Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Specmieszkania do kontroli

Treść

Przejmowanie przez funkcjonariuszy mieszkań służbowych na wieczyste użytkowanie dzięki zameldowaniu rodziny to zdaniem członków sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych wierzchołek góry lodowej. Innym ze sposobów przejęcia takiego lokalu miały być naciski na gminę - właściciela mieszkania, by zostało sprzedane funkcjonariuszowi na preferencyjnych warunkach. Członkowie sejmowej komisji nadzorującej służby specjalne chcą skontrolować przydziały i wykorzystanie w ostatnich latach mieszkań służbowych przez funkcjonariuszy służb podległych MSWiA oraz pracowników ABW, m.in. Krzysztofa Bondaryka i ppłk. Jacka Mąkę. - Sprawę trzeba zbadać. W kwestii mieszkań służbowych działy się różne dziwne rzeczy, przynajmniej takie sygnały do nas docierają. Każda władza od 1989 roku właściwie ma tutaj, delikatnie mówiąc, beneficjentów - stwierdza wprost poseł Paweł Graś (PO), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Sobotnia publikacja "Naszego Dziennika", w której ujawniliśmy, iż prominenci służb specjalnych, a także jednostek podległych MSWiA przejmują w "wieczne użytkowanie" przydzielone im mieszkania służbowe, meldując w nich rodzinę, wywołała burzę. Zameldowanie dziecka lub żony w służbówce, przy założeniu, że funkcjonariusze regularnie płacą czynsz, sprawia, iż właściciel lokalu, którym najczęściej jest gmina, nie ma w zasadzie możliwości usunięcia takiego lokatora, nawet po odejściu funkcjonariusza ze służby lub przeniesieniu do innego miasta. Właściciel mieszkania musiałby bowiem zapewnić najemcom lokal zastępczy o podobnym standardzie, a to w przypadku luksusowych mieszkań, jakie przyznają sobie "służbowo" funkcjonariusze, jest dla gminy nieopłacalne. Operacje na mieszkaniach Dziwić może reakcja kierownictwa ABW. Rzecznik prasowy Agencji mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, komentując naszą publikację pt. "Mieszkaniowe eldorado", zapewniała w sobotę dziennikarzy, iż ABW "rozważa podjęcie kroków prawnych" wobec "Naszego Dziennika". Nie podała jednak żadnych merytorycznych podstaw, odsyłając tylko do komentarza na stronach Agencji, mającego stanowić odpowiedź na naszą publikację, a w rzeczywistości... wydanego kilka dni wcześniej w odpowiedzi na nasze pytania. Dodajmy, że na część z nich ABW nie odpowiedziała. - Informacje o mieszkaniach służbowych przejmowanych przez funkcjonariuszy ABW potwierdzają moje doświadczenie z samorządu warszawskiego, kiedy byłem burmistrzem Śródmieścia - mówi poseł Jarosław Zieliński (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Przedstawiciele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zapewniają, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem. W specjalnie wydanym oświadczeniu mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska napisała: "Nie istnieją żadne preferencje dla funkcjonariuszy ABW dotyczące najmu, użytkowania bądź wykupu lokali komunalnych. Nie ma ustalonej odrębnej ceny wykupu lokali mieszkalnych dla funkcjonariuszy ABW. (...) Funkcjonariusze, którzy wykupują mieszkania jako dotychczasowi najemcy, korzystają z takich samych bonifikat jak wszyscy pozostali najemcy oraz płacą za lokale cenę ustaloną przez właściciela, czyli gminę, w wysokości, na zasadach i w trybie przewidzianym dla wszystkich". Innego zdania jest jednak przewodniczący Zieliński. - Zetknąłem się wówczas z tymi sprawami nieco od innej strony, jako osoba zarządzająca częścią zasobu komunalnego Warszawy. Badałem nieco te kwestie i muszę powiedzieć, że najróżniejsze operacje były dokonywane wtedy na mieszkaniach czy też szerzej ujmując, lokalach służbowych. Krótko mówiąc, wiele działań prowadziło do prób prywatyzacji i przejęcia lokali - komentuje poseł Zieliński, w latach 2002-2004 burmistrz dzielnicy Warszawa Śródmieście. Przydział pełen wątpliwości Reakcja przedstawicieli ABW jest zaskakująca tym bardziej, że długo musieliśmy czekać, aby uzyskać odpowiedzi na pytania o mieszkania służbowe, m.in. w sprawie lokalu ppłk. Jacka Mąki. Informacja Agencji i tak nie rozwiała naszych wątpliwości. - Zgodnie z art. 104 pkt 1 Ustawy z dnia 24 maja 2002 roku o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, na lokale mieszkalne dla funkcjonariuszy przeznacza się lokale uzyskane w wyniku działalności inwestycyjnej właściwej Agencji oraz pozostające i przekazane do dyspozycji szefa tej Agencji - poinformowała mjr Koniecpolska-Wróblewska. Choć zdaniem Julii Pitery, pełnomocnika