Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpitale bez lekarzy

Treść

Protest służby zdrowia w Małopolsce.

W Małopolsce strajkowało wczoraj 19 szpitali. W Krakowie do protestu przystąpiły: Szpital Uniwersytecki, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, Szpital im. Rydygiera, Szpital im. Żeromskiego i Wojewódzki Szpital Okulistyczny.



Strajkowały też szpitale: w Proszowicach, Miechowie, Chrzanowie, Olkuszu, Oświęcimiu, Dąbrowie Tarnowskiej, Wadowicach, Suchej Beskidzkiej, Rabce (2 placówki), Nowym Targu, Nowym Sączu, Limanowej, Gorlicach i Jaroszowcu.

Do protestu przyłączyły się też placówki podstawowej opieki zdrowotnej w Oświęcimiu oraz Chełmku. Jak nas poinformował Andrzej Watoła, wiceprzewodniczący małopolskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w tych miejscowościach czynne były tylko placówki dyżurne lekarza rodzinnego.

Większość lekarzy proszowickiego szpitala przyłączyła się do ogólnopolskiego strajku. - Pracujemy jak w dzień świąteczny - mówi Adam Skiba, przewodniczący OZZL przy SP ZOZ w Proszowicach. Od rana byli przyjmowani wczoraj pacjenci w poradniach chirurgicznej, dermatologicznej, reumatologicznej, pulmonologicznej. Nie pracowała poradnia "K", rehabilitacyjna, laryngologiczna, neurologiczna.

Personel Szpitala Powiatowego w Myślenicach nie przystąpił do strajku, jednak lekarze solidaryzują się z protestującymi. Normalnie pracowały wczoraj także należące do struktur SP ZOZ przychodnie specjalistyczne.

W olkuskim szpitalu od poniedziałku nieczynne są przychodnie, a szpital pracuje w trybie ostrego dyżuru - wyjaśnia doktor Wojciech Kluczewski, szef rejonowych struktur OZZL w powiecie olkuskim.

W Szpitalu Powiatowym w Oświęcimiu szpitalny oddział ratunkowy pracował wczoraj normalnie. Na innych oddziałach lekarze pracowali jak podczas ostrych dyżurów. Wczoraj czynna była większość poradni specjalistycznych.

Do strajku lekarzy w Oświęcimiu przyłączył się personel podstawowej opieki zdrowotnej. - W związku z tym nie będzie przyjęć w żadnej z czterech przychodni. Jedynie w przychodni nr 4 na os. Zasole zorganizowano dyżur - poinformował Piotr Watoła, członek Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Lekarzy i szef jego oświęcimskiego oddziału.

Podczas spotkania komitetu strajkowego w Oświęcimiu lekarze postanowili, że nie będzie referendum w sprawie składania wypowiedzeń z pracy. - Podjęliśmy bardziej radykalne kroki. Od wtorku lekarze będą po prostu składać wypowiedzenia u swoich mężów zaufania - mówi Piotr Watoła.

Większość poradni przy Szpitalu Powiatowym w Chrzanowie była wczoraj nieczynna. Na przyjęcie mogli liczyć tylko pacjenci poradni onkologicznej i chirurgii dziecięcej. Pozostali zapisywani byli na wizyty w lipcu. Wzmocniono obsadę na szpitalnym oddziale ratunkowym.

Od wczoraj lekarze w Szpitalu Powiatowym w Wadowicach udzielają pomocy tylko w "ostrych" przypadkach i wtedy, gdy zagrożone jest życie pacjenta - poinformował Jarosław Mąsior, szef komitetu strajkowego w wadowickim szpitalu. W placówce odwołano wszystkie planowe zabiegi, operacje, badania diagnostyczne i przyjęcia na oddziały. Strajk odczują pacjenci, planujący wizytę w przyszpitalnej poradni chirurgicznej. Do odwołania poradnia czynna będzie dopiero od godz. 14.30.

Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wczoraj rano złożyli w dyrekcji nowotarskiego SP ZOZ listę ok. 70 osób przystępujących do strajku generalnego. Jest to personel z wszystkich oddziałów szpitala. Listy będą przedstawiane dyrekcji codziennie, gdyż każdego dnia będą się zmieniały zespoły operacyjne. Uczestnicy protestu pozostający w domu mają być - w razie nagłych przypadków - do dyspozycji "pod telefonem".

W szpitalu w Nowym Sączu i jego specjalistycznych przychodniach przyjmowani byli tylko pacjenci w stanach zagrożenia zdrowia i życia. Wszystkie planowane zabiegi zostały przesunięte na inny termin.

Do protestu lekarzy przyłączył się wczoraj także szpital w Gorlicach. Wczoraj większość lekarzy nie przyszła do pracy. Na oddziałach dyżurowali ordynatorzy wraz z zastępcami. Wzmocnioną obsadę medyczną zachowano na najbardziej newralgicznych oddziałach, m.in. anestezjologii i intensywnej terapii.

Na Podkarpaciu do strajku przyłączyło się około 2,5 tys. osób. W proteście bierze udział 22 z 27 podkarpackich szpitali.

Od wczoraj lekarze przyjmują jedynie te przypadki, które zagrażają życiu. Odwołano wszystkie planowane operacje, będą przeprowadzane tylko te ratujące życie. Nieczynne są także przyszpitalne poradnie poza np. stacjami dializ, ambulatoriami onkologicznymi, oddziałami kardiologicznymi i dziecięcymi.

Strajkują wszystkie szpitale w Rzeszowie - Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, Szpital Wojewódzki nr 2, Szpital Miejski, Szpital MSWiA oraz Specjalistyczny Zespół Gruźlicy i Chorób Płuc. Do protestu dołączyły także szpitale wojewódzkie w Tarnobrzegu, Krośnie i Przemyślu oraz szpitale rejonowe w Stalowej Woli, Mielcu, Kolbuszowej, Nowej Dębie, Łańcucie, Przeworsku, Lubaczowie, Dębicy, Jaśle, Sanoku, Lesku, Ustrzykach Dolnych, szpitale psychiatryczne w Jarosławiu i Żurawicy oraz ZOZ w Stalowej Woli.

(DSF, ALG, KAR, SYP, BK, SA, GM, ASZ, MIGA, SZEL, EWAF)

Nie wypisują dokumentów

W krakowskim Szpitalu im. Rydygiera, który wczoraj świecił pustkami, normalnie pracują tylko onkologia, hematologia, położnictwo i neonatologia oraz szpitalny oddział ratunkowy.

Do pracowni angiograficznej puka mężczyzna w średnim wieku. - Mam skierowanie na badanie - mówi pacjent. - Ale jest strajk, badań nie wykonujemy - odpowiada pielęgniarka. - Nie mam pretensji, bo strajk jest słuszny, ale kiedy mam się zgłosić? - pyta mężczyzna. - Jak strajk się skończy, ale nie wiem, kiedy to nastąpi - pada odpowiedź.

Jan Adamczyk z Tarnawy, który leży na oddziale chirurgicznym uważa, że lekarze mają rację. - Jestem tu już miesiąc i widzę, jak oni ciężko pracują. Ale za takie pieniądze? - pyta. - Po tylu latach nauki?

Pani Jolanta z Myślenic jest mniej wyrozumiała dla protestujących. - Mam na dzisiaj wyznaczony termin obowiązkowej kontroli. Przychodnia zamknięta, kazali mi iść na oddział, ale i tutaj nie mogę znaleźć żadnego lekarza - mówi poirytowana.

Dr Marta Gąsiorowska-Urbańska z komitetu strajkowego mówi, że choć protest ma charakter absencyjny, w poniedziałek część lekarzy, którzy nie mają dyżuru przyszła do pracy. - W miarę wypisywania pacjentów załoga będzie się zmniejszała. Nie ustąpimy - zapowiada.

Lekarze nie wypełniają też dokumentacji medycznej, która przekazywana jest do Narodowego Fundusz Zdrowia, natomiast zwolnienia lekarskie przekazywane są nie pacjentom, lecz do komitetu strajkowego. (DSF)

Pracuje normalnie

Lekarze Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie wczoraj nie strajkowali.

