Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Smuda: Atak prawie gotowy

Treść

Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, ale nadal przed nami wiele pracy, szczególnie nad defensywą, która wydaje się w tej chwili największą bolączką - powiedział po wygranym 3:1 meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej trener piłkarskiej reprezentacji Polski Franciszek Smuda. Biało-Czerwoni przerwali w Poznaniu trwającą ponad siedem miesięcy niemoc, wreszcie znaleźli sposób na rywala, i to musi cieszyć. Do Euro 2012 wiele elementów musi zostać jednak poprawionych, czego selekcjoner ma świadomość.
Na początek trochę faktów i danych. Ostatnie, przed środowym, zwycięstwo nasza narodowa drużyna odniosła 3 marca, pokonując Bułgarię. Od tego czasu przegrywała bądź remisowała, a ciągnąca się niemiłosiernie fatalna passa zaczynała już irytować. Za kadencji Smudy tylko w dwóch meczach piłkarze zdobyli trzy lub więcej goli, ale wbili je słabeuszom z Tajlandii i Singapuru. Od maja do sierpnia w czterech kolejnych spotkaniach nie trafili ani razu, ale w pięciu następnych zdobyli już dziewięć bramek. Trzy z nich zapisał na swym koncie Robert Lewandowski, w chwili obecnej najlepszy polski napastnik. Napastnik, dodajmy, młody, wciąż na dorobku, mający wszelkie perspektywy ku temu, aby podczas Euro być postrachem rywali. W ogóle ostatnie mecze, z WKS w szczególności, pokazały, że potencjał ofensywny naszej reprezentacji jest całkiem niezły. Zawodnicy operują piłką ciekawie, z rozmachem, stwarzają sytuacje, w środę pierwszy raz od dawna trafili bezpośrednio z rzutu wolnego (Ludovic Obraniak). - Drugą linię i atak mamy już prawie gotowe na Euro - przyznał Smuda. Dużo więcej problemów przysparza natomiast gra w defensywie, i to całego zespołu. Obrońcy popełniają karygodne błędy, z WKS kiksy Macieja Sadloka, Grzegorza Wojtkowiaka i Tomasza Jodłowca mogły przyprawić o zawrót głowy. Z czwórki, która wybiegła w Poznaniu na boisko, tylko Łukasz Piszczek daje gwarancje międzynarodowego poziomu. - Piszczek i Sebastian Boenisch, kiedy wróci do zdrowia, zabezpieczą boki, wielki problem mamy natomiast ze środkiem. W polskiej lidze nie widzę piłkarzy, którzy mogliby go rozwiązać - zauważył Smuda. Trener wciąż ma nadzieję, że zakończą się zdrowotne perypetie Arkadiusza Głowackiego, większe nadzieje wiąże jednak z... Manuelem Arboledą. Kolumbijczyk z Lecha Poznań wkrótce ma dostać nasz paszport, a wówczas Smuda nie zawaha się wysłać doń powołania. W sobotę trener pojedzie do Francji obejrzeć ligowy mecz Sochaux, w którym występuje inny potencjalny kandydat do gry w kadrze Damien Perquis. - Drużyna potrzebuje czasu, by ją złożyć, a my mamy go coraz mniej - przypomniał.
Defensywę trzeba łatać i poprawiać, ale spotkanie z WKS wreszcie wlało nieco więcej optymizmu w kontekście Euro 2012. Przeciw Afrykańczykom wyszła ekipa młoda, w której najstarszy Rafał Murawski skończył dopiero 29 lat. Kapitańską opaskę pierwszy raz założył Jakub Błaszczykowski i prawdopodobnie będzie ją dzierżył aż do mistrzostw. - Cieszymy się ze zwycięstwa, lecz cały czas mocno stąpamy po ziemi. Przed nami mnóstwo pracy, ale mamy ciekawy zespół, który cały czas się uczy, zbiera doświadczenia. Nie podłamaliśmy się po stracie bramki "do szatni", determinacja, z jaką zagraliśmy po przerwie, coś oznaczała - przyznał pomocnik Borussii Dortmund.
Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik 2010-11-19

Autor: jc