Stan wyrobiska wskazuje na wybuch metanu
Treść
Pierwsze relacje ratowników pracujących w kopalni "Wujek - Śląsk" opisujące stan miejsca, w którym w piątek doszło do zapłonu metanu, wskazują, że w wyrobiskach nastąpił wybuch - ocenił Wyższy Urząd Górniczy. Tymczasem wczoraj służby ratownicze dokonały oceny przeprowadzonej akcji, a ich sprawozdanie nie wykluczyło słuszności doniesień medialnych o niefrasobliwości przedstawicieli kopalni, którzy mieli zbyt późno wezwać pomoc. W szpitalu w Siemianowicach zmarł wczoraj kolejny górnik. To już 15. ofiara.
- Najprawdopodobniej to był zapłon i w wyniku zapłonu nastąpił wybuch metanu. Możemy tak dzisiaj powiedzieć, dlatego że mamy informacje od ratowników górniczych, jakie skutki są w wyrobiskach. Skutki raczej wskazują na to, że był to wybuch metanu - podkreślił Piotr Litwa, prezes WUG. Nie wykluczył, że duża ilość metanu w miejscu katastrofy mogła być związana z tzw. metanową pułapką. To zjawisko polegające na nagłym i niekontrolowanym uwolnieniu metanu ukrytego w skałach.
Jednak w ocenie górników, w feralnym wyrobisku jeszcze kilka godzin przed tragicznym wypadkiem dwukrotnie przekraczany był dopuszczalny poziom metanu. Dzień wcześniej taka sytuacja miała zaistnieć aż czterokrotnie.
Dziś w kopalni po raz pierwszy zebrała się komisja, która ma wyjaśnić przyczyny katastrofy. W tym celu eksperci muszą zbadać miejsce wypadku. Na razie jest to niemożliwe z uwagi na trudne warunki panujące w wyrobisku.
Komisja zapoznała się z wynikami prac Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, który tuż po wypadku wszczął postępowanie, oraz z przebiegiem akcji ratowniczej. Eksperci ustalili też listę niezbędnych do przeprowadzenia badań.
Karetki niewezwane na czas?
W katastrofie w kopalni "Wujek - Śląsk" zginęło 15 górników - trzech z nich zmarło w szpitalach na skutek odniesionych obrażeń, a blisko 40 jest w szpitalach - stan wielu z nich określany jest jako ciężki lub bardzo ciężki. Tymczasem sposób niesienia im pomocy stał się kolejnym tematem do dyskusji. Według danych pogotowia ratunkowego ratownicy medyczni otrzymali zgłoszenie o wypadku dopiero 40 minut po wybuchu. Przedstawiciele kopalni tłumaczyli to opóźnienie krytyczną sytuacją i prowadzeniem akcji ratunkowej. W ocenie Andrzeja Bieleckiego, rzecznika kopalni, stało się tak, bo nie od razu było wiadomo, co stało się na dole. Według relacji ratowników medycznych, kiedy pierwsze karetki dotarły do kopalni - o godz. 11.02 (osiem minut po wezwaniu) - na powierzchni było już kilkunastu ciężko rannych górników. Ratownicy medyczni nie byli jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak długo poszkodowani górnicy oczekiwali na pomoc.
Tymczasem Katowicki Holding Węglowy, do którego należy kopalnia "Wujek - Śląsk", zapewnił, że w czasie akcji ratowniczej ranni górnicy nie musieli czekać na pomoc lub transport z powodu zbyt późnego wezwania karetek pogotowia. Ta kwestia będzie wyjaśniana przez katowicką prokuraturę. - Śledztwo dotyczy wszelkich nieprawidłowości, które są związane z katastrofą w Rudzie Śląskiej. Będziemy badać i ten wątek - podkreśliła prokurator Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Jak poinformowała, do tej pory zostało przesłuchanych kilku świadków, w tym osoby, które brały udział w akcji ratowniczej. Do prokuratury zgłosiła się także osoba, która przekazywała mediom informacje o nieprawidłowościach związanych z bezpieczeństwem metanowym w kopalni - w najbliższym czasie prokuratorzy mają przeprowadzić czynności z jej udziałem.
Po tragedii w kopalni "Wujek - Śląsk" Najwyższa Izba Kontroli weryfikuje plany wydobywcze spółek górniczych i stan bezpieczeństwa górników. Tematem kontroli jest bezpieczeństwo zaopatrzenia Polski w węgiel kamienny. Pod lupę kontrolerów pójdą kopalnie, w których dokumentacji podczas wstępnego rozpoznania pojawiły się sygnały, że mogą wystąpić nieprawidłowości. - Będziemy sprawdzać, czy plany związane z wydobyciem węgla, plany biznesowe uwzględniały - a jeśli tak, to w jaki sposób - bezpieczeństwo górników - powiedział nam Paweł Biedziak, rzecznik NIK. Jak zaznaczył, kontrola ta była już wcześniej planowana przez Izbę na III i IV kwartał 2009 roku. - To, że rozpoczynamy ją po tragedii w kopalni "Wujek - Śląsk", jest przypadkiem - dodał. Piątkowa katastrofa sprawiła jednak, że Izba szczegółowiej zbada kwestie bezpieczeństwa górników. Ocenie poddana zostanie też realizacja zaleceń wydanych po kontroli w kopalni "Halemba", gdzie w listopadzie 2006 roku w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło 23 górników. W ocenie NIK, kontrola potrwa kilka miesięcy.
Pomoc dla poszkodowanych
Z budżetu wojewody śląskiego każda z rodzin ofiar i poszkodowanych w katastrofie górniczej otrzyma 10 tys. złotych. Wojewoda we współpracy z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej wystąpi też z inicjatywą zmian legislacyjnych w sprawie przyznawania rent wdowom górniczym - obecne przepisy precyzują, że tylko kobiety, które ukończyły 50. rok życia, mogą otrzymać taką rentę. Pomoc zadeklarował też rząd, który na ten cel przeznaczył 560 tys. złotych. Akcję pomocy zorganizowała też Caritas i samorządy terytorialne. Rodziny otrzymają również wsparcie finansowe wynikające ze zbiorowego układu pracy i systemu ubezpieczeń w Katowickim Holdingu Węglowym, do którego należy KWK "Wujek - Śląsk".
W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek - Śląsk" doszło do zapalenia się metanu. W dniu katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę i poniedziałek w szpitalu zmarły kolejne dwie osoby. W szpitalach przebywa obecnie 40 górników (w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej jest leczonych 7 górników, w Zespole Szpitali Miejskich w Chorzowie - 2, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 w Sosnowcu - 4, w Szpitalu Miejskim w Siemianowicach Śląskich - 3, w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - 24). Stan najbardziej poparzonych jest ciężki.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-09-23
Autor: wa