Przejdź do treści
Przejdź do stopki

System to pieśń przyszłości

Treść

Zgodnie z zapowiedzią premiera Donalda Tuska Senat bez poprawek przyjął nowelizację ustawy refundacyjnej. Senatorowie PO nie zgodzili się na zmiany usuwające przepisy pozwalające karać aptekarzy za realizację błędnie wystawionych przez lekarzy recept. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zadeklarował, że w rozporządzeniach do ustawy uregulowane zostaną zasady kontroli aptekarzy, aby system kontroli był przejrzysty i nie budził wątpliwości kontrolowanych.
Bartosz Arłukowicz przekonywał wczoraj senatorów, że choć wszystkie postulaty farmaceutów nie zostały uwzględnione w nowelizacji ustawy refundacyjnej - obowiązującej zaledwie od 1 stycznia - to zawarto w niej pewne zmiany, które wychodzą naprzeciw zarówno środowisku aptekarskiemu, jak i lekarskiemu. Minister wyjaśniał, że nowelizacją likwidowany jest np. zapis o zobowiązaniu lekarzy do zwrotu kwoty refundacji leku, jeśli błędnie wypisali receptę. Co do likwidacji analogicznego zapisu - ale dotyczącego aptekarzy - w sprawie karania ich za zrealizowanie błędnie wystawionej przez lekarza recepty Arłukowicz porozumiał się także z farmaceutami. Rząd jednak w swoim projekcie nowelizacji porozumienia w tej sprawie nie uwzględnił. Minister zdrowia tłumaczył nawet senatorom, że o żadnym karaniu aptekarzy nie ma jednak mowy. Politycy rządzącej koalicji musieli zostać specjalnie poinstruowani na tę okoliczność, a zaprzeczanie, iż rząd chce karać aptekarzy, musi być jakimś nowym elementem propagandy ekipy Donalda Tuska. Przynajmniej kilkoro polityków PO podczas senackiej debaty nad ustawą refundacyjną stwierdziło bowiem, że w ustawie nie ma mowy o żadnych karach. Karą taką jest jednak faktycznie zobowiązanie do zwrotu kwoty refundacji leku wraz z odsetkami, jeśli farmaceuta wydał go na podstawie błędnie wystawionej - w ocenie kontrolera Narodowego Funduszu Zdrowia - recepty. Przy droższych lekach kwota refundacji może być liczona nawet w tysiącach złotych. Minister zdrowia poinformował, że nowelizacja wprowadza możliwość odwołania się aptekarza od decyzji kontrolera NFZ, a także wprowadza abolicję dla lekarzy i aptekarzy, którzy wystawili i zrealizowali błędnie wystawione recepty w okresie do wejścia w życie nowelizacji (np. recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ"), oraz usuwa z ustawy zapis o karaniu aptekarzy za "utrudnianie kontroli". Nie zostało bowiem zdefiniowane, co należy rozumieć przez to utrudnianie. W ustawie pozostał natomiast zapis o karach za uniemożliwienie przeprowadzenia kontroli.
Arłukowicz poinformował, że postulaty aptekarzy mają konsumować rozporządzenia wydane do ustawy refundacyjnej. Tych jednak minister zdrowia nie miał jeszcze przygotowanych. Zadeklarował, że rozporządzenia mają pozwolić na takie uregulowanie kontroli prowadzonych przez NFZ, aby ich system był przejrzysty. - Rozporządzenia zostaną opracowane w porozumieniu ze środowiskiem aptekarskim i lekarskim - obiecał minister Arłukowicz. Zaznaczył, że na postulat aptekarzy o usunięciu z ustawy zapisów umożliwiających ich karanie za realizację błędnie wystawionych recept nie można się było zgodzić, gdyż płatnik, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia, musi mieć kontrolę nad środkami, które wydaje na refundację - a na finansowanie leków wydawanych jest rocznie ok. 9 miliardów złotych. W kontekście starań o kontrolę nad wydatkami na leki ustawa wśród senatorów wielkich kontrowersji nie wzbudziła. Opozycja zgłosiła natomiast szereg poprawek uściślających zapisy ustawy - zwłaszcza dotyczące niekarania aptekarzy za winy przez nich niepopełnione - za "brak przecinka na recepcie". Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości chcieli m.in. sprecyzowania, w jakich przypadkach farmaceuci byliby zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji.
Aptekarz musi się liczyć z tym, iż będzie musiał zwrócić kwotę refundacji leku wydanego pacjentowi, który uzyskał receptę, mimo że nie jest ubezpieczony. Faktu ubezpieczenia pacjenta nie jest jednak w stanie w stu procentach potwierdzić ani lekarz, ani farmaceuta. Arłukowicz poinformował, że rząd chciałby "jak najszybciej" wprowadzić system pozwalający na weryfikację faktu ubezpieczenia. - Dążymy do tego i mam nadzieję, że uda nam się przeprowadzić to skutecznie i szybko, aby powstał rzetelny mechanizm weryfikacji ubezpieczenia pacjenta w centralnym wykazie ubezpieczonych. Dzisiaj taki wykaz już funkcjonuje. Ale informacje w nim zawarte nie są informacjami w stu procentach potwierdzonymi, pewnymi. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, aby lekarz miał możliwość sprawdzenia w systemie informatycznym tego, czy pacjent jest ubezpieczony, czy nie - dodał Arłukowicz. Zaznaczył jednak, iż takich rozwiązań nie wprowadza się z dnia na dzień. W przyszłości - do czasu uruchomienia systemu informatycznego - miałby obowiązywać system składania przez pacjentów oświadczeń, że są ubezpieczeni - poinformował szef resortu zdrowia. Biorąc pod uwagę, iż nawet urzędnicy państwowi nie są w stanie z pewnością stwierdzić na podstawie centralnego wykazu ubezpieczonych, czy dany pacjent jest faktycznie ubezpieczony, zastanawiające jest to, że poprzedni minister zdrowia - Ewa Kopacz, która ustawę refundacyjną przygotowywała, nie miała skrupułów, aby odpowiedzialność finansową za wypisanie recepty na lek refundowany osobie nieubezpieczonej i realizację takiej recepty przerzucić na lekarzy i aptekarzy. A ustawa refundacyjna nie przewidywała również odwołania się farmaceutów od decyzji kontrolerów NFZ.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Piątek, 20 stycznia 2012, Nr 16 (4251)

Autor: jc