Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sobiesiak przed komisją

Treść

Hazardowa komisja śledcza przesłucha dziś Magdalenę Sobiesiak, córkę Ryszarda Sobiesiaka - przedsiębiorcy branży hazardowej. Według byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, to właśnie ona stanowiła jedno z ogniw łańcucha przecieku z kancelarii premiera Donalda Tuska do Ryszarda Sobiesiaka o tym, że interesuje się nim Centralne Biuro Antykorupcyjne. Przedsiębiorca, zeznając przed komisją, zaprzeczał, iż jakikolwiek przeciek miał miejsce.
Były szef CBA Mariusz Kamiński, kreśląc przed komisją śledczą potencjalny przebieg zdarzeń, które doprowadziły do wycieku z kancelarii premiera informacji o zainteresowaniu CBA Ryszardem Sobiesiakiem, wskazał, iż to od jego córki - Magdaleny Sobiesiak, przedsiębiorca dowiedział się o działaniach CBA. Według Kamińskiego, po rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki zorientował się, iż CBA interesuje się Sobiesiakiem. Nie wykluczył jednak, że Drzewiecki o zainteresowaniu CBA przedsiębiorcą dowiedział się od samego premiera bądź Jacka Cichockiego, sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych. Według Kamińskiego, o sprawie od Drzewieckiego dowiedział się szef jego gabinetu politycznego w ministerstwie sportu Marcin Rosół. Od niego z kolei informacje o działaniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotarły do Magdaleny Sobiesiak. Jak twierdzi Kamiński, do przecieku miało dojść właśnie podczas spotkania Rosoła z Sobiesiak, 24 sierpnia ubiegłego roku, w warszawskim lokalu "Pędzący Królik".
Sobiesiak zeznał przed komisją, że żadnego przecieku w "nieistniejącej aferze" nie było. Stwierdził jednocześnie, że różne donosy na konkurencję w branży hazardowej to codzienność, i właśnie z takimi donosami i wynikającymi z nich kontrolami się zmagał.
Przeciek uprawdopodobnia jednak dalszy przebieg zdarzeń. Według Kamińskiego, Sobiesiak zaczyna używać innego, "bezpiecznego" telefonu, stary był bowiem na podsłuchu. Przedsiębiorca tłumaczył przed komisją, że zmienił telefon, bo poprzedni mu się zepsuł.
Magdalena Sobiesiak jest także jedną z bohaterek innego wątku afery hazardowej, związanego z jej aplikacją do zarządu Totalizatora Sportowego. To podczas spotkania Rosoła z Sobiesiak w "Pędzącym Króliku" Marcin Rosół miał przekonać Magdalenę Sobiesiak, aby wycofała swoją kandydaturę na stanowisko w zarządzie Totalizatora, co też zrobiła.
Dzień po spotkaniu Rosoła z Sobiesiak - 25 sierpnia, przedsiębiorca w podsłuchanej przez CBA rozmowie z prawnikiem Ryszardem Bedryjem, który był pełnomocnikiem Sobiesiaka przed komisją śledczą, mówił: "Magda wycofała się z projektu po wczorajszym spotkaniu. Miała najlepsze papiery, ale tatusia niedobrego". 27 sierpnia w kolejnej podsłuchanej rozmowie z innym przedsiębiorcą i lobbystą branży hazardowej Janem Koskiem Sobiesiak mówi, że wycofał Magdę: "Bo tam KGB, CBA".
Z dotychczasowych zeznań świadków wynika, iż kandydatura Magdaleny Sobiesiak do zarządu Totalizatora nie była przypadkowa. Totalizator Sportowy, który prowadził konkurencyjną wobec firmy Sobiesiaków działalność, postulował m.in. obniżenie opodatkowania wideoloterii, które ze względu na wysokie obciążenia podatkowe w ogóle nie ruszyły. Gry te stanowiłyby konkurencję dla automatów Sobiesiaka. To Ryszard Sobiesiak zwrócił się do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego o znalezienie pracy dla jego córki. Drzewiecki zeznał, że jedynie pochwalił jej CV, lecz sprawą się nie zajmował. Przedsiębiorcy jednak nie odmówił, a sprawę przekazał do załatwienia Marcinowi Rosołowi.
Drzewiecki tłumaczył przed komisją, iż prośba Sobiesiaka nie dotyczyła pracy dla córki konkretnie w Totalizatorze Sportowym. Były minister sportu zeznał, iż w momencie, gdy Rosół poinformował go, że Magdalena Sobiesiak złożyła aplikację do Totalizatora, stwierdził, że to głupi pomysł.
Mariusz Kamiński, opisując przed komisją śledczą zabiegi Sobiesiaka dotyczące zatrudnienia córki w Totalizatorze, zwrócił uwagę, że kandydaturę Magdaleny Sobiesiak zgłosił do ministra skarbu Marcin Rosół, zaznaczając, iż jest ona rekomendowana przez ministerstwo sportu. W czasie zeznań Kamiński przytaczał też fakt o entuzjastycznych reakcjach znajomych Sobiesiaka na to, że mogą mieć swojego człowieka w Totalizatorze.
Według relacji Kamińskiego, Jan Kosek miał mówić Sobiesiakowi: "Pchaj to, i to tak mocno, jak się tylko da". Inny znajomy przedsiębiorcy, były szef Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki (będzie przesłuchiwany przez komisję śledczą w piątek) ,roztaczał już nawet wizję przyszłości: "Można tak podzielić rynek, że Totalizator Sportowy będzie miał pieniądze i wszyscy prywatni będą mieli. Magda tylko musi się trochę słuchać" - miał według Kamińskiego mówić Sykucki. Były szef CBA oceniał, że intencje wprowadzenia Magdaleny Sobiesiak do zarządu Totalizatora były "jasne i czytelne". Według Kamińskiego, mogło dojść do sabotażu, podziału rynku i sterowania Totalizatorem Sportowym, który do tej pory przynosi Skarbowi Państwa olbrzymie dochody.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-02-16

Autor: jc