Szansa spopielarni
Treść
*Tylko do 2018 r. wystarczy miejsc do tradycyjnego pochówku na krakowskich cmentarzach. *Niektóre już są zamknięte. *Został tylko cmentarz Batowicki. Już po raz trzeci władze Krakowa wybrały lokalizację spopielarni zwłok - tym razem Podgórki Tynieckie. Czy i teraz pomysł budowy potrzebnej miastu i dochodowej inwestycji zostanie zablokowany przez protesty mieszkańców? W dziewięciu polskich miastach spopielarnie już są. U nas nieudolne próby wybudowania tego typu obiektu podejmowane są od 1993 r. Zarząd Cmentarzy Komunalnych trzymał do tej pory nową lokalizację spopielarni w tajemnicy, starając się, aby najpierw została ona uwzględniona w przygotowywanym przez miasto planie zagospodarowania dla tego obszaru. Spopielarnia miałaby powstać na cmentarzu, który zostanie wybudowany na terenie oddalonym od budynków mieszkalnych. Pierwotnie rozważano także inne lokalizacje: przy ul. Olszanickiej, w Ruszczy, przy ul. Półłanki - wszystkie na cmentarzach. Spopielarnia jest Krakowowi bardzo potrzebna. Na cmentarzach zaczyna brakować miejsc dla tradycyjnego pochówku. Mało tego! Są też duże problemy z pozyskiwaniem terenów pod budowę nowych nekropolii. Nikt nie chce mieszkać obok cmentarza. - W skali całego Krakowa miejsca pochówkowe są zabezpieczone do 2018 r. Cmentarze Rakowicki i Podgórski już dawno są zamknięte. W Grębałowie miejsca się kończą, wystarczy ich na niecały rok. Został już tylko cmentarz Batowicki - wylicza Anna Rybakiezy-Ralska, dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie. - Problem z miejscami pochówkowymi jest też na mniejszych cmentarzach (np. na Woli Duchackiej, w Mydlnikach czy Bronowicach), nie ma bowiem możliwości ich poszerzenia. Ani gminna, ani prywatna Kraków stracił już dwie szanse na budowę spopielarni: w 1993 i 2005 r. W obu przypadkach władze miasta nie wykazały dość determinacji, aby przekonać mieszkańców, że inwestycja nie będzie szkodliwa dla ich zdrowia. W 2005 r. radni Dzielnicy III Prądnik Czerwony, którzy początkowo nie mieli nic przeciwko budowie spopielarni, niespodziewanie ulegli presji mieszkańców. Protestów przestraszył się także prezydent Jacek Majchrowski. Moment nie był sprzyjający podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji: zbliżały się wybory samorządowe. Podczas jednego z wieców na Prądniku Czerwonym prezydent obwieścił: - Nie będzie spopielarni na terenie Prądnika! - za co został nagrodzony brawami. A wcześniej dyrektorka Zarządu Cmentarzy Komunalnych obiecywała, że spopielarnia zwłok będzie gotowa w 2006 roku. Nieudane próby wybudowania spopielarni mają na swoim koncie prywatni inwestorzy. W kwietniu 2005 r. firma Prosmed chciała postawić krematorium przy Szpitalu im. S. Żeromskiego. Nie zgodził się na to Urząd Miasta, argumentując, że taka inwestycja spowodowałaby zanieczyszczenie środowiska i nie jest akceptowana przez lokalną społeczność. Krakowski sanepid przedstawił opinię, z której wynikało, że budowa spopielarni według tego projektu spowodowałaby przekroczenie dopuszczalnych stężeń dwutlenku azotu. Protestowali także radni z Nowej Huty. - Mieszkańcy mówią, że ludzie chorzy, którzy leżą w szpitalu, będą przez okno widzieli kominy krematorium. To dosyć smutny widok, zwłaszcza dla kogoś, kto walczy o życie - mówił radny Marek Grochal. Prywatną spopielarnię próbowało także wybudować Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych, które najpierw starało się o zgodę na lokalizację przy cmentarzu Batowickim (w pobliżu "Reduty" - miejsca, gdzie odbywają się wesela i konferencje), a potem chciało wydzierżawić gminną działkę na terenie fortu Sudół (naprzeciwko cmentarza Batowickiego). Obie te lokalizacje zostały jednak oprotestowane przez mieszkańców. Bez kominów W Polsce jest coraz więcej chętnych do kremacji. W 2006 r. ich liczba zwiększyła się o 16 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. W