Studenci odszukali zaginione groby
Treść
Z Mateuszem Drozdowskim, studentem, członkiem koła historyków UJ, rozmawia Marcin Austyn W jaki sposób studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Pedagogicznej zostali włączeni w projekt poszukiwania grobów wojennych? - Propozycja wyszła od Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, a my chętnie przystaliśmy na nią, gdyż była to dla nas szansa na połączenie przyjemnego z pożytecznym. Jest to jakaś forma badań naukowych, których w czasie studiów mamy ograniczoną ilość. Pojawiła się tu też nuta przygody - musieliśmy buszować po zarośniętych, zaniedbanych cmentarzach, odnajdywać obiekty, których lokalizacja była niejasna, weryfikować te dane, rozmawiać z wieloma ludźmi. Czasami zdarzało się, że na podstawie rozmów, poszukiwań, odnajdywaliśmy zapomniane, zagubione obiekty. Jaki jest wymierny udział studentów w tworzeniu bazy? - Nasza praca polegała na wyjazdach i, już na miejscu, weryfikacji, uzupełnianiu danych, które dostarczył nam MUW, a następnie sporządzaniu bibliografii już w Krakowie. Co sprawiało Państwu największą trudność? - Zdarzało się, że podana lokalizacja nie była jasna. Wiedzieliśmy, że w danej miejscowości powinien znajdować się jakiś obiekt, ale na miejscu okazywało się, że jest on zagubiony, zarośnięty, znajduje się w lesie i jest zapomniany nawet przez miejscową ludność. To wiązało się ze żmudnymi poszukiwaniami. W jednym przypadku okazało się, że leżący na granicy dwóch miejscowości obiekt wymieniony był dwukrotnie. Jednak wszystkie nieścisłości udało się wyjaśnić. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-06-19
Autor: wa