Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpitale znów będą się zadłużać?

Treść

Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że pacjenci nie muszą się obawiać utrudnień w dostępie do leczenia, gdyż w większości ze szpitalami zostały uzgodnione umowy na świadczenia medyczne na ten rok. Jednak zdaniem środowiska lekarskiego, składka płacona przez pacjentów na NFZ zwiększyła się o blisko 10 proc., a stawki płacone szpitalom pozostały na poziomie podobnym do ubiegłorocznego, i to dopiero po twardych negocjacjach prowadzonych przez szpitale.

Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, składka pacjentów na NFZ wzrosła przez rok prawie o 10 proc. - ze 195,15 zł w styczniu 2008 r. do 215,35 zł w grudniu 2008 r., podczas gdy NFZ chce płacić szpitalom na poziomie ubiegłorocznym, czyli 51 zł za punkt rozliczeniowy, zamiast około 56 złotych. W 80 szpitalach na terenie Górnego Śląska OZZL prowadzi protest polegający na wieszaniu plakatów: "Płacę na zdrowie więcej o 10 proc. Dostaję o 10 proc. mniej. Oddajcie mi moje pieniądze".
Do końca roku 2008, dzięki ustawie podwyżkowej z lipca 2006 r., zakłady opieki zdrowotnej otrzymywały od NFZ zapłatę za wykonane świadczenia w dwóch transzach. Pierwsza wypłata wynikała z wyceny tzw. punktu (48 zł), druga była kwotą przeznaczoną na podwyżki dla pracowników (3 zł za punkt). Przy tak skonstruowanej zapłacie wycena punktu wynosiła łącznie 51 złotych. Zdaniem Macieja Niwińskiego, przewodniczącego Zarządu Regionu Śląskiego OZZL, szpitale na terenie Śląska dostaną za punkt świadczeń medycznych kwotę 48 zł ze względu na niepełną rekompensatę drugiego strumienia. Finansowanie w styczniu będzie zatem niższe niż w grudniu. Te same usługi szpital ma wykonać za mniejsze pieniądze. Zdaniem Niwińskiego, według informacji przekazywanych przez dyrektorów szpitali, aby utrzymać poziom finansowania z ubiegłego roku, cena za punkt powinna wynosić 54-60 złotych. - W tej sytuacji będzie pogarszała się jakość wykonywania usługi albo szpitale będą się zadłużały - ocenia Niwiński.
Według niego, stawka na ten rok wynosząca około 60 zł za punkt byłaby odwzorowaniem wzrostu składek. Za kilka dni planowane jest zebranie zarządu krajowego OZZL, podczas którego będzie omawiana sprawa wyceny punktu. Przewodniczący śląskiego regionu związku nie wyklucza zaostrzenia procesu. Według zapewnień NFZ, finansowanie w 2009 r. jest zagwarantowane na takim samym poziomie jak w drugiej połowie roku 2008.
Tymczasem dyrektorzy szpitali staną wkrótce przed kolejnymi protestami pracowników niezadowolonych z niskich płac. Tak jest już w Jarosławiu, gdzie wczoraj pielęgniarki i położne ze Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej zapowiedziały rozpoczęcie od środy głodówki.
Pielęgniarki, których przeciętne miesięczne zarobki kształtują się na poziomie 1,5-1,7 tysiąca złotych netto zażądały 400 złotych podwyżki, 200 od pierwszego stycznia i kolejnych 200 w drugim kwartale tego roku. Tymczasem dyrekcja, która nie podpisała jeszcze kontraktu z NFZ, tłumaczy, że nie jest w stanie spełnić wszystkich żądań pielęgniarek, ale jest gotowa przystać jedynie na 100 złotych podwyżki. Danuta Bazylewicz, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w SP ZOZ w Jarosławiu, zarzuca dyrekcji szpitala nierówne traktowanie załogi, bo lekarze dostali już wcześniej podwyżki. Pozostali pracownicy są więc dyskryminowani. - Nie może być tak, że dyrekcja winduje zarobki tylko jednej grupie zawodowej - lekarzom, którzy w ubiegłym roku zagrozili odejściem z pracy, a pozostałe grupy traktuje po macoszemu - wyjaśnia Danuta Bazylewicz.
Od jutra do głodówki ma przystąpić pięć pielęgniarek, ale niewykluczone, że dołączą do nich kolejne siostry, a także pozostali pracownicy szpitala, w tym psychologowie, salowe, a także inne osoby zrzeszone w Związku Zawodowym Pracowników Medycznych, które także nie mogą doprosić się podwyżek pensji. Jeżeli głodówka nie przyniesie rezultatów, pielęgniarki z Jarosławia, które już w połowie grudnia zaprotestowały, odchodząc na dwie godziny od łóżek pacjentów, zapowiadają eskalację protestu.
Grzegorz Lipka
Mariusz Kamieniecki

"Nasz Dziennik" 2009-01-06

Autor: wa