Dyrektor szpitala dr Stanisław Stępniewski zdementował informacje podane nam kilka dni wcześniej przez dr. Marka Kmiecia, przewodniczącego małopolskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy o przystąpieniu placówki do protestu.

- Niewykluczone, że strajk odbędzie się w przyszłości, ale na razie lekarze związkowcy nie zorganizowali akcji protestacyjnej. Szpital działa w normalnym trybie - poinformował nas wczoraj dr Stanisław Stępniewski. (NAT)

Odwołane zabiegi

W krakowskim Szpitalu im. Żeromskiego nie przeprowadzono wczoraj dziesięciu planowych operacji. Normalnie funkcjonowały tylko oddział okulistyczny i szpitalny oddział ratunkowy. W poradniach było pusto.

- Dzisiaj miałam mieć zabieg usunięcia przepukliny - opowiada pani Alina. - Nikt mnie wcześniej nie poinformował, że operacja została odwołana. W rejestracji usłyszałam, że mogę iść do domu, bo żaden lekarz nie złamie strajku.

Pani Maria miała więcej szczęścia. - Dziś byłam na badaniach krwi, a jutro mogę przyjść na wizytę do diabetologa, na którą już wcześniej byłam zapisana - mówi. (KLIM)

Etyka i ekonomia

Wszystkie kliniki Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie przystąpiły wczoraj do strajku. Część lekarzy wzięła urlopy, pozostali pracują jak podczas ostrego dyżuru. Do szpitali przyjmowane są tylko te osoby, które bezwarunkowo wymagają hospitalizacji.

- Jesteśmy mile zaskoczeni postawą pacjentów - mówi dr Piotr Müller, członek Związku Zawodowego Anestezjologów. - Wykazali dużo zrozumienia; wielu z nich postanowiło przeczekać ten okres, dlatego poradnie i ambulatoria są prawie puste.

Lekarze podkreślają, że protest nie jest wymierzony przeciwko pacjentom, a wszyscy potrzebujący pomocy zostaną odpowiednio zaopatrzeni. - Ograniczyliśmy przyjmowanie nowych pacjentów, ale tych, którzy się zgłaszają, badamy bardzo starannie i regulujemy te przyjęcia na tyle, żeby nie ponieśli szkody - mówi dr Müller.

W referendum przeprowadzonym w klinikach Szpitala Uniwersyteckiego 96 proc. lekarzy opowiedziało się za strajkiem. - Dla każdego podjęcie decyzji o strajku to dramatyczna decyzja. To zderzenie etyki zawodowej z ekonomią - mówi dr Piotr Jaszczyński, ginekolog położnik, przewodniczący międzywydziałowego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - System, w którym pracujemy jest dużo groźniejszy dla zdrowia pacjentów niż każdy strajk. Przykładem może być to, co się stało z transplantologią. To, że rząd nie potrafi wdrożyć programów profilaktycznych - np. z cytologii i mammografii, powoduje śmierć około 7 tys. kobiet rocznie. To wina złego systemu.

Lekarze chcą także ustalenia jasnych reguł dotyczących regulacji godzin pracy. - W każdym zawodzie obowiązują pewne standardy. Kierowca nie może prowadzić samochodu dłużej niż 8 godzin, bo stanowi zagrożenie dla innych uczestników ruchu, ale lekarz po 30 godzinach pracy musi operować i nikt nie zauważa, jakie to jest zagrożenie - mówi dr Jaszczyński.

Determinacja środowiska jest ogromna. Lekarze zapowiadają, że będą strajkować do skutku. - Po 30-procentowej podwyżce zarabiam 1200 zł, a wiem, że w innych szpitalach ta podwyżka miała charakter nagrody, która została zabrana pod koniec roku i lekarze nadal zarabiają 700-800 zł - mówi dr Piotr Guzik (w trakcie specjalizacji z chirurgii ogólnej). - Nie możemy się dłużej godzić na takie traktowanie.

