Strażnicy fotoradarów
Treść
Od dzisiaj Straż Miejska znów będzie mogła wystawiać mandaty za przekroczenie prędkości. Prowadzenie spraw z tym związanych może jednak spowodować, że mundurowi zamiast na ulicach, ugrzęzną przy biurkach. Nowelizację prawa o ruchu drogowym w połowie czerwca przyjął Sejm. Miało to związek z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z marca tego roku. TK uznał wówczas, że Straż Miejska nie może karać mandatami kierowców zarejestrowanych przez fotoradar za przekroczenie dozwolonej prędkości. TK uznał za niekonstytucyjne przepisy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji, które dawało Straży Miejskiej takie uprawnienia. Podkreślił, że ustawa o ruchu drogowym, na podstawie której wydano to rozporządzenie, nie pozwala straży na ściganie takich wykroczeń. Nowelizacja ustawy o ruchu drogowym upoważniła strażników miejskich do kontroli prędkości na drodze. Po rejestracji strażnik nie może jednak - tak jak policjant - wydać polecenia do zatrzymania samochodu. Strażnicy mogą natomiast ustalać nazwisko właściciela pojazdów i wezwać go do siedziby straży. Sprawca może być tam pouczony lub ukarany mandatem. Może zostać także przeciw niemu skierowany wniosek do sądu. - Fotoradary nadal będzie obsługiwać policja. Nie chcemy wchodzić w jej kompetencje w tym zakresie w przypadku dużych dróg, często pełniących rolę tras tranzytowych. Przydałyby się nam natomiast fotordary na przykład na osiedlach, w pobliżu placówek oświatowych. Na razie jednak nie planujemy zakupu tych urządzeń - zapewnia Monika Chylaszek-Jarosz, rzeczniczka Straży Miejskiej w Krakowie. Przejęcie nowych obowiązków przez krakowską SM łączyłoby się z trudnościami. - Jeżeli chodzi o obsługę fotoradarów na ulicy - to drobiazg. Jednak później potrzeba wiele osób do prowadzenia postępowań związanych z przekraczaniem prędkości na drogach. Przy naszych możliwościach kadrowych wolimy, żeby nasi funkcjonariusze patrolowali ulice niż siedzieli za biurkiem. Kupno jednego fotoradaru to wydatek 150-220 tys. zł. Nie wszystkich na to stać. O tym, że nie ma pieniędzy na zakup takich urządzeń i możliwości kadrowych do ich obsługi poinformowano nas w SM w Tarnowie oraz w Rzeszowie. Zakupu rejestratorów nie planuje także straż w Nowym Sączu. W niektórych miastach strażnicy miejscy będą jednak korzystać z fotoradarów. Warszawska straż dysponuje dwoma takimi rejestratorami wypożyczonymi od policji, ale zamierza kupić kolejne trzy. Obliczono, że urządzenie w ciągu pięciu godzin pracy wykonuje średnio 4,5 tys. zdjęć pojazdów, które przekroczyły dozwoloną prędkość. Od 1 stycznia do 21 marca, czyli do orzeczenia TK, strażnicy miejscy w Warszawie wystawili ponad 2,6 tys. mandatów na kwotę 620 tys. zł. - Kwoty uzyskane z mandatów robią wrażenie, ale głównie chodzi o cel prewencyjny. Fotoradary zamierzamy wykorzystywać szczególnie w okolicy szkół - zapowiada Marek Kulasza z biura prasowego SM w Warszawie. W Poznaniu od dziś strażnicy powrócą do korzystania z dwóch fotoradarów. - Odnotowujemy nawet takie przypadki, że przez ulicę, przy której po jednej stronie jest szkoła, a po drugiej ogródek jordanowski, a środkiem przejeżdża tramwaj, samochód potrafił jechać z prędkością około 150 km/h. Korzystanie z fotoradarów na mieście jest więc koniecznością i naszym zdaniem wpływa na poprawę bezpieczeństwa. Takie działania mają przede wszystkim na celu zdyscyplinowanie kierowców - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik SM w Poznaniu, gdzie 18 funkcjonariuszy zajmować się będzie obsługą fotoradarów oraz typowo biurowym prowadzeniem spraw związanych z przekroczeniem prędkości. (TYM) "Dziennik Polski" 2007-07-24
Autor: wa