Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sztuka nie może odbywać się kosztem uczuć religijnych

Treść

Z mec. Januszem Wojciechowskim, obrońcą Witolda Tomczaka, rozmawia Jan Łada

Przed warszawskim sądem rejonowym rozpoczął się proces byłego posła Witolda Tomczaka, który protestował przeciwko ekspozycji znieważającej Jana Pawła II. Jak Pan ocenia szansę swojego klienta?

– Wierzę głęboko, że nie zostanie skazany, że zostanie z zarzutów oczyszczony. Jako obrońca zrobię wszystko, żeby tak się stało. Pierwszy krok w tym kierunku został wykonany, bo sąd zgodził się na to, żeby dokonać wyceny szkody. W moim przekonaniu jest wielokrotnie mniejsza od tej, o której mówi prokurator w akcie oskarżenia. Prokurator określił, że odsunięcie kamienia z tej pseudorzeźby przedstawiającej wizerunek Ojca Świętego spowodowało straty na kwotę 40 tysięcy złotych. Jeśli w ogóle były tam jakieś szkody, to niewykluczone, że jakiś rzemieślnik w Polsce naprawiłby to za 300 złotych. Ta rzeźba była jednak naprawiana we Francji. Podobno naprawa kosztowała jeszcze wtedy 70 tysięcy franków, tylko że nikt nie widział ani tej naprawy, ani tego rzeźbiarza, ani nawet faktury za tę naprawę. Także jest to bardzo podejrzana sprawa. Na szczęście sąd się zgodził z moją argumentacją i to będzie wyceniane.

Poseł mógł inaczej zareagować?

- Moim zdaniem, mieliśmy do czynienia z ewidentnym stanem wyższej konieczności. To jest taka sytuacja, kiedy ktoś narusza jakieś dobro prawne, po to żeby bronić dobra prawnego wyższej wartości. I tu mamy do czynienia z taką kolizją dóbr, że z jednej strony niewielkie zniszczenie jakiejś pseudorzeźby, a z drugiej strony działanie w imię ochrony szacunku, wizerunku Papieża, ale w ogóle szacunku dla uczuć religijnych w Polsce. Uczuć, które są pod ochroną prawa, bo sztuka może prowokować, może nawet bulwersować niekiedy, ale nie może to się odbywać kosztem czyichkolwiek uczuć religijnych. Wrażliwość religijna pozostaje na razie pod ochroną prawa.

Tym bardziej że nie jest to jedyny przykład bluźnierczych „dzieł” tego autora. Na Zamku Ujazdowskim w listopadzie ubiegłego roku można było oglądać wypchanego konia z tabliczką „INRI”.

– To kolejny przykład takiej bardzo bluźnierczej ekspozycji. Można tylko ubolewać już może nie nad tym prowokatorem, bo on z tego urządził sobie sposób na zarabianie dużych pieniędzy, ale że są w Polsce publiczne instytucje, które to wspierają i nazywają sztuką. W takim państwie żyjemy niestety, pod takimi rządami, w których można poniżać katolików. Wielokroć doświadcza tego choćby Radio Maryja, katolickie media czy Telewizja Trwam. To wszystko się wpisuje w jeden ciąg takich zachowań wymierzonych w polskich katolików. Trzeba się temu sprzeciwiać i trzeba bronić ludzi, którzy mają odwagę stanowczo przeciwko temu wystąpić. Dlatego bronię posła Tomczaka. Kiedy się do mnie o to zwrócił, to nawet sekundy się nie zastanawiałem. Po prostu powinienem go bronić.

Na adres sądu docierają setki listów zawierających jednoznaczne głosy poparcia działań Witolda Tomczaka.

– Bardzo dziękuję tym osobom, że są z posłem Tomczakiem. Solidarność jest potrzebna w takiej chwili. To nie chodzi o to, żeby wpływać na sąd. Niezawisły sąd niech robi, co do niego należy. Natomiast taka solidarność ma znaczenie czysto ludzkie dla samego posła Tomczaka, który dzielnie stanął w obronie wizerunku Ojca Świętego, ale potrzebna jest też dla nagłośnienia tej sprawy. Im więcej się o tym mówi, tym więcej ludzi w Polsce usłyszy, jak poniżane są symbole katolickie. Tolerancja w Polsce zaczyna polegać coraz bardziej na tym, że szanuje się wszystkie religie z wyjątkiem religii katolickiej. Szanuje się mniejszości, a zdecydowanej większości społeczeństwa polskiego, społeczności katolickiej odmawia się szacunku dla ich symboli. To jest coś bardzo złego, co powinno się zmienić.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik Wtorek, 12 lutego 2013

Autor: jc