Szpitale bez personelu
Treść
W naszych szpitalach i przychodniach brakuje ponad 4 tys. lekarzy i ponad 3,5 tys. pielęgniarek oraz położnych. Głównie z powodu emigracji zarobkowej.
Z Małopolski wyjechało już ok. 680 pielęgniarek i pielęgniarzy, a także 600 lekarzy różnych specjalności. I to w sytuacji, gdy w w Polsce jest najniższy w Unii Europejskiej wskaźnik zatrudnienia lekarzy i pielęgniarek na 1000 mieszkańców. Dane te wynikają z raportu, przedstawionego przez resort zdrowia. To pierwsze tego typu zbiorcze opracowanie po naszym wstąpieniu do Wspólnoty.
Kogo brakuje? Przede wszystkim anestezjologów i specjalistów intensywnej terapii, specjalistów od chorób wewnętrznych, specjalistów medycyny ratunkowej, pediatrów, chirurgów ogólnych, psychiatrów, ortopedów, traumatologów, a także położników i ginekologów. To wynik, po pierwsze - emigracji zarobkowej, po drugie - trudności ze zdobyciem specjalizacji.
Zjawisko migracji personelu medycznego jest monitorowane przez rejestrację liczby zaświadczeń wydawanych przez izby lekarskie i pielęgniarskie o kwalifikacjach zawodowych. Z informacji Naczelnej Izby Lekarskiej oraz Związku Zawodowego Anestezjologów wynika, że większość lekarzy pobierających zaświadczenia podejmuje pracę za granicą na czas określony, np. na 3 miesiące. W praktyce stosowane są również takie umowy z pracodawcą zagranicznym, że 4 lekarzy podpisuje umowę na rok - ale każdy z nich pracuje po 3 miesiące. Inną, często stosowaną formą zatrudnienia za granicą jest umowa o pracę w weekendy. Do pracy na soboty i niedziele wyjeżdżają też całe zespoły lekarsko-pielęgniarskie, oferujące kompleksową usługę medyczną.
Do końca czerwca ubiegłego roku izby lekarskie na terenie całego kraju wydały zaświadczenia dla 5114 lekarzy, co stanowi 4,32 procent wszystkich aktywnych zawodowo lekarzy w kraju. Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie - jak informuje jej prezes, dr Jerzy Friediger - potwierdziła dotychczas kwalifikacje zawodowe dla 677 osób, przede wszystkim anestezjologów. W ocenie prezesa pracę za granicą podjęło ok. 90 procent z tej liczby. - Lekarzy, którzy wyjechali za granicę do pracy, jest jednak więcej, gdyż w wielu krajach nie są wymagane zaświadczenia z izby - dodaje nasz rozmówca.
Odrębną grupę lekarzy stanowią stomatolodzy. Według danych uzyskanych z Naczelnej Izby Lekarskiej w okresie pierwszego roku po przystąpieniu Polski do UE 3,6 procent dentystów aktywnych zawodowo pobrało zaświadczenia niezbędne do podjęcia pracy w innych krajach Wspólnoty. W drugim roku liczba wydanych zaświadczeń wrosła już do 5,1 procent. Dla dentystów ze specjalizacją (czyli tych, których brakuje najbardziej) do połowy ubiegłego roku wydano 31 zaświadczeń, co stanowi 0,8 procent wszystkich, zarejestrowanych jako aktywnych zawodowo w kraju. Najczęściej o zaświadczenia występują ortodonci; dotychczas uzyskało je aż 2,08 procent wszystkich specjalistów w tej dziedzinie. To bardzo niepokojące, bo już wcześniej było ich za mało, głównie z powodu trudności w dostaniu się na specjalizację ortodontyczną.
Emigrują też pielęgniarki, pielęgniarze i położne. Do końca czerwca ubiegłego roku wyjechało ich 5,9 tys., czyli prawie 2 procent spośród wszystkich, posiadających prawo wykonywania zawodu. Wyjeżdżają przede wszystkim instrumentariuszki, pielęgniarki anestezjologiczne oraz psychiatryczne. Wśród 680 pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy wyjechali z Małopolski do pracy za granicę, 35 osób legitymuje się dyplomem magistra, 140 dyplomem licencjata, 32 dyplomami położnych. Szukają lepszego chleba w Szwajcarii, Belgii, Irlandii, Anglii oraz Francji, ostatnio coraz częściej także w USA. Tylko do placówek medycznych Paryża w ubiegłym roku trafiło 250 pielęgniarek z Małopolski. Instrumentariuszki oraz pielęgniarki anestezjologiczne zarabiają tam 4 tys. euro miesięcznie (otrzymują też mieszkanie za 68 euro miesięcznie), pielęgniarki pozostałych specjalności - 2,8 tys. euro.
Jednak - jak zauważa Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Izby Pielęgniarek i Położnych - coraz wyraźniejsze jest zjawisko migracji bez pobierania zaświadczeń o kwalifikacjach. Niektóre pielęgniarki zaświadczeń tych nie mogą uzyskać, gdyż brakuje im np. kilku miesięcy pracy. Za granicą znajdują zatrudnienie najczęściej w domach opieki społecznej, gdzie dorabiają sobie brakujące miesiące pracy - tyle że za kilkakrotnie wyższe wynagrodzenie...
Obecnie na świecie działa 1600 wydziałów medycznych, 375 wydziałów zdrowia publicznego, 880 wydziałów farmacji i 6000 szkół pielęgniarskich. Te instytucje nie są w stanie wykształcić wystarczającej liczby pracowników, którzy byliby w stanie zaspokoić potrzeby zdrowotne pacjentów.
Autorzy raportu podkreślają, że przeciwdziałanie migracji lekarzy i pielęgniarek wymaga przede wszystkim zwiększenia wynagrodzenia w sektorze ochrony zdrowia.
DOROTA STEC-FUS
Podwyżek nie będzie
W tym roku nie będzie podwyżek płac dla lekarzy i pielęgniarek, ponieważ w Narodowym Funduszu Zdrowia ani w budżecie państwa nie ma pieniędzy na ten cel - powiedział wczoraj minister zdrowia Zbigniew Religa. Jak tłumaczył podczas spotkania ze środowiskiem medycznym w Kielcach, na podwyżki dla pracowników publicznych placówek służby zdrowia potrzeba dodatkowych 11 mld zł, tymczasem z opiewającego na niecałe 40 mld zł budżetu NFZ trzeba przeznaczyć 20 mld zł na płace, 7 mld zł na refundację leków, a pozostałe 12 mld zł - na procedury medyczne.
- Gdyby wypłacić lekarzom i pielęgniarkom wynagrodzenia w wyższej wysokości, na leczenie zostałby tylko jeden milion złotych - wyjaśnił Religa. Zaznaczył, że budżet państwa stać było na wsparcie zaledwie 150 mln zł jedenastu zadłużonych szpitali klinicznych o najwyższej w kraju referencyjności.
Według ministra zdrowia środowisko zawodowe pielęgniarek pogodziło się z myślą o konieczności przesunięcia podwyżki płac na przyszły rok, podobne stanowisko zajęli związkowcy służby zdrowia NSZZ "Solidarność". Protestem grozi natomiast związek zawodowy lekarzy.
(PAP) , 2007-02-20
Autor: ea