Śmierć po badaniach
Treść
Policja wyjaśnia przyczyny śmierci 8-miesięcznej dziewczynki w drodze z Miechowa do Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Dziecko zmarło, mimo może kilkanaście godzin wcześniej było badane w dwóch szpitalach. Dziewczynka mieszkała z rodzicami pod Miechowem. W sobotę zaczęło się z nią dziać coś niepokojącego. Rodzice zawieźli córkę do szpitala w Miechowie. Usłyszeli, że dziecko ma najprawdopodobniej nieżyt żołądka. Ponieważ w nocy stan dziewczynki się pogorszył, rodzice zawieźli ją do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Po badaniu niemowlę zostało jednak odesłane do domu. - Dziewczynka przeszła gruntowne badania lekarskie i diagnostyczne. Wykonano m.in. usg. jamy brzusznej. Nie stwierdzono nic niepokojącego, nie było żadnych przesłanek do hospitalizacji. Badał ją rzetelny, doświadczony lekarz z oddziału ratunkowego - zapewnia Marcin Mikos, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Tymczasem w niedzielę rano sytuacja się powtórzyła. Ojciec znów wziął niemowlę do swojego samochodu i ponownie ruszył do Prokocimia. Ponieważ jednak stan dziewczynki z minuty na minutę gwałtownie się pogarszał, ojciec zadzwonił z samochodu na pogotowie w Miechowie. Dyspozytorka, słysząc, że jest w drodze do Prokocimia, poleciła mu dzwonić do krakowskiego pogotowia. Mężczyzna wykręcił numer 997. Zgłosił się dyżurny policji, który przełączył rozmowę. Zgłoszenie zostało przyjęte, karetka wyjechała mu naprzeciw. Obydwa samochody spotkały się na al. 29 Listopada. Stan dziewczynki był już jednak krytyczny. Nie pomogła reanimacja - zmarła. - Będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności śmierci dziecka. Analiza taśm z zarejestrowanymi rozmowami telefonicznymi pozwoli ocenić, czy wszystkie procedury zostały zachowane, czy nie było zwłoki w przyjęciu zgłoszenia. Zabezpieczyliśmy też dokumentację w szpitalach, w których było dziecko. Będzie potrzebny biegły, który odpowie na pytanie, czy leczenie było prawidłowe, czy nie doszło do błędu lekarskiego. W tej chwili czekamy na wyniki sekcji zwłok, która ustali przyczyny śmierci dziewczynki - mówi podkom. Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Na wyniki sekcji czeka też szpital w Prokocimiu. - Wyjaśniamy tę sprawę od poniedziałku. To dla nas bardzo przykra i trudna sytuacja. Lekarze podejrzewają, że przyczyną śmierci mogła być wada wrodzona u dziecka, która nagle silnie się objawiła. Będziemy to wiedzieć na pewno dopiero po sekcji zwłok. Z naszych ustaleń wynika, iż rzetelność lekarska została zachowana. To, że dziecko nie było hospitalizowane, nie ma nic wspólnego ze strajkiem lekarzy, zostało przecież przyjęte na oddziale ratunkowym - podkreśla Marcin Mikos. EWA KOPCIK "Dziennik Polski" 05.07.07
Autor: aw