Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spadli z 12 metrów

Treść

Z około 25-metrowej skarpy przy autostradzie A-4 w Szczyglicach spadł wczoraj renault megane, jadący od strony Krakowa. 49-letni kierowca zginął na miejscu. - To był przerażający widok. Samochód odbił się jak na skoczni i szybował w powietrzu, łamiąc drzewa i krzewy. Siła uderzenia kompletnie zmiażdżyła samochód. Kierowca nie miał najmniejszych szans na przeżycie - tak opisuje tragiczny wypadek jeden ze świadków. Do tragedii doszło ok. godz. 9.20. Prawie dwie godziny wcześniej - o 7.30 - policjanci z komisariatu autostradowego dostali zgłoszenie o kolizji dokładnie w tym samym miejscu. Jadący od strony Krakowa kierowca mazdy stracił panowanie nad kierownicą. Uderzył w barierki ochronne, przerwał je i zjechał ze skarpy. Wylądował wśród krzewów. Wyjątkowo szczęśliwie. Samochód wprawdzie nadaje się do kasacji, ale kierowca wyszedł z wypadku cało. Prawdopodobnie dzięki temu, że uderzenie w barierkę wyhamowało prędkość mazdy. Przybyli na miejsce policjanci zawiadomili o tym zdarzeniu właściciela autostrady, czyli firmę Stalexport. Jej pracownicy zabezpieczyli przerwaną barierkę biało-czerwoną taśmą. Wezwano pomoc drogową. W chwili, gdy ładowano na lawetę mazdę, nadjechał renault megane. Kierowca stracił panowanie nad kierownicą niemal dokładnie w tym samym miejscu. Wjechał prosto w lukę po zerwanej barierce. Poszybował w powietrzu i spadł kilka metrów od lawety, na którą pracownicy pomocy drogowej wciągali rozbitą mazdę. Wszyscy zamarli w przerażeniu. Mogli tylko bezradnie patrzeć. 49-letni kierowca nie miał szans. Lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zgon mężczyzny. Przybyli na miejsce strażacy (z Krakowa oraz z OSP w Zabierzowie) zajęli się zabezpieczeniem terenu i wydobyciem zwłok z auta. - Samochód spadł z wiaduktu, z wysokości około 12 metrów. Był kompletnie zmasakrowany. Aby wydobyć ciało ze środka, musieliśmy odciąć pas bezpieczeństwa oraz - przy użyciu sprzętu hydraulicznego - odgiąć i wyciąć drzwi - relacjonował st. kpt. Marek Rodak, naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. Policja wyjaśnia przyczyny obydwu wypadków. - Wiadomo, że do obu zdarzeń doszło podczas padającego deszczu, że kierowcy nie zapanowali nad kierownicą. Pytanie tylko, dlaczego w tym samym miejscu? Wiemy, że wcześniej też tam dochodziło do częstych wypadków i kolizji. Niewykluczone, że przyczyną są nierówności drogi, być może są też inne powody. Będziemy to wiedzieć dopiero po dokładnych badaniach, które zostaną zlecone - mówi nadkom. Marek Korzonek z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie. Zabity w wypadku mężczyzna był mieszkańcem Krakowa. Jechał samochodem służbowym, zarejestrowanym na jedną z krakowskich firm. (EK, PSZ) "Dziennik Polski" 2007-09-07

Autor: wa