Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpieg pod bokiem Siemoniaka

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosjan pułkownik Wojska Polskiego był odpowiedzialny za koordynację i nadzór najważniejszych lotów wojskowych.

Do zatrzymań dwóch osób podejrzanych o szpiegostwo doszło jeszcze w środę wieczorem. Przeszukano wówczas m.in. pomieszczania w jednym z departamentów Ministerstwa Obrony Narodowej. Wczoraj prowadzone były przesłuchania.

Pierwsza z zatrzymanych osób to wysoki rangą wojskowy, pracujący w jednym z departamentów Ministerstwa Obrony Narodowej. Tam też został zatrzymany.

Z informacji, do których dotarł „Nasz Dziennik”, wynika, że jest to oficer w stopniu pułkownika, który zajmował się sprawami związanymi z transportem, m.in. organizacją i zabezpieczeniem najważniejszych lotów wojskowych. Drugi z zatrzymanych to cywil, prawdopodobnie prawnik z paszportem polskim i rosyjskim. Nieoficjalnie wiadomo, że w obu przypadkach mogło chodzić o pracę na rzecz Federacji Rosyjskiej. Cywil, który usłyszał wczoraj zarzut pracy dla obcego wywiadu, miał być w kręgu zainteresowania polskich służb od kilkunastu miesięcy. Polskie służby zapewniały wczoraj, że obydwie sprawy nie są ze sobą powiązane i dotyczą innych postępowań. Prokuratury miały też nie wiedzieć o toczących się postępowaniach. Realizatorem zatrzymań była Agencja Bezpieczeństwa Wojskowego, ale nie sposób ocenić, czy tylko ten fakt legł u podstaw skoordynowania działań. Sugerowano jedynie, że szpiegów zatrzymano, bo ich ewentualny werbunek trwałby zbyt długo, a w tym czasie ich działalność przyniosłaby duże szkody państwu.

Oficjalnie prowadzące śledztwa Prokuratura Apelacyjna w Warszawie i Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie chcą ujawniać żadnych szczegółów dotyczących środowych zatrzymań. Wiadomo jedynie, że dokonano ich na podstawie „materiałów dostarczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego” i zostały one zrealizowane „w związku z podejrzeniem o pracę na rzecz obcego wywiadu”.

Wczoraj śledczy nie chcieli ujawniać żadnych szczegółów dotyczących zarówno samych szpiegów, jak i efektów dokonanych przeszukań. Jak wskazał prok. Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, wczoraj prowadzone były czynności śledcze z udziałem zatrzymanego cywila. Milczała też prokuratura wojskowa.

– Dzisiaj są realizowane kluczowe czynności, tak że absolutnie nic nie mamy do przekazania – powiedział ppłk Janusz Wójcik, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Wojskowi śledczy mają wydać komunikat o prowadzonym śledztwie, ale najwcześniej dzisiaj.

Pytany o zatrzymania Andrzej Seremet, prokurator generalny, nie chciał odnosić się do pojawiających się w mediach nieoficjalnych informacji i zapewnił jedynie, że szersze dane na ten temat będą mogły być ujawnione za kilka dni. Nie chciał też precyzować, na jakich stanowiskach pracowali zatrzymani, czy wojskowy miał dostęp do wrażliwych dla bezpieczeństwa państwa informacji oraz czy cywil również pracował w MON.

– Istnieją jakby dwa wątki, czyli dwie sprawy. Jedna, którą zajmuje się Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w związku z tym, że status osoby zatrzymanej to wojskowy. Drugi wątek, którym zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, dotyczy osoby cywilnej – powiedział Seremet w rozmowie z TVP1.

Nie wiadomo też, jak długo zatrzymani pracowali dla obcego wywiadu. Prokurator Seremet zaznaczył jedynie, że podejrzani byli rozpracowywani „raczej miesiące niż lata”.

Więcej o sprawie prawdopodobnie dowiedzą się posłowie. Na dzisiaj, w związku z zatrzymaniami, zaplanowano posiedzenie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Parlamentarzyści zaprosili na spotkanie szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Chcą dowiedzieć się, z kim i w jakim zakresie współpracowali zatrzymani oraz ile jest innych podobnych przypadków.

Działanie „na sukces”?

W ocenie Bogdana Święczkowskiego, byłego szefa ABW, zatrzymanie szpiegów to nie sukces polskich służb kontrwywiadowczych, a raczej pokłosie nieudanej operacji specjalnej.

– Zasadniczo tego rodzaju zatrzymanie obcego agenta czy obcego oficera służb specjalnych odbywa się w dwóch sytuacjach: kiedy nie udała się operacja specjalna polegająca na jego kontrolowaniu, nadzorowaniu czy dezinformowaniu lub jest to decyzja polityczna – ocenia.

Według Święczkowskiego, dotychczas służby w Polsce starały się przejmować, dezinformować obcych agentów, a do zatrzymań dochodziło w sytuacjach wyjątkowych, gdy osiągnięto założone cele. Tymczasem jeśli prawdą jest, że kontrola i nadzór nad szpiegiem sprawowana była zaledwie przez kilka miesięcy, to powód zatrzymania wydaje się niezrozumiały, gdyż na miejsce takiego agenta pojawią się kolejni, w większej liczbie, a proces ich identyfikacji może trwać nawet lata.

Nie najlepiej o polskich służbach świadczy też fakt, że nie potrafiły zapobiec werbunkowi wysokiego stopniem wojskowego, a skoro już do tego doszło, to nie potrafiły z jego pomocą dezinformować obcej agentury. – Posiadanie takiego odwróconego agenta przez państwo polskie mogłoby być znakomicie wykorzystane do dezinformacji naszych potencjalnych przeciwników – tłumaczy nasz rozmówca.

Zdaniem Bogdana Święczkowskiego, wydaje się, że dokonane zatrzymania szpiegów można łączyć z obecną sytuacją geopolityczną, bo w kontekście sytuacji na Ukrainie potrzebny był sukces. I choć – jak przyznał – eksperci będą tu krytyczni w ocenach, to jednak opinia publiczna fakt ujawnienia agentów odczyta jako duże osiągnięcie polskich służb wywiadowczych.

Za szpiegostwo na rzecz obcego państwa grozi kara od roku do 10 lat więzienia. Jeśli jednak szpieg przekazywałby informacje, które mogły wyrządzić państwu szkodę, minimalna kara wzrasta do trzech lat. Dotąd najgłośniejszą po 1989 r. aferą szpiegowską była sprawa Marka Zielińskiego, majora MSW, który w latach 1981-1993 współpracował z sowieckim, a później rosyjskim wywiadem wojskowym. Zatrzymano go w 1993 r. podczas wręczania materiałów szpiegowskich attaché wojskowemu ambasady Rosji płk. Władimirowi Łomakinowi. Zielińskiego skazano na 9 lat więzienia. Z kolei w 2000 r. za szpiegostwo na rzecz ZSRS na przełomie lat 80. i 90. skazano na 3 i 4 lata więzienia trzech byłych oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych: Zbigniewa H., Zbigniewa P. i Czesława W. Pięć lat później podobną karę sąd wymierzył innemu oficerowi WSI, ppor. Wojciechowi S. Także on szpiegował na rzecz Rosji.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 17 października 2014

Autor: mj