Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Smoleńsk rozbestwił Putina

Treść

(R. SOBKOWICZ)
Z Andrzejem Melakiem, przedstawicielem rodzin smoleńskich, rozmawia Marcin Austyn

List rodzin smoleńskich skierowany do Marka Ruttego, premiera Holandii, w sprawie katastrofy Boeinga 777 należy traktować jako ostrzeżenie przed polityką Rosji?

– Nasz głos to przede wszystkim wyrazy współczucia i kondolencje, jakie składamy na ręce poszkodowanych rodzin i rządów krajów, których obywatele zginęli w tej katastrofie. W podtekście dajemy jednak do zrozumienia, że to bezczynność sprzed czterech lat doprowadziła do tego, z czym mamy do czynienia obecnie. Przestrzegamy również: uważajcie na Rosjan, bo dla nich liczy się imperializm. I nie baczą na koszty. Oni wszelkimi sposobami będą dążyć do tego, by się wybielić, i będą szukali obrońców na Zachodzie. Niestety, patrząc na to, co się dzieje, obawiam się, że ta ofiara prawie stu Polaków z prezydentem RP na czele oraz tych trzystu obywateli wielu krajów świata pójdzie na marne. Bo widać obojętność świata, a główną rolę odgrywają mniejsze czy większe interesy. One dziś okazują się ważniejsze niż ludzkie życie. Niestety widać tu „moralność”, którą świat zatracił podczas II wojny światowej.

Sądzi Pan, że katastrofa malezyjskiego samolotu spowoduje też zainteresowanie tym, co wydarzyło się w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku?

– Wiele zależy od tego, jak dalej potoczy się śledztwo na Ukrainie. Nie wiemy przecież, jak daleko posunie się Władimir Putin i co zrobią politycy europejscy. Bo niby próbuje się coś zdziałać wobec agresywnej Rosji, ale nie uderza się w te najczulsze punkty. Tu trzeba być twardym: zakończyć współpracę techniczną, finansową, gospodarczą. Tylko tak coś zdziałamy.

Zwracają Państwo uwagę na zbieżności w tym, co się działo po obu katastrofach…

– Niszczenie dowodów, ograbienie ofiar czy ironiczna gra Rosji… Tu widać olbrzymie analogie. Proszę też zwrócić uwagę, że Władimir Putin oskarża Ukrainę, uważa, że za tragedię odpowiada ten, na czyim terenie doszło do katastrofy. A przypomnę, że Smoleńsk to Rosja… Więc gdzie ta odpowiedzialność? Tym bardziej że samolot też był ich produkcji, podobnie na wieży byli rosyjscy kontrolerzy, a Siewiernyj to rosyjskie lotnisko.

Czym może zaowocować zwrócenie uwagi na problemy z 2010 roku?

– Jeżeli wokół sprawy zrobi się głośno na forum międzynarodowym, to te analogie, o których mówimy, nasze przykre doświadczenia, mają szansę przebić się do wiadomości szerokiej społeczności międzynarodowej. Być może to sprowokuje jakieś działania, bo w świecie to opinia publiczna wymusza decyzje polityków. U nas tego brakuje.

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 31 lipca 2014

Autor: mj