rządu ds. zwalczania nieprawidłowości w działaniach organów państwowych, w sprawie "mieszkania Mąki" nie ma nieprawidłowości, to jednak niewykluczone, że minister nie zauważyła "naciągnięcia" przepisów prawa. - Pan ppłk Jacek Mąka został z dniem 2 sierpnia 2004 r. przeniesiony z urzędu do pełnienia służby w Warszawie, a więc zgodnie z art. 110 ust. 1 pkt 2 przywołanej ustawy mógł mu być przydzielony lokal mieszkalny w nowym miejscu pełnienia służby. Sam ppłk Jacek Mąka ani nikt z członków jego rodziny (w rozumieniu art. 103 ustawy o ABW oraz AW) nie posiadał lokalu mieszkalnego w nowym miejscu pełnienia służby - zapewnia minister Pitera. Tymczasem zdaniem dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, mieszkanie zostało przyznane Mące przez Andrzeja Barcikowskiego, ówczesnego szefa ABW, w sposób budzący wątpliwości natury prawnej. Jak pisał w swoim "liście otwartym" dziennikarz, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wystąpiła wówczas do Urzędu Miasta o lokal na cele operacyjne. Po otrzymaniu lokalu ABW wykorzystała go jednak na cele nieoperacyjne, przekazując je Mące, który zameldował w nim rodzinę. Członków sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych interesuje też, czy przy przydziale mieszkania służbowego Jackowi Mące nie naruszono regulaminu ABW, który stanowi, że przed otrzymaniem mieszkania służbowego funkcjonariusz musi rozliczyć się z pomocy finansowej udzielonej przez Agencję. Posłowie chcą sprawdzić, czy Mąka, który przeniesienie do Warszawy otrzymał w sierpniu 2004 roku, a mieszkanie służbowe krótko przed wyborami parlamentarnymi w 2005 roku, rozliczył się z pożyczki, zanim zapadła decyzja o przydziale lokalu. Jak poinformowała "Nasz Dziennik" minister Pitera, ppłk Mąka pomoc finansową zwrócił w czerwcu 2005, wpłacając całą kwotę pożyczki do Biura Finansów ABW. Komisje chcą kontroli Zdaniem parlamentarzystów zajmujących się służbami specjalnymi i bezpieczeństwem wewnętrznym Polski, sprawa musi zostać zbadana bardzo dokładnie. - Trzeba prześledzić, w jaki sposób kierownictwo służb, a także poszczególni funkcjonariusze korzystali z tych lokali i czy nie następowało tam naruszenie prawa, jeśli chodzi o dysponowanie lokalami. Zdarzało się na przykład, że ktoś otrzymywał mieszkanie służbowe, następnie rezygnował z pracy w danej instytucji, mieszkania nie oddawał, a dostawał inne mieszkanie służbowe w Polsce - mówi poseł Zieliński. Wiesław Woda (PSL), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, na temat konkretnych przypadków "służbowych mieszkań" wypowiadać się nie chce, ale podkreśla, że sprawa powinna zostać wyjaśniona, ponieważ - jak mówi - nie ma powodów, aby "trzymać ją w tajemnicy". "Afera Nowka" zasłoną dymną? Członkowie Komisji ds. Służb Specjalnych, z którymi rozmawialiśmy, są zdania, że przypadek ppłk. Jacka Mąki, jego rozliczeń finansowych i przydziału mieszkania powinien zostać szczególnie dokładnie zbadany w świetle medialnej kampanii rozpętanej przez obecne kierownictwo służb specjalnych, związanej z pozyskaniem mieszkania służbowego przez byłego szefa Agencji Wywiadu generała Zbigniewa Nowka. Według raportu, którego przygotowanie zlecił Andrzej Ananicz, ówczesny szef AW, Nowek i jego zastępcy tuż przed dymisją przyznali sobie mieszkania służbowe w sposób, który naraził Skarb Państwa na straty. Niektórzy posłowie mają wątpliwości co do rzetelności raportu. - O sprawie generała Nowka nie mogę mówić za dużo, bo wiele informacji, jakie przedstawił, mieści się w klauzuli tajności. Wszystko wskazuje na to, że zastosowano wobec niego praktyki, które nie powinny mieć miejsca. Powiem tylko, iż jest bardzo wiele zastrzeżeń związanych z trybem, sposobem i ustaleniami kontroli - mówi Jarosław Zieliński. - Jesteśmy umówieni, że po wakacjach będzie posiedzenie komisji, na którym pan minister Cichocki i szef Agencji Wywiadu generał Hunia przedstawią raport i ustalenia, którymi zajmowała się komisja kontrolna - przyznaje poseł Graś. - Trzeba sprawę zbadać, wyjaśnić i uregulować prawnie, by więcej do nieprawidłowości nie dochodziło - konkluduje. W nieoficjalnych rozmowach parlamentarzyści zasiadający zarówno w komisji spraw wewnętrznych, jak i ds. służb specjalnych przyznają, że "afera Nowka" mogła być zasłoną dymną, która miała odwrócić uwagę od faktycznych nieprawidłowości w przydziale i wykorzystywaniu mieszkań służbowych przez wysokich rangą funkcjonariuszy policji i ABW, a wcześniej UOP czy Straży Granicznej. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-27

Autor: wa