Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledztwo od nowa

Treść

Co wiedział prezydent Majchrowski? Prokuratura ponownie bada, dlaczego prezydent Krakowa Jacek Majchrowski nie powiadomił organów ścigania o korupcyjnej propozycji sprzed czterech lat. Poprzednie śledztwo, które prowadziła Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia-Zachód zostało umorzone z braku dowodów. Teraz na polecenie Prokuratury Krajowej sprawę będzie wyjaśniać Prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju. Chodzi ofertę korupcyjną, którą przedsiębiorca pogrzebowy Zbigniew B. (zaangażowany w kampanię prof. Majchrowskiego w wyborach w 2002 r.) miał złożyć Zbigniewowi F., dyrektorowi krakowskiego magistratu (związanemu z Platformą Obywatelską). Przedsiębiorca miał podjąć się pośrednictwa w załatwieniu Zbigniewowi F. stanowiska dyrektora Zarządu Cmentarzy Komunalnych. W zamian oczekiwał, że ten jako dyrektor ZCK przekaże fundusze na przyszłą reelekcję prezydenta Majchrowskiego. Po trzech miesiącach Zbigniew F. zawiadomił prokuraturę. Śledztwo trwało kilka miesięcy. Prokuratura postawiła zarzuty tylko przedsiębiorcy pogrzebowemu, odmawiając ścigania osób, które nie zawiadomiły organów ścigania, bądź zrobiły to późno. Prof. Majchrowski twierdził, że nie złożył zawiadomienia do prokuratury, bo miał dwie wykluczające się relacje: Zbigniewa F. i Zbigniewa B. Trzy lata po zdarzeniu - z końcem maja ubiegłego roku - afera korupcyjna ponownie trafiła do prokuratury. Stało się to za sprawą zawiadomienia prywatnej osoby - Bogusława G., który sugerował, że prezydent mógł popełnić przestępstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące "niedopełnienia obowiązku powiadomienia przez instytucje samorządowe o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" - i znowu umorzyła postępowanie ze względu na brak "ustawowych znamion czynu zabronionego". Prokuratura Krajowa, po przeanalizowaniu akt sprawy, uznała, że nie zbadano ważnych okoliczności, które pojawiły się w zeznaniach świadków i w związku z tym śledztwo toczyć będzie się ponownie. Tyle że nie w Krakowie, lecz w Busku-Zdroju. (STRZ), "Nasz Dziennik" 2007-01-09

Autor: ea