Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpitale przed wielką zmianą

Treść

- Pracownicy będą współodpowiedzialni za przekazane im pieniądze i bardziej gospodarni, bo od tego m.in. będą zależały ich zarobki - mówi Krzysztof Kłos, dyrektor Szpitala im. Rydygiera w Krakowie. Od nowego roku, po jego interwencji, szpitale będą mogły zlecać spółkom lekarsko-pielęgniarskim pełny zakres świadczeń i płacić za nie z pieniędzy otrzymywanych z Narodowego Funduszu Zdrowia. W obszernej analizie do Ministerstwa Zdrowia dyrektor Kłos wskazywał, że zasadność takiej zmiany wynika z aktów prawnych wyższego rzędu. Jednak mimo iż wysłał wniosek w tej sprawie niemal przed rokiem, warszawscy urzędnicy zareagowali dopiero niedawno, w trakcie lipcowych strajków lekarzy, którzy w swych postulatach domagali się zbliżonych rozwiązań. 11 lipca w piśmie do Departamentu Ubezpieczenia Zdrowotnego resortu zdrowia Jacek Grabowski, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia, zgodził się z uwagami dyrektora krakowskiego szpitala. Równocześnie zaznaczył, że właśnie opracowywane jest zarządzenie prezesa NFZ, które dopuszcza przekazywanie przez szpital pełnego zakresu świadczeń innemu podmiotowi. Wiadomość, która może zmienić funkcjonowanie szpitali, ucieszyła też Marka Habera, dyrektora szpitala w Suchej Beskidzkiej. Przewodniczący Stowarzyszenia Szpitali Powiatowych w Małopolsce uważa, że rozwiązanie to daje oddziałom większą samodzielność. Równocześnie pozwala wprowadzić różnorodne narzędzia kontroli zespołów lekarsko-pielęgniarskich, bo np. szpital może być współwłaścicielem NZOZ-u. Marcin Kuta, dyrektor Szpitala im. Edwarda Szczeklika w Tarnowie, podchodzi do nowego rozwiązania z dużą rezerwą. - Obawiam się sytuacji, w których szpital przekaże zespołowi lekarsko-pielęgniarskiemu tylko część pieniędzy, które otrzymuje z NFZ, a resztę przeznaczy na inne, w jego ocenie, ważniejsze cele. NZOZ-y będą też prawdopodobnie prowadzić na terenie szpitala działalność konkurencyjną wobec tej, która wynika z kontraktu z NFZ, a to otworzyłoby drogę do nadużyć. Muszą być jasne określone ograniczenia zarówno dla szpitali, jak dla NZOZ-ów - uważa Marcin Kuta. (DSF) Krok w dobrym kierunku Nowe prawo to także - a może nawet przede wszystkim - furtka do przekształcenia całego systemu ochrony zdrowia. Zdaniem Marka Habera, dziś jest on całkowicie zdezintegrowany i nikt nie panuje nad leczeniem ludzi. NFZ podpisuje tak olbrzymią liczbę kontraktów z coraz liczniejszymi podmiotami medycznymi, że kontrola jest całkowitą iluzją. Natomiast teraz na terenie powiatu będą mogły powstać nowe podmioty, z którymi NFZ podpisze umowę na wszystkie świadczenia w tym rejonie. Następnie będą one zamawiać usługi medyczne u innych usługodawców. W ten sposób nowe instytucje będą pełnić funkcję koordynacyjną, której dzisiaj nikt właściwie nie sprawuje. Z pewnością szpital lub inny podmiot nie będzie mógł zlecać leczenia ludzi każdej spółce medycznej, ale tylko tej, która spełnia warunki określone przez szefa NFZ. Na razie nie są one jeszcze znane, trudno zatem o ostateczną ocenę nowego zarządzenia. Jednak w bezruchu, który panuje w służbie zdrowia, ten krok z pewnością zasługuje na poważną analizę. DOROTA STEC-FUS "Dziennik Polski" 2007-09-04

Autor: wa