczyźnie”, która jest „nie tylko ojcowizną, ale w której rządy sprawuje się po ojcowsku, która jest dla wszystkich i w której wszyscy mają te same prawa”.

Dr Jarosław Szarek, IPN Kraków
Nasz Dziennik, 27 września 2014

Autor: mj