Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Sztuczki" Tuska tracą moc

Treść

Niedawne ukłony Jarosława Gowina w kierunku Joanny Kluzik-Rostkowskiej doczekały się skutku. Posłanka zadeklarowała wczoraj, że jej partia jest gotowa na ewentualną koalicję z Platformą Obywatelską. Nic nie pozostało z zapowiadanej opozycyjności ugrupowania PiS-owskich secesjonistów. Choć część komentatorów i niektórzy politycy nie widzieli szans na taki alians, dziś już nic dziwić nie powinno. Deklaracja Kluzik-Rostkowskiej zbiega się bowiem z najnowszym sondażem, który wskazuje na ponadczterdziestoprocentowe poparcie dla Platformy Obywatelskiej.
Zachowując zdrowy dystans do wyników poszczególnych sondaży, zależnych w dużej mierze od tego, kto je zamawia, trudno nie dostrzec stopniowego spadku zaufania do partii rządzącej, co zauważają nawet jej prominentni politycy, a głośno wyrażają celebryci żalący się, że "Platforma nas zawiodła" (nowy trend?). Eksperci w dziedzinie polityki i socjologii są zgodni: PO nie zrezygnuje z polityki wizerunkowej, będzie po prostu wykorzystywać nowe sytuacje, aby na nowo budować swój sukces.
Zdaniem Jana Filipa Staniłki, eksperta w dziedzinie ekonomii politycznej z Instytutu Sobieskiego, możemy oczekiwać, że ważnym punktem przekazu politycznego będzie dla Platformy prezydencja Polski w Unii Europejskiej. - Ceny prądu, gazu i paliw będą rosnąć. Nad ministrem Rostowskim wisi miecz w postaci Komisji Europejskiej, która domaga się od niego odpowiedzi, jak zamierza on ściąć deficyt do 2012 roku, co nie pomoże rządowi w kampanii wyborczej - podkreśla nasz rozmówca. Co w takiej sytuacji można zrobić, aby słupki popularności gwałtownie nie spadły? Według Staniłki, można zaaranżować jakieś spektakularne, ale w gruncie rzeczy puste "eventy" w zakresie polityki zagranicznej. - Donaldowi Tuskowi pozostaje popisywać się polską prezydencją, organizować szczyty UE, zapraszać oficjeli unijnych, organizować koncerty itp. Kreatywność Platformy się wyczerpała, choć cały czas jest mistrzem w dziedzinie codziennej polityki wizerunkowej - zaznacza ekspert.
W poszukiwaniu partnera strategicznego
Z kolei socjolog dr Marcin Zarzecki prognozuje, że PO będzie szukała teraz partnera strategicznego - albo w PSL, albo w SLD. - Jeśli chodzi o PJN, to ta partia dopiero szuka swojej tożsamości. Nie jest to byt na tyle stabilny politycznie, by Platforma mogła traktować go poważnie, ale nie przesądzałbym o tym - ocenia Zarzecki. Drugi typ działań PO, według naszego rozmówcy, będzie oparty na polityce wizerunkowej. - Donald Tusk nie zrezygnuje z tego, aby wykorzystywać do maksimum techniki PR-u. Możemy spodziewać się całego szeregu decyzji pozamerytorycznych, ale przedstawianych w sposób atrakcyjny - zauważa socjolog. Jak dodaje, Tusk do czasu wyborów jest przygotowany na kontynuację kroków doraźnych i liczy, że na tym popłynie do końca. Cały czas będzie kalkulował na bazie sondaży.
Społeczne przebudzenie?
Zdaniem Zarzeckiego, w społeczeństwie zachodzi proces detoksykacji. Na skutek braku strategii partii rządzącej, stopniowej kompromitacji, część społeczeństwa, która być może kiedyś ufała PO, dziś jest gotowa na demitologizację jej przywódców i otwartą krytykę. - Możemy mówić również o konkretnym związku przyczynowo-skutkowym, tzn. Polacy coraz częściej zaczynają widzieć, że istnieje realny związek pomiędzy sytuacją w państwie a rządami Donalda Tuska - podkreśla socjolog. To, że polityka "ciepłej wody w kranie" na dłuższą metę nie przynosi sukcesów - ona po prostu nudzi, nawet media - nie przeszkadza doradcom od marketingu politycznego i w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się konsekwentnego wywierania na opinię publiczną wyrafinowanej presji: owszem, jest ciężko, ale dla świętego spokoju nie psujmy tego, co jest. W naturalny sposób wiąże się to ze zrzucaniem winy na opozycję, ale nawet i to nie pociąga już mainstreamu. - Media, które do tej pory legitymizowały każdą decyzję rządu i całą jego nieudolność przedstawiały jako sukces, zaczynają mieć problem - powoli wycofują się z postawy bezkrytycznego