ub.r. w polskich spopielarniach wykonano prawie 20 tysięcy spopieleń. To 6 proc. wszystkich pochówków, co oznacza, że co osiemnasty zmarły był poddany kremacji. Najwięcej wykonano ich w spopielarni komunalnej w Warszawie - 3,7 tys. Na drugim miejscu znalazło się prywatne krematorium w Rudzie Śląskiej (3,2 tys.). Najwięcej kremacji w stosunku do liczby zmarłych wykonano w Poznaniu: co piąty zmarły mieszkaniec stolicy Wielkopolski był poddany spopieleniu. W sumie od 15 sierpnia 1993 r. (wtedy to uruchomiono pierwszy zakład kremacji - w Poznaniu) do końca ubiegłego roku skremowano w polskich spopielarniach ok. 110 tysięcy zmarłych. Ta usługa kosztuje kilkaset złotych. Budynki, w których znajdują się piece kremacyjne, są dyskretne; nie mają nawet komina. - Spopielarnia to nie jest krematorium. Ciała nie spala się w ogniu. Najpierw piec jest nagrzany do temperatury ok. 800 stopni Celsjusza, a potem wsuwa się do niego trumnę - tłumaczy Anna Rybakiezy-Ralska. Ciało więc nie jest spalane, ale rozsypuje się pod wpływem wysokiej temperatury. Dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii piece kremacyjne są energooszczędne i przyjazne środowisku. Nie wydostaje się z nich dym, zapach ani pył. Zaletą jest też bardzo niski poziom hałasu towarzyszący spopielaniu. Kremacja trwa od 60 do 80 minut. Cały proces sterowany jest komputerowo. AGNIESZKA MAJ PAULINA SZYMCZEWSKA Spopielarnie w Polsce Bytom - właścicielem jest Śląski Zakład Pogrzebowy "Walicki", wybudowana w 2003 roku, 3 tys. 45 spopieleń rocznie, cena skremowania 550 zł Częstochowa - gminna spopielarnia, działa od końca 2005 roku, 1 tys. 337 spopieleń rocznie, cena 550 zł Gdańsk - właściciel: PPU "Zieleń", istnieje od 2002 roku, 1,2 tys. spopieleń, cena 700 zł Łódź - kościelna spopielarnia, działa od czerwca 2007, cena 600 zł Poznań - właściciel: SP "Universum", działa od 1993 roku, 2,7 tys. spopieleń, cena 630 zł Ruda Śląska - właściciel: "Park Pamięci" UPiK Sp. z o.o., istnieje od 1997 r., 3,2 tys. spopieleń rocznie, cena 600 zł Szczecin - należy do Zakładu Usług Komunalnych, działa od 2005 roku, 964 spopieleń, cena 590 zł Warszawa - miejska spopielarnia, istnieje od 1997 r., 3,7 tys. spopieleń, cena 716 zł Wrocław - miejska spopielarnia, działa od 1997 r., 3 tys. spopieleń, cena 600 zł Historia choroby 1993 rok - pojawił się pomysł budowy spopielarni przez gminę. Miała powstać w domu przedpogrzebowym na cmentarzu Batowickim. Po protestach mieszkańców z projektu domu wykreślono spopielarnię. 1 października 2004 - Komisja Infrastruktury RM zwróciła się do prezydenta, by w trybie pilnym zajął się przygotowaniami do budowy spopielarni na cmentarzu Batowickim. Miała to być inwestycja publiczno-prywatna. 11 marca 2005 - Zarząd Cmentarzy Komunalnych złożył do Wydziału Architektury i Urbanistyki UMK wniosek o wydanie pozwoleń na budowę spopielarni zwłok w budynku na cmentarzu Batowickim. 7 lipca 2005 - Komisja Infrastruktury RM jednomyślnie zaakceptowała działania ZCK na rzecz budowy spopielarni. 14 lipca 2005 - w budżecie miasta znalazły się pieniądze na budowę spopielarni z dwoma piecami. 4 października 2005 - ogłoszenie przetargu na projekt spopielarni. 25 października 2005 - negatywna opinia w sprawie budowy spopielarni wydana przez Dzielnicę III Prądnik Czerwony. Zawiązuje się komitet protestacyjny, w skład którego wchodzą mieszkańcy osiedla. 