Sukces lekarzy
Treść
Wczoraj, po 55 dniach strajku, lekarze Szpitala im. L. Rydygiera w Krakowie przystąpili do pracy. To efekt porozumienia podpisanego pomiędzy dyrekcją szpitala a protestującymi lekarzami. Do pracy powrócili także okuliści wojewódzkiego szpitala w Witkowicach, w którym na zabieg czeka ok. 900 osób. W Szpitalu im. L. Rydygiera w Krakowie strajk prowadzony był bardzo konsekwentnie: od 21 maja przyszpitalne przychodnie były nieczynne, przyjmowani byli pacjenci wyłącznie w stanach zagrożenia życia i zdrowia, zabiegi planowe nie były wykonywane, Narodowy Fundusz Zdrowia nie płacił pieniędzy, bo nie miał za co. Straty placówki rosły z dnia na dzień i osiągnęły blisko 6 mln zł. Wobec braku porozumienia na szczeblu centralnym kierownictwo szpitala - zagrożonego w tej sytuacji bankructwem zaczęło szukać porozumienia z załogą. Wielodniowe negocjacje były bardzo żmudne. Porozumienie przewiduje, że lekarz na stanowisku starszego asystenta, ordynatora lub zastępcy ordynatora otrzyma 1000 zł podwyżki brutto. Lekarz asystent dostanie 800 zł brutto, lekarz młodszy asystent - 700 zł brutto. Równocześnie medycy - z wyłączeniem lekarzy rezydentów i stażystów - otrzymali prawo do wykorzystania 14 dni płatnego urlopu na szkolenia. Skąd pieniądze na realizację porozumienia? - Będziemy obniżać koszty działalności w innych obszarach. Równocześnie - co jest jednym z warunków ugody - występujemy do kierownictwa Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia o podwyższenie wartości punktu, dzięki czemu otrzymalibyśmy więcej pieniędzy - podkreśla dyrektor Krzysztof Kłos. - Od wczoraj dzwonimy do pacjentów, którzy z powodu strajku nie zostali przyjęci w naszej placówce. Jeśli do kogoś nie zdołamy się dodzwonić, prosimy o kontakt; każdy chory otrzyma termin tak szybko, jak tylko będzie to możliwe - zaznacza dyrektor. W podobnym tonie wypowiada się dr Krzysztof Pach, przewodniczący terenowego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Szpitala im. L. Rydygiera, jeden z sygnatariuszy porozumienia. - Gdybyśmy strajkowali dalej, placówka zostałaby zlikwidowana, nasi pacjenci musieliby szukać pomocy gdzie indziej. Do tego nie chcieliśmy dopuścić - zaznacza, dodając, że strajk został jedynie zawieszony i jeśli porozumienie nie zostanie w którymkolwiek punkcie zrealizowane, protest rozpocznie się na nowo. Z lekarzami dogadała się także Ilona Pawlicka, dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Okulistycznego w Witkowicach, w którym strajk prowadzony był niemniej konsekwentnie niż w Rydygierze. Dyrektorka nie potrafiła wczoraj dokładnie wyliczyć strat szpitala wynikających z protestu, bo - jak oświadczyła - będą one możliwe do policzenia dopiero w połowie sierpnia. Z pewnością jest to jednak kwota znacznie przewyższająca 1 mln zł. Od 21 maja do końca ubiegłego tygodnia odwołano bowiem blisko 900 operacji planowych. W myśl zawartego porozumienia, 35-procentowa podwyżka wynikająca z wprowadzonego od października ub. roku przez rząd wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia zostanie doliczona do podstawy wynagrodzenia. Do tej pory wpisana była jako dodatek do pensji. Dzięki temu wzrosną wszystkie pochodne wynagrodzenia - wysługa lat, premia, honoraria za dyżury itp., co oznacza, że lekarze zarobią więcej niż dotąd. Równocześnie lekarze po specjalizacji otrzymali 8 dni płatnego urlopu na szkolenia, natomiast lekarze bez specjalizacji - 14 dni. - Rzecz jasna, będę walczyć w NFZ o renegocjację kontraktu i wyższą wycenę punktu. W przeciwnym razie wywiązanie się z porozumienia będzie bardzo trudne - podkreśla Ilona Pawlicka. Proszący o niepodawanie nazwiska lekarz szpitala w Witkowicach zauważa, że istotną przyczyną zgody załogi na podpisanie porozumienia był fakt, że do terenu, na którym znajduje się szpital, a tym samym budynków rości sobie tytuł Uniwersytet Jagielloński. Pogłębianie strat placówki sprzyjałoby staraniom uniwersytetu o przekazanie mu całego obiektu. Tego nikt w Witkowicach nie chce. Były jednak także inne przyczyny zgody lekarzy na przerwanie strajku: na tzw. ostrych dyżurach w innych szpitalach w Małopolsce dramatycznie brakuje okulistów. Np. wczoraj - a nie jest to odosobniony przypadek - do szpitala trafiło dziecko z Bochni z bardzo poważnym urazem oka. - Gdyby strajk trwał nadal, nim zebrałby się zespół lekarzy, dziecko mogłoby stracić wzrok - usłyszeliśmy w szpitalu. Na dzisiaj zaplanowane są rozmowy dyrekcji szpitala w Nowym Targu ze związkami zawodowymi. Niewykluczone, że także tutaj zostaną one uwieńczone porozumieniem i lekarze tej placówki powrócą do pracy. Czy zatem indywidualne porozumienie dyrektorów z własnymi załogami mogą być jakąś drogą wyjścia z obecnego kryzysu? Nadwyżka w kasie NFZ jest większa niż wstępnie wyliczono i wynosi prawdopodobnie ok. 2 mld zł. Jest zatem co dzielić. - Jeśli dyrektor gdzieś dogaduje się z załogą - chwała mu za to. Natomiast nie rozwiązuje to problemu organizacji ochrony zdrowia, płac pracowników i ich traktowania. To tylko rozwiązanie doraźne i wkrótce konflikt wybuchnie od nowa. Nie może być tak, aby ostatnim reliktem PRL-u pozostawała ochrona zdrowia - odpowiada Jerzy Friediger, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. DOROTA STEC-FUS Zbigniew Religa ostrzega Zdaniem ministra zdrowia Zbigniewa Religi konsekwencją strajku w służbie zdrowia jest brak pieniędzy na płace, a w rezultacie upadłość szpitali. - Lekarze zdawali sobie z tego sprawę - mówił wczoraj w radiu Tok FM. Według ministra zlikwidowanych może być od 5 do 10 proc. placówek. Pytany o to, czy jesienią rząd wróci do rozmów z pielęgniarkami, powiedział że tak, ale by rozmawiać o przyszłości - podwyżkach na lata następne. Dodał, że realna podwyżka w granicach 15 proc. jest możliwa w przyszłym roku. Minister zapowiedział likwidację Centrum Matki Polki w Łodzi. Według dyrektora Centrum Przemysława Oszukowskiego, docelowo placówka - zgodnie z istniejącą od dawna koncepcją - powinna zostać klinicznym szpitalem Uniwersytetu Medycznego. Protest głodowy prowadzi tam obecnie ok. 10 lekarzy, kilkudziesięciu jest na zwolnieniach lekarskich. Według OZZL lekarze strajkują w prawie 290 szpitalach na terenie całego kraju. W ponad 20 placówkach prowadzone są głodówki, a w 86 szpitalach większość lekarzy zwolniła się z pracy. (PAP) "Dziennik Polski" 2007-07-18
Autor: wa