Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Ślimak" nieznacznie spowolnił ruch

Treść

Protest przewoźników drogowych spowodował na polskich drogach lokalne utrudnienia w ruchu. Przewoźnicy domagający się m.in. obniżenia ceny oleju napędowego, utrzymania dotychczasowego systemu opłat za korzystanie z infrastruktury drogowej czy udrożnienia granicy wschodniej wczoraj przez trzy godziny w ramach protestu pod hasłem "ślimak" jeździli po drogach bardzo wolno. Pomimo apeli organizatorów o jak najliczniejszy udział kierowców w proteście nie miał on masowego charakteru. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) zorganizowało wczoraj od 12.00 do 15.00 protest przewoźników drogowych polegający na bardzo wolnej jeździe z prędkością około 20 km na godzinę. Pomimo zablokowania ruchu na drogach w wielu miejscach Polski protest nie miał masowego charakteru. "Zwracaliśmy się do Pana Premiera z prośbą o interwencję w kilku już pismach w ciągu miesiąca, wyszczególniając sprawy, które utrudniają nam prowadzenie działalności gospodarczej oraz decyzje, które powodują brak opłacalności polskiego transportu. Niestety, nie możemy się doczekać żadnego sygnału od rządu, że ktokolwiek zainteresował się naszymi sprawami. Tymczasem warunki działania naszych przedsiębiorstw przewozowych ulegają systematycznemu pogorszeniu. Nie możemy się na to zgodzić" - napisał w liście do premiera prezes ZMPD Jan Buczek. Jest to już kolejny protest drogowców w ostatnim czasie. 11 czerwca kierowcy ciężarówek zatrzymali na godzinę swoje pojazdy na poboczach dróg; wcześniej, 26 maja, ok. trzystu przedstawicieli firm transportowych wręczyło listy do premiera z wezwaniem do interwencji. Jednak w związku z tym, że protesty drogowców nie przyniosły żadnego oddźwięku ze strony rządu, ZMPD postanowił radykalizować formę protestu. Przewoźnicy chcą obniżenia ceny oleju napędowego, pozostawienia dotychczasowego systemu opłat za korzystanie z infrastruktury drogowej, udrożnienia granicy wschodniej, złagodzenia skutków wysokiego kursu złotówki w stosunku do euro oraz zniesienia ograniczenia w wwozie paliwa (200 litrów) do Polski. Według danych policji, w różnych miejscach Polski różne były skutki i liczba blokujących ciężarówek. Przykładowo, w Warszawie TIR-y zablokowały Trasę Toruńską i most Grota- -Roweckiego, przyblokowana była również trasa na zachód od Warszawy w kierunku Sochaczewa. Na trasie Włocławek - Toruń ruch spowolniła grupa 40 TIR-ów. Wolno poruszające się ciężarówki często jechały obok siebie, co powodowało tworzenie się korków. Tak było np. na trasie Opole - Krapkowice, gdzie utworzył się 2-kilometrowy korek. W województwie warmińsko-mazurskim na krajowej "siódemce" na odcinku od Nidzicy do Olsztynka i dalej w stronę Ostródy utworzył się kilkukilometrowy korek. Do utrudnień w ruchu doszło również w okolicach Wrocławia. W innych województwach, jak np. zachodniopomorskie, małopolskie czy lubelskie, protest był praktycznie niezauważony. Zdaniem jednego z zawodowych kierowców, nie było szerokiego oddźwięku z dwóch powodów. - Po pierwsze, wśród kierowców nie ma przekonania, że protest jest bezpośrednio w ich interesie, a postrzegany jest raczej na rzecz właścicieli firm przewozowych - mówi. Po drugie, przepisy ograniczające czas prowadzenia pojazdu do 9 godzin powodują, że kierowca jedną trzecią swojego dnia pracy musiałby praktycznie stracić - uważa kierowca. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-06-24

Autor: wa