4 listopada 2005 - przetarg na projekt krematorium zostaje unieważniony ze względu na protesty społeczne. listopad 2005 - prezydent Jacek Majchrowski rezygnuje z pomysłu budowy spopielarni na terenie Prądnika Czerwonego. marzec 2006 - prezydent zwrócił się do przewodniczących wszystkich 18 dzielnic w Krakowie z prośbą o rozważenie, czy możliwa jest budowa spopielani na ich terenie. Wszystkie odpowiedziały odmownie. Jak radzili sobie inni? Pierwsza w Polsce spopielarnia powstała w 1993 r. w Poznaniu, na cmentarzu Miłostowo, w zaadaptowanym pięknym, starym forcie pruskim. Inwestycja nie spotkała się z protestami mieszkańców. - Myślę, że to m.in. kwestia trafnej lokalizacji. Nasz zakład kremacji nie ma sąsiedztwa. Najbliższe zabudowania mieszkalne znajdują się w odległości ok. 1 kilometra - wyjaśnia Piotr Szlingiert, prezes Spółdzielni Pracy "Universum", właściciela spopielarni, i dodaje, że zwyciężyło tu również ekonomiczne podejście do sprawy. Na cmentarzach zaczyna brakować miejsca. Kremacja pozwala je zaoszczędzić, a poza tym jest tańsza od tradycyjnego pochówku (o co najmniej 30 procent). W tym samym 1993 roku ruszyła również budowa spopielarni w Warszawie: na Cmentarzu Komunalnym Północnym w dzielnicy Bielany (na obrzeżach miasta). Tu jednak inwestycja rodziła się w bólach. - Protestowali mieszkańcy i samorządowcy. Padały oskarżenia, że spopielarnia będzie szkodzić środowisku i truć ludzi. Próbowano blokować inwestycję, nasyłano inspektorów ochrony środowiska - przypomina Stanisław Kłopotowski, kierownik działu inwestycji i remontów Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Warszawie. - Najpierw był problem z pozwoleniem na budowę, a jak już inwestycja doszła do skutku, to z kolei nie mogliśmy uzyskać pozwolenia na użytkowanie. Spopielarnia stała nieużywana przez ponad rok. Miasto próbowało negocjować z okolicznymi mieszkańcami (m.in. zyskali oni kanalizację). W końcu sprawa trafiła do NSA. - Po stronie protestujących nie było merytorycznych argumentów. Sąd uznał ich oskarżenia za bezzasadne i stwierdził, że spopielarnia, nie stwarza zagrożenia - podsumowuje Kazimierz Mikulski, zastępca kierownika Cmentarza Komunalnego Północnego. Pierwsza kremacja odbyła się 23 stycznia 1997 r. Najnowszy, dziewiąty tego typu obiekt w Polsce (uruchomiono go pod koniec czerwca tego roku), a jednocześnie pierwszy kościelny, działa w Łodzi, na 10-hektarowym cmentarzu rzymskokatolickim przy ul. Zakładowej. Zarówno cmentarz, jak i spopielarnia należą do Kurii Archidiecezji Łódzkiej. Starania o budowę spopielarni w Łodzi rozpoczęto już ponad 10 lat temu. Gdy kolejne inicjatywy upadały z powodu protestów, sprawę w swe ręce wziął Kościół. - Zaproponowano kurii kupno zamówionego przez miasto pieca kremacyjnego i budowę spopielarni na jednym z cmentarzy katolickich. Ponieważ kuria zarządza cmentarzem, położonym w znacznej odległości od terenów zabudowanych, zdecydowano się na podjęcie tej inwestycji - twierdzi ks. Zbigniew Tracz, wicekanclerz Kurii Archidiecezji Łódzkiej. Wtedy sprawa nabrała tempa: wdrożono procedurę zmierzającą do uzyskania stosownych decyzji administracyjnych. - Wszystkie zobowiązania po stronie inwestora zostały spełnione. Ten fakt, jak również informacje zawarte w raporcie oddziaływania inwestycji na środowisko posłużyły Urzędowi Miasta do wyjaśnienia uwag i wniosków zgłoszonych przez mieszkańców pobliskich osiedli - uzupełnia ks. Zbigniew Tracz. Kościół nie zabrania Kościół katolicki dopuszcza kremację - oficjalnie zalegalizowano ją w 1963 r. Postanowienia z 1963 r. podtrzymuje także znowelizowany Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r.: "Kościół usilnie zaleca zachowanie pobożnego zwyczaju grzebania ciał zmarłych, nie zabrania jednak kremacji, jeśli nie została wybrana z pobudek przeciwnych nauce chrześcijańskiej" (Kanon 1176, paragraf 3). Stanowisko to potwierdził papież Jan Paweł II, zaakceptowały je również inne kościoły chrześcijańskie skupione w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Jak podkreślają duchowni, spopielenie ludzkiego ciała nie sprzeciwia się żadnemu z dogmatów. Istotne jest natomiast, by urna z prochami została otoczona należnym szacunkiem (tak samo jak - w przypadku tradycyjnego pochówku - trumna z ciałem zmarłego), a pogrzeb powinien być odprawiony z zachowaniem przepisów liturgicznych. "Dziennik Polski" 2007-10-09
Autor: wa