Lekarze podkreślają, że podwyżka zarobków nie jest ich głównym postulatem. - Nie chcemy zabrać pieniędzy rencistom, górnikom czy emerytom - wyjaśnia dr Müller. - Chcemy, żeby cały system służby zdrowia został zreformowany, a podwyżki płac będą tylko końcowym efektem tych zmian (MOB)

Puste oddziały

- Wielu uważa, że pacjentom wszystko się należy, nie mogą stać w kolejkach. Lekarze natomiast to co innego. Ciągle się nam powtarza: w przyszłym roku, za pięć lat, za siedem lat. My też nie chcemy czekać wiecznie na zmiany - mówi dr Anna Gryczka-Dziadecka, przewodnicząca Związku Zawodowego Lekarzy w Wojewódzkim Szpitalu Okulistycznym w Krakowie.

Za strajkiem opowiedziało się 93 proc. lekarzy biorących udział w referendum przeprowadzonym w szpitalu. Pacjenci, którzy mieli być wczoraj przyjęci na oddziały zostali poinformowani telefonicznie, że zaplanowane zabiegi są odwołane.

- Oddziały są puste, dziś wypisaliśmy ostatnie osoby. Pacjentów ma tylko Oddział Urazów Oka, gdzie wykonuje się nieplanowe operacje - mówi dr Gryczka-Dziadecka.

Przyjmowani są tylko pacjenci, których zdrowie lub życie jest zagrożone. W przypadku placówki okulistycznej są to osoby z atakami jaskry, ciałem obcym w oku, odwarstwieniem siatkówki, pęczniejącą zaćmą czy przemieszczeniem soczewki.

Większość pacjentów ze zrozumieniem przyjęła informację o strajku, ale niektórym puszczały nerwy.

- Przecież to jest skandal - powiedziała nam pani Maria. - Ileż oni mogą strajkować? Wiem, że chcieliby więcej zarabiać, ale kto w tym kraju ma godziwą płacę? Mój mąż miał mieć zabieg. Oczywiście, teraz o nowy termin można tylko zapytać Pana Boga. (ŁUG)

Gotowi do odejścia

Poczekalnie Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, na ogół pełne dziecięcego gwaru, wczoraj były opustoszałe. W szpitalu przyjmowane są tylko przypadki nagłe, zagrażające życiu. Normalnie pracuje jedynie onkologa i hematologia. Również przychodnie przyszpitalne przyjmują tylko w sytuacjach wyjątkowych, jeśli np. ktoś przyjechał z odległej miejscowości, a stan dziecka budzi zaniepokojenie.

Dr Janina Lankosz-Lauterbach, przewodnicząca OZZL, podkreśla, że lekarze dojrzewali do tego strajku od wielu lat. - Jeśli teraz nic nie wywalczymy, będziemy składać wypowiedzenia i szukać pracy gdzie indziej; wielu z nas otworzy gabinety prywatne - podkreśla.

Wczoraj w szpitalu pojawili się jeszcze wszyscy lekarze, ale tylko po to, by ustalić obsadę systemu ostrodyżurowego na najbliższe dni. Dzisiaj mają być już tylko ci, którzy są niezbędni do udzielania pomocy w stanach zagrożenia życia. Przychodnie szpitalne będą coraz bardziej ograniczać działalność.

W poczekalni poradni endokrynologicznej denerwuje się matka, która przyszła tu z kilkuletnim synem. - Czekałam na termin pół roku i nie zostałam przyjęta. Nie wyznaczono mi też następnego. Nie wiem, czym to wszystko skończy się dla mojego dziecka. Tak być nie powinno! - skarży się reporterce "Dziennika".

Ale dziadek 3-letniego Jakuba uważa, że protest jest słuszny. - Kubusia dzisiaj nie przebadali, ale nie mam pretensji, bo już nic poważnego mu nie grozi. Wiem, ile zarabiają w szpitalu, bo mój siostrzeniec też jest lekarzem. Haruje od świtu do nocy i ledwo wiąże koniec z końcem - zauważa. (DSF) , "Dziennik Polski" 2007-05-22

Autor: ea