Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Smoleńska komisja śledcza

Treść

Powołanie sejmowej komisji śledczej i zwrócenie się o pomoc międzynarodową w kwestii wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej - to główne oczekiwania rodzin bliskich ofiar od nowego Sejmu i nowego rządu
Rodziny podkreślają, że nowe władze powinny zacząć od ustalenia, jaki jest stan wyjaśniania przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej. - Trzeba przede wszystkim przeprowadzić inwentaryzację, ustalić, co zostało zrobione, a co jest tylko inicjatywą werbalną, trzeba zobaczyć, jaki jest stan sprawy - podkreśla Małgorzata Wassermann.
- Zdaniem większości rodzin, śledztwo jest kompletnie "położone"; w momencie kiedy jeszcze nie wiedziano, kto zginął na pokładzie, już była wersja o winie pilotów - mówi Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim. - Jest cała masa faktów, które wskazują na wiele fałszerstw, po prostu zwykłych fałszerstw. Jest teraz pytanie, w jaki sposób przyszły rząd czy przyszły Sejm mogą cofnąć te błędy, które są po prostu kardynalne i skandaliczne - podkreśla Kochanowska. - Należałoby wykazać w sposób nieulegający wątpliwości wszystkie zaniedbania - zaznacza.
Dlatego, zdaniem rodzin, powinna być powołana sejmowa komisja śledcza. - Na pewno rzeczą, na którą czekam - myślę, że to jest kwestia czasu, mam nadzieję, że krótszego niż dłuższego - jest komisja śledcza - podkreśla Małgorzata Wassermann. - Jest oczywiste, że komisja śledcza musi powstać, i czekam na nią, mam osobiście jej bardzo dużo do powiedzenia - dodaje.
Wassermann wskazuje, że jest wiele spraw do wyjaśnienia przez komisję. - To nie jest tylko kwestia postępowania w przypadku katastrofy, ale przede wszystkim zachowań po katastrofie i przed nią - mówi.
Rodziny podtrzymują również postulat skorzystania z pomocy zagranicznej i powołania komisji międzynarodowej. - My dzisiaj nie wiemy, jak wygląda kwestia pomocy międzynarodowej, czy zwracano się o jakąś pomoc międzynarodową, czy była jakaś próba - wskazuje Wassermann. Andrzej Melak, brat Stefana, szefa Komitetu Katyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem, podkreśla, że należy wystąpić do organizacji międzynarodowych o udostępnienie wszystkich materiałów, jakie one posiadają. - Trzeba się oprzeć na międzynarodowych agendach i innych państwach, zwłaszcza członków UE i NATO. Wierzę w to, że będą miały chęć i dobrą wolę, żeby nam pomóc - mówi Melak.
- Należy się też domagać komisji międzynarodowej, tutaj są potrzebne bezstronne śledztwo i bezstronna analiza - stwierdza Kochanowska.
- Muszą się tym zająć bezstronni specjaliści ze wszystkich dziedzin, które w tej sytuacji mają znaczenie, i przebadać tę sprawę - dodaje.
Według Wassermann, zakres prac komisji powinien zależeć od wyników przeglądu dotychczasowych badań okoliczności katastrofy.
- Międzynarodowa komisja kojarzy się z jakąś ingerencją w wewnętrzne sprawy, ale tutaj po prostu należy przeprowadzić badania, których nie przeprowadzono. Cały czas wracam też do sprawy ponownego przeszukania terenu katastrofy - mówi Ewa Kochanowska. - Pewne rzeczy są już nieodwracalne, ale istnieje jeszcze pewien zakres, w którym można się domagać od Rosjan pewnych rzeczy - ocenia.
Kochanowska podkreśla, że komisja międzynarodowa jest potrzebna także z tego powodu, że rodziny smoleńskie wyczerpały już swoje możliwości wyjaśniania okoliczności tragedii. - Rodziny doszły do pewnego granicznego momentu, wykazując błędy, zaniedbania, nieprawidłowości, złodziejstwo, które miało miejsce, dalej jest cała sfera, na której się nie znamy - wskazuje.
- Przy tego rodzaju fałszerstwach, które na naszych oczach są tworzone i propagowane, nie możemy się z tym absolutnie pogodzić - argumentuje konieczność skorzystania z pomocy międzynarodowych ekspertów Melak.
- Materiały sekcyjne, przynajmniej z mojego rozeznania, są przynajmniej w 98 proc. sfałszowane, nie dotyczą osób, które opisują, ludzie się obawiają, nie chcą ekshumacji, cała ta sytuacja jest koszmarem - stwierdza Kochanowska.
Krytykuje ograniczenia w dostępie do tej dokumentacji. - Chodzimy przeglądać przetłumaczone materiały sekcyjne przesłane z Rosji. Są one wydawane nam na miejscu, w obecności dwóch prokuratorów, zabiera się nam telefony komórkowe, nie wolno nam robić żadnych notatek. Przepraszam, dlaczego? I oczywiście jesteśmy uprzedzani o tym, że mamy dostęp do akt niejawnych, i nie wolno nam upowszechniać ich zawartości, dlaczego? - relacjonuje wdowa po rzeczniku praw obywatelskich. - Tu jest problem, wyniki jednej sekcji zostały upublicznione kilkanaście miesięcy temu ze złamaniem procedur. I na niej oparto cały zarzut polskiej nieudolności w kierowaniu samolotem. To jest sekcja gen. Błasika, więc jaka jest różnica? - zastanawia się Kochanowska.
- Podkreślam, z mojej orientacji, ponad 90 proc. materiałów sekcyjnych jest nieprawdziwych. To jakim cudem sekcja zwłok gen. Błasika ma być prawidłowa? - pyta.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 10 października 2011, Nr 236 (4167)

Autor: jc