Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpital - widmo

Treść

- Jeszcze co najmniej półtora miesiąca ta fikcja będzie kontynuowana - mówi Grażyna Gaj, przewodnicząca Małopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych

W krakowskim Szpitalu Kolejowym od początku lipca nie ma pacjentów, ale lekarze i pielęgniarki codziennie pojawiają się na dyżurach. Co najmniej do końca sierpnia będą otrzymywać pieniądze za... gotowość do pracy.


Dlaczego? Nikt ich z pracy nie zwolnił, więc nie mają dokumentów, aby zatrudnić się gdzie indziej.

- Ta sytuacja jest nie do zniesienia - mówi Teresa Baluk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek Szpitala Kolejowego. - Zamiast ogłosić likwidację i wręczyć pracownikom wypowiedzenia, trzyma się nas w niepewności. Szpitale narzekają na brak pielęgniarek, a my siedzimy bezczynnie, bo nikt nie umie podjąć sensownej decyzji.

Wczoraj o godz. 9 związki zawodowe miały ponownie rozpocząć strajk głodowy, zawieszony do czasu rozwiązania problemów finansowych szpitala. Jednak pół godziny po terminie w szpitalu pojawił się Krzysztof Kłos, dotychczasowy dyrektor Departamentu Polityki Społecznej Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego, i w obecności pracowników szpitala ogłosił, że od tej chwili... on jest dyrektorem szpitala.

- Nie bardzo rozumiemy tę decyzję. Jeśli szpital ma być likwidowany, po co nowy dyrektor? - pyta Teresa Baluk. - Dotychczasowy dyrektor Piotr Strzelbicki zrobił wszystko, co mógł. Urząd Marszałkowski był na bieżąco informowany o tym, co tu się dzieje. Także o decyzji zawieszenia działalności leczniczej od początku lipca. Nie możemy udawać, że leczymy ludzi, jeśli na to leczenie nie ma pieniędzy.

Dyskusyjna pozostaje również forma, w jakiej oznajmiono pracownikom zmiany. Nic dziwnego, że zwrócili się do Urzędu Marszałkowskiego o pisemne potwierdzenie decyzji, dotyczących powołania nowego dyrektora oraz o zabezpieczeniach finansowych dla pracowników. Po południu otrzymali faks, informujący o odwołaniu jednego i nominacji drugiego dyrektora oraz potwierdzający, że będą wypłaty za lipiec i sierpień.

- To jest przykład, jak nie powinno się likwidować szpitala - mówi Grażyna Gaj, przewodnicząca Małopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych. - Zarząd Województwa Małopolskiego wielkodusznie postanowił udzielić szpitalowi pożyczki na wypłaty dla pracowników za lipiec i sierpień. Oznacza to, że jeszcze co najmniej półtora miesiąca ta fikcja będzie kontynuowana.

Pracownicy szpitala są zdania, że Urząd Marszałkowski gra na zwłokę i próbuje ich zmęczyć niepewnością, przymusowym bezrobociem i koniecznością przychodzenia do pustego szpitala. - Liczą na to, że zwolnimy się sami, bo wtedy nie trzeba będzie płacić odpraw - mówią rozgoryczeni. Wszyscy są zgodni co do jednego: udzielanie pożyczki na pensje dla niepracujących lekarzy i pielęgniarek jest najgorszym wyjściem. Lepiej od razu wręczyć wypowiedzenia, a pieniądze przeznaczyć na odprawy.

Zdaniem Teresy Baluk, całej tej patowej sytuacji winien jest Urząd Marszałkowski, który nie przyjął dotąd "skutecznej uchwały o likwidacji szpitala". Gdyby proces likwidacji rozpoczął się - jak planowano - 1 kwietnia, zostałby zakończony do końca czerwca, kiedy szpital jeszcze funkcjonował. Pracownicy dostaliby wypowiedzenia, świadectwa pracy i odprawy. Mogliby szukać nowej pracy.

Przypomnijmy, uchwała o likwidacji Szpitala Kolejowego przyjęta przez sejmik w marcu, została z przyczyn formalnych uchylona przez wojewodę małopolskiego i do dzisiaj nie doczekała się wznowienia. Jak tłumaczył w ubiegłym tygodniu na naszych łamach Krzysztof Kłos - wówczas jako urzędnik Urzędu Marszałkowskiego - uchwała nie została wznowiona, bo pojawili się chętni na zakup szpitala. Negocjacje, które toczyły się jeszcze w drugiej połowie czerwca, nie przyniosły jednak rozwiązania.

Dziś nie ma ani kontrahenta, który mógłby zainwestować w szpital, ani likwidatora, który uporządkowałby sytuację i uregulował sprawy pracownicze.

- Jesteśmy u kresu wytrzymałości psychicznej - mówi Teresa Baluk.

Wczoraj Związki Zawodowe Szpitala Kolejowego zdecydowały o zawieszeniu protestu głodowego, ale utrzymały gotowość protestacyjną do czasu realizacji zobowiązań finansowych wobec pracowników przez Urząd Marszałkowski. Z frontu budynku szpitalnego zostały zdjęte plakaty informujące o głodówce. (E)

"Dziennik Polski" 2005-07-20

Autor: ab