patrzenia na Platformę i jej poczynania. W końcu, jak długo można bronić czegoś, czego nie da się bronić? - zauważa socjolog dr Marcin Zarzecki. Również Jan Filip Staniłko wskazuje, że "miłość" stacji komercyjnych do Donalda Tuska czy nawet prezydenta Komorowskiego powoli wygasa. Obecnie, w obliczu toczącej się - skądinąd medialnie bardzo atrakcyjnej - debaty na temat "przesilenia" w Platformie, niemalże w dobrym tonie jest wytykanie PO błędów. Czy jest to jednak tylko gra, czy rzeczywisty wyłom w propagandzie sukcesu - dopiero się okaże. Platforma zawsze może wykorzystać to jako element kampanii - "wszyscy nas krytykują, jesteśmy niesłusznie stawiani pod ścianą". Czym innym są salonowe ustawki, gierki mediów głównego nurtu i ich fale sympatii, a czym innym rzeczywisty spadek poparcia społecznego, który - zwłaszcza przy niskiej frekwencji wyborczej - trudno jednoznacznie uchwycić.
Coraz słabszy lider
Jak sugeruje Staniłko, w wyniku odejścia z Prawa i Sprawiedliwości grupki osób, które były źródłem przecieków do mediów, dotyczących wewnętrznych spraw partii Jarosława Kaczyńskiego, w Platformie powoli rodzi się niepokój. Nie jest trudno uderzyć w przeciwnika, kiedy zna się jego plany. Tymczasem teraz nie wiadomo, jakie kroki opozycja podejmie. - PiS przestaje być dla PO już tak łatwe do rozegrania, również dlatego, że ostatnio Prawo i Sprawiedliwość przebija się z przekazem innym niż temat Smoleńska - debatuje o gospodarce, służbie zdrowia itd. To na pewno nie sprzyja wewnętrznym nastrojom w Platformie - analizuje ekspert z Instytutu Sobieskiego.
Mimo że Platforma przyczyniła się do pogorszenia sytuacji w naszym kraju, cały czas w sondażach utrzymuje pozycję lidera. Czemu to zawdzięcza? Jan Filip Staniłko podaje trzy przyczyny takiego stanu rzeczy. - Po pierwsze, mamy w Polsce znaczny wzrost gospodarczy wzmacniany hojnymi wydatkami budżetowymi. Tak naprawdę Polacy mimo wszystko w większości - co pokazują badania - nie odczuli na własnej skórze kryzysu gospodarczego - twierdzi. Drugim powodem, zdaniem naszego rozmówcy, jest niekonsekwencja opozycji w ubiegłym roku. - Przekaz był niejasny i nie wiadomo, o co chodziło PiS. Trudno nie widzieć też źródła osłabienia tej partii w stracie kadrowej - w wyniku katastrofy smoleńskiej zginęły kluczowe osoby w PiS - podkreśla ekspert. Jak dodaje, ważną przyczyną słabości opozycji są SLD-owskie media publiczne - tam PiS w dobrym świetle się nie przedstawia. Dominacja w mediach pozwala Platformie utrzymywać w miarę stabilny poziom zaufania. Ale PiS jest za to coraz silniejsze w internecie. - Jeśli chodzi o sondaże, to moja sugestia jest taka, aby ich wyniki sobie uśredniać - wówczas można będzie uznać je za miarodajne - sugeruje Staniłko.
Czy można dziś jednoznacznie prognozować, że Platforma będzie dalej tracić zaufanie społeczne i w związku z tym zmniejszy się jej poparcie? Według eksperta z Instytutu Sobieskiego, zaufanie do Donalda Tuska będzie maleć, ale ten spadek nie będzie na tyle gwałtowny, aby PO wypadła z gry politycznej przed wyborami. - Załamanie się wiary w Platformę, może skutkować znacznym obniżeniem frekwencji wyborczej. Ta część społeczeństwa, która cieszy się niezłą koniunkturą gospodarczą, wybierze "prywatność" i nie pójdzie w ogóle na wybory. Powiększy się grupa kontestatorów - prognozuje Staniłko. - Obecnie Platforma nie ma już czym grać. W marketingu jest taka zasada, że produkt, który sprzedajemy, powinien być dobry. Jak ktoś w to nie wierzy, to ostatecznie po prostu będzie mało przekonujący - ocenia ekspert z Instytutu Sobieskiego.
Doktor Marcin Zarzecki przewiduje, że w wyniku rządów PO generalnie nasili się brak zaufania do polityki. Nie można jednak zapomnieć, że czeka nas kilka ważnych, symbolicznych wydarzeń, które mogą zamieszać na scenie politycznej: rocznica tragedii smoleńskiej, opublikowanie efektów pracy komisji Jerzego Millera oraz polskiej prokuratury, jak również polska prezydencja w UE. Trudno dziś domniemywać, jakie skutki dla Platformy one przyniosą.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-02-17

Autor: jc