Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Służby, spekulacje i stanowiska

Treść

Autorzy programu Teraz My Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski przyznali wczoraj, że nagranie spotkań posłanki Beger z ministrem Lipińskim i ministrem Mojzesowiczem było ich pomysłem, z którym wystąpili do Samoobrony. Dokonane zostało na sprzęcie TVN, który do pokoju w hotelu sejmowym wniosła posłanka Samoobrony. Zaprzeczają, jakoby był to sprzęt byłych służb specjalnych, a taki zarzut postawili TVN posłowie PiS. Poseł Marek Suski był ostatnio w tej stacji na badaniu tzw. wykrywaczem kłamstw na okoliczność oszczerstw posłanki Marzeny Paduch z Samoobrony (również zarzucała mu korupcję polityczną i oferowanie stanowiska wiceministra). Powiedział, że sprzęt był profesjonalny, a człowiek, który go obsługiwał, jest byłym majorem WSI, do czego sam się przyznał. Nie czujemy się częścią prowokacji polityczne, mówi Sekielski. Dodaje, że "nie stoi za nimi żaden układ ani służby specjalne". Pierwsze nagranie pokazane w stacji TVN dotyczy rozmowy z 22 września br. i zostało zarejestrowane dyktafonem. Rozpoczyna się ona już od pewnego stanu wiedzy. Lipiński wie, że Beger zażądała dla siebie stanowiska sekretarza stanu w ministerstwie rolnictwa i ma wyjść z Samoobrony z grupą pięciu osób. To wystarczałoby do sejmowej większości z LPR i PSL. Lipiński dywaguje, że może mogłyby liczyć na reelekcję z list PiS lub LPR. Beger domagała się rozmowy o swoich żądaniach. Poseł Jan Bestry (dotychczas Samoobrona), który współtworzy nowy klub Ruch Ludowo Narodowy, powiedział wczoraj na popołudniowej konferencji, że tak było od samego początku i dlatego Beger poszła na indywidualne negocjacje z PiS. Najpierw chciała być wicemarszałkiem Sejmu, potem wiceministrem, ale nie dawała się namówić na rozmowę o dobru Polski, żalił się Bestry. Beger zażądała stanowiska. Przyznaje, że zrobiła to po rozmowie z Wojciechem Mojzesowiczem. Lipiński odparł, że to kwestia jednej rozmowy z premierem, ale przy następnym spotkaniu mówi wyraźnie: Jarosław Kaczyński się nie zgadza. Beger więc żąda dalej, pierwszego miejca na liście PiS w Pile, miejsc dla najbliższej rodziny na listach do samorządu. Wreszcie pojawia się kwestia jej spraw sądowych. Przypomnijmy, że jest ona już skazana w sądzie I instancji za fałszowanie podpisów. Lipiński mówi wyraźnie: "jeżeli są jakieś sprawy, one się toczą i mają taki przebieg, tego nie można w żaden sposób zatrzymać". W rozmowie z ostatniego poniedziałku pojawia się także temat weksli. Lipiński opowiada o swojej prywatnej rozmowie z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, który powiedział, iż ten proces może trwać długo, ale będzie wygrany. Dywaguje, czy nie dałoby się stworzyć jakiegoś funduszu w Sejmie, z którego zostałyby założone pieniądze za posłów Samoobrony nękanych wekslami przez Andrzeja Leppera. Lipiński mówi, że to "teoretycznie jest możliwe". Zaznacza jednak, że się na tym nie zna. Marszałek Sejmu Marek Jurek powiedział wczoraj, że to były "spekulacje ministra oderwane od rzeczywistości". Większość prawników, wypowiadając się wczoraj na temat zarzutu korupcji politycznej, twierdzi, że całej tej sprawy nie da się rozpatrywać na płaszczyźnie prawno karnej. Aneta Jaworek, rzecznik szefowej KRRiT, poinformowała, że Rada nie odniesie się dziś do programu Teraz My i prowokacji dziennikarskiej, jakiej dopuścili się dziennikarze TVN. W jednym z wieczornych programów stacji TVN 24 prof. Andrzej Zybertowicz z UMK powiedział, że jest "zbulwersowany nawałnicą medialną, która jest wokół tego zdarzenia". Zaapelował, by wszystko rozważać "w odpowiednich proporcjach". Podkreślił, że przez cały dzień wśród zaproszonych do studia TVN 24 niezależnych ekspertów prawników nie widział takiego, który by orzekł, że zdarzenie przedstawione na taśmie wyczerpuje znamiona przestępstwa. Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-09-28

Autor: ea