Studencki Festiwal Piosenki
Treść
Jeszcze nigdy nie było tak głośno na Studenckim Festiwalu Piosenki jak wczoraj - rekord padł podczas koncertu rockowej grupy Coma w sali widowiskowej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Sześć lat temu obecny wokalista formacji - Piotr Rogucki - zajął drugie miejsce w festiwalowym konkursie. Wtedy pojawiła się w jego głowie myśl. - A co by było, gdyby połączyć poezję z rockiem? - żartobliwie wspominał podczas występu. - Tak powstała grupa Coma! Koncerty zespołu Roguckiego przyciągają tłumy młodzieży - podobnie było także tym razem. Sala została sprawnie przygotowana do występu - po bokach ustawiono trybuny, a przed sceną zrobiono miejsce dla chcących bawić się w tradycyjnie "rockowy" sposób. Grupa przywitała publiczność monumentalnym utworem "Zaprzepaszczony siły wielkiej armii świętych znaków". To długa, rozbudowana kompozycja, jedna z najlepszych w dorobku Comy. Rogucki odśpiewał ją, stojąc na specjalnym podwyższeniu, podświetlony od tyłu, tak, że widać było tylko jego cień. Dobrze komponowało się to z dramatycznym tekstem i muzyką. Najważniejszy był jednak głos Roguckiego - niezwykle wyrazisty, mocny, o zdartej barwie. Wokalista operował nim w fenomenalny sposób, śpiewając niebanalne teksty o zdecydowanie literackim rodowodzie. W drugiej połowie koncertu pojawiły się lżejsze kompozycje. Była to jednak tylko cisza przed burzą - w finale Coma znów uderzyła w najmocniejsze tony. Zabrzmiało dynamiczne "Skaczemy", porywająca "Święta/Wojna" i ekstatyczna "Schizofrenia", zwieńczona prezentacją składu zespołu dokonaną przez Roguckiego na tle gitarowej kakofonii. Muzyka grupy otrzymała podczas koncertu wspaniałą oprawę świetlną - dawno nie można było oglądać w Krakowie tak profesjonalnie przygotowanego rockowego show polskiego wykonawcy. (GZL) *** Czwartek był drugim dniem przesłuchań uczestników konkursu podczas Studenckiego Festiwalu Piosenki. Wśród kilkunastu wykonawców tzw. objawienia nie było. Acz uwagę ósemki jurorów mogli zwrócić na siebie Gabriela Lencka z Warszawy, Agnieszka Kowalczyk z Kielc w piosenkach Tomasza Kordeusza, może także czerpiąca z góralszczyzny Folkoperacja z Zakliczyna czy przyciągający uwagę autorskimi piosenkami Jacek Gutry z Warszawy. Dziś ostatni dzień konkursu; oby - jak wielokrotnie bywało - był lepszy. (WAK) *** We wczorajszym krakowskim dodatku "Gazety Wyborczej" p. Kozik zaatakował mojego rozmówcę ze środowego numeru "Dziennika Polskiego", Jacka Wilczyńskiego - dyrektora 43. SFP i prezesa Instytutu Sztuki - który od 10 lat organizuje ten festiwal. Sposób, w jaki uczynił to p. Kozik, świadczy albo o skrajnie złej woli, albo dowodzi, że p. Kozik nie rozumie zdań, które czyta. Oba te przypadki wykluczają polemikę. P. Kozik od iluś lat co jakiś czas atakuje festiwal. Widać odczuwa taką potrzebę. Zatem odnotowuję jedynie ten kolejny przypadek myślowej obstrukcji, ale w spór nie wchodzę. Od adwersarzy oczekuję co najmniej zdolności czytania ze zrozumieniem. Klasyk rzekłby: tekst p. Kozika dowodzi, że z mej rozmowy z Jackiem Wilczyńskim p. Kozik zrozumiał same tylko samogłoski. Wiem, że to jest mało. Ale wiem też, że bywa, iż jest to wszystko. WACŁAW KRUPIŃSKI "Dziennik Polski" 2007-10-19
